[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie chciała, by ta dziwna kobieta miała ją w swojej mocy.
- Więc niech pani zrobi tak, jak pani mówię! - krzyknęła
lady Mary. - Niech pani wyjedzie jutro. A jeśli jest pani
mądra, proszę odjechać już dziś wieczorem!
Zupełnie nagle Zenobia zdecydowała, że nie pozwoli sobą
kierować. Pan Williamson powiedział, że hrabia nie zabił
swojej żony. Była skłonna wierzyć raczej jemu niż lady Mary.
- Milady - rzekła odważnie - zdecyduję o tym sama.
Szczerze mówiąc, nie wierzę w to, by Jego Lordowska Mość
zamierzał mnie zamordować.
Tu lady Mary fuknęła ze złością, ale Zenobia mówiła
dalej:
- Nowa praca daje mi dużo przyjemności. Okazałam się
potrzebna Jego Lordowskiej Mości. Jestem pewna, że traktuje
mnie wyłącznie jako kompetentną sekretarkę - kiedy to
mówiła, jej głos zdawał się dzwięczeć niczym dzwon.
Wyraz twarzy lady Mary zmienił się.
- Bardzo dobrze, panno Webb - rzekła. - Jeśli jest pani
taka naiwna, to musi pani ponieść tego konsekwencje. Ale
proszę potem nie mówić, że pani nie ostrzegałam i nie
zrobiłam wszystkiego, co w mojej mocy, aby panią ocalić.
- Ależ oczywiście. Jestem bardzo wdzięczna za to, że
myśli pani o mnie z taką życzliwością - rzekła Zenobia.
- Nie wdzięczności się po pani spodziewam - rzekła lady
Mary - tylko zdrowego rozsądku!
Mówiąc to, skierowała się w stronę drzwi. Zanim wyszła,
obejrzała się za siebie.
- Ostrzegałam panią! - powiedziała złowieszczo i
zniknęła.
Zenobia przez chwilę czuła się jak sparaliżowana. Jednak
powiedziała sobie, że nie ma się czego bać. Pomyślała o tym,
jak wiele radości przynosi jej praca z hrabią i jak
przyspieszyła gojenie jego chorej nogi. Niemożliwym
wydawało się, aby pracodawca chciał ją zabić tylko dlatego,
że jest podobna do żony.  Lady Mary musiała być trochę
zwariowana jeszcze przed tamtą tragedią, a potem stało się to
jej obsesją", pomyślała.
Mimo wszystko trudno Zenobii było skoncentrować się na
pracy. Hrabia wypoczywał, więc wyszła do ogrodu. Kwiaty,
śpiew ptaków i tęczowy pióropusz wody z fontanny były jak
błogosławieństwo. Odsunęły w niepamięć napięcie, które
tkwiło w niej od czasu rozmowy z lady Mary. Piękno ogrodu
owładnęło Zenobią. Kiedy wróciła do domu, jej serce
śpiewało, a oczy błyszczały ze szczęścia.
- Jego Lordowska Mość pytał o panią, panno Webb -
powiedział lokaj, kiedy przechodziła przez hol.
Zenobia szybko udała się do pokoju, wzięła  Historię..." i
swoje papiery. Pobiegła przez korytarz do pokoju hrabiego.
Tak jak się tego spodziewała, znalazła go siedzącego w fotelu.
Chorą nogę opierał na podnóżku.
- Bardzo przepraszam, że się spózniłam - powiedziała -
ale poszłam do ogrodu. Tam jest tak pięknie, że zapomniałam
o całym świecie i o tym, że powinnam być do dyspozycji.
- To lepsze usprawiedliwienie niż jakaś wymyślona
wymówka - rzekł hrabia.
- Nigdy nie kłamię, jeśli nie jest to konieczne - wyjaśniła
Zenobia - bo, jak mawiała moja niania,  Kłamstwo ma krótkie
nogi".
- Moja niania na pewno mawiała tak samo - uśmiechnął
się hrabia.
Zenobia pomyślała, że pracodawca patrzy na nią w dziwny
sposób. Zupełnie jakby spodziewał się, że usłyszy od niej coś
na temat lady Mary. Zamiast tego jednak otworzyła książkę i
zaczęła uzupełniać prawie gotową listę. Był to spis
maharadżów posiadających w swoich pałacach skarby nigdy
dotąd nie pokazywane publicznie. Hrabia słuchał, ale czuła, że
jego myśli błądzą gdzie indziej. Wreszcie powiedział:
- To wystarczy, panno Webb! Indie będą tak szeroko
reprezentowane na wystawie, że wzbudzi to zazdrość innych
krajów.
- Inne kraje i tak będą zazdrosne! - odpowiedziała
Zenobia. - Fakt, że Królowa, podobnie jak i Książę Walii, tak
się interesują Indiami, nie umknął uwagi reszty świata.
- Jeżeli o to chodzi, wierzę pani na słowo - odparł hrabia
sarkastycznie.
Zenobia zarumieniła się.  Muszę pamiętać, by
zachowywać się odpowiednio do mojego stanowiska",
pomyślała. Jednak trudno było powstrzymać się od
rozmawiania z hrabią w równie swobodny sposób, jak kiedyś
z ojcem.
Kiedy skompletowali już notatki na temat Cejlonu, prawie
nadeszła pora kolacji. Hrabia powiedział:
- Panno Webb, pan Williamson ma się ze mną spotkać za
kilka minut. Chciałbym jednak, żeby zjadła pani ze mną
kolację. Ponieważ dzisiaj pierwszy raz chodziłem, sądzę, że
powinniśmy zrobić to wcześniej, może o wpół do ósmej?
- Dziękuję, milordzie - odpowiedziała Zenobia. Już miała
wyjść, ale jeszcze odwróciła się i zapytała:
- Jeżeli lady Mary będzie na kolacji, może najlepiej
byłoby, żebym zjadła w swoim pokoju?
Hrabia zmarszczył brwi.
- Nie prosiłem mojej siostry, żeby ze mną jadła i, o ile mi
wiadomo, pozostanie w swoim apartamencie. Dlatego
oczekuję, że dotrzymanie mi towarzystwa przy kolacji
potraktuje pani jako część swoich obowiązków.
- Dziękuję, milordzie - odpowiedziała pospiesznie i
wyszła.
Skierowała się do swojego pokoju. Po drodze uznała, że
hrabia musi żywić wobec siostry równie nieprzyjazne uczucia,
jak ta wobec niego. Nie było w tym zresztą nic dziwnego,
jeżeli lady Mary ostrzegała inne kobiety goszczące w zamku,
że jej brat jest mordercą. Na pewno w takich wypadkach owe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •