[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kraciastego pledu była naciągnięta nisko na jej oczy. Była w myśliwskiej kurtce, jeansach i
butach przeznaczonych do pieszej wycieczki, śmierdziała dymem i potem.
Warknął, gdy ujrzał karabin w jej dłoni. Cylinder był wycelowany prosto w głowę Becky.
- Czekałam cały tydzień na tę noc. Odsuń się od niej albo zdmuchnę jej głowę.
Powoli się cofnął, cały czas obserwując blondynkę, która próbowała odebrać mu jego
partnerkÄ™.
Moja partnerka! Moja! Warczenie jego pumy wypełniło powietrze. Straciłaby życie,
gdyby zbliżył się do niej ponownie.
Wszystko co musiał zrobić, to zagrać w tę grę i czekać na swoja szansę.
Livia potrząsnęła głową  Uh, uh, uh... - uśmiechnęła się miękko do Becky. - Dlaczego
nie masz jakiegoś obiadu, słodziutka?
Z gardła Becky wydobył się niski warkot. Simon nie mógłby odpowiedzieć, czy jej
reakcja była spowodowana tym, że nie mogła ruszyć mięsa czy może przez zagrażającą im
blondynkÄ™.
- No dalej, koteczku. Spróbuj trochę dziczyzny. Mmmm, nie mogłabyś teraz
posmakować tego naprawdę dobrego mięska? Zakładam, że jesteś głodna - Livia uśmiechnęła
się głupio. - Smakowały ci czekoladki, które ci zostawiłam?
Warczenie, które wydobywało się z gardła Becky, ucichło. Cała jej uwaga została
skierowała się na kobietę stojącą naprzeciwko niej, a jej ciało ułożyło się w klasycznej
pozycji skokowej, gdy ustawiła się przed Livią.
- Nawet o tym nie myśl... - Livia patrzyła na cylinder karabinu, a nienawiść zalewała jej
rysy, ukazując jej całą brzydotę. Wiedział, że jeśli Becky wykona jeden niewłaściwy ruch,
Livia wystrzeli.
Ale nagle, niespodziewanie Becky odprężyła się. Usiadła, przechylając głowę na jedną
stronę i ignorując krew na swoich pazurach. Gapiła się na Liwię z tą całą, drwiącą pogardą,
jaką tylko była w stanie pokazać jako kot. Chciał zawyć. Co ona, do cholery, robi?!
-Ty mała..
Serce Simona zamarło, gdy palec Livii zacisnął się na spuście. I nagle jej telefon
zadzwonił, tandetnym, głośnym i wstrząsającym sygnałem Alla Turca Mozarta. Zerknęła na
chwilÄ™ na swoje biodro&
& i Simon rzucił się na nią, powalając ją na ziemię zanim zdołałaby oddać strzał. Nie
dając Becky szansy na to by go powstrzymała, rozpruł blondynie gardło, rozsiadłszy się, by
patrzeć bez cienia współczucia jak na leśną ściółkę wycieka z niej życie.
Gdy tylko ucichł ostatni dławiący odgłos, wydobywający się z jej gradła, Simon zawył
triumfujÄ…co w niebo.
ROZDZIAA ÓSMY
Sobotni poranek był jasny i czysty. Simon uniósł się na łóżku, zaskoczony faktem, że
Becky wstała szybciej od niego. Aazienka była pusta, co oznaczało, że przebudziła się co
najmniej pół godziny temu.
Wstał, rozciągnął się i poszedł nagi do łazienki. Załatwił swoje sprawy, wyczyścił
zęby i rozczesał włosy a także zastanowił się nad wzięciem prysznica. Nie wziął go jednak,
wiedząc, że układanie paneli podłogowych u Adriana będzie męczącą i uciążliwą pracą.
Lepiej poczeka z tym aż wróci do domu. Szybko się ubrał, nie mogąc się już doczekać
momentu aż ujrzy swoją partnerkę nim na dobre zacznie dzień. Ona prawdopodobnie zaczęła
już swoją pierwszą filiżankę kawy, więc była relatywnie ludzka.
- Dzień dobry, skarbie - zawołał radośnie, gdy wychodził z sypialni.
Delikatnie uśmiechnęła się do niego nad kubkiem. Na jej twarzy nadal malował się
cień po wczorajszej nocy w lesie, ale nie na tyle silny by mógł ją pochłonąć. Był przerażony
tym , że ją straci, gdy zobaczyła jak zabija Livię. Zamiast jednak to zrobić, owinęła się
dookoła niego, starając się go uspokoić, jak tylko najlepiej potrafiła.
To go zaskoczyło, ale hej, znaczenie miało to, że została z nim. %7łe nadal była blisko
niego. Jamie zabrał ciało Livii i martwe zwierzę do rezydencji. Sarna była zatruta. Jeśli on lub
Becky spróbowaliby choć kawałek tego mięsa, leżeliby martwi na leśnej łące. Po krótkich
poszukiwaniach znalezli w lesie trzy inne sarny, także zatrute , oraz obóz Livii.
Nie miał pojęcia co Jamie zrobił z jej ciałem i martwym zwierzęciem. Wiedział
jednak, że Max zadzwonił i konsultował się w tej sprawie. Szybko zdecydowano, że śmierć
Livii pozostanie tajemnicą pomiędzy Alfami, Betami i doktorem Dumy, Jamiem. Jeżeli
zostałby wyznaczony Marshal, to także zostałby poinformowany o tym zdarzeniu, ale nikt
poza tym.
Simon spędził czwartek na cichym sprzątaniu tego bałaganu i na rozmowie ze swoją
partnerką. Był zaskoczony, że nie była zła o to, że zabił Livię. Była jednak zaniepokojona
faktem, że by chronić ich oboje, musiał zrobić to, co zrobił. No i poprzedniej nocy Max
formalnie wprowadził Becky do Dumy i potwierdził fakt, że faktycznie była kobietą-Betą.
Simon pocałował Becky swobodnie w czubek głowy i usiadł przed swoją miską z
płatkami zbożowymi. Potrzebował odprężenia po stresach ostatniego tygodnia. Sądził, że
powinien szybko przywyknąć do dni z bólem pleców, pełnej potu pracy wraz z najlepszymi
kumplami oraz zimnym piwem i pizzÄ….
Ochoczo podniósł łyżkę, chcąc zacząć swój dzień. Na jego szczęście, poczuł zapach tego,
co na niej miał nim włożył ją do ust. Spojrzał w dół i zobaczył w swojej misce jedzenie dla
kota. Zamrugał i odłożył ją delikatnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •