[ Pobierz całość w formacie PDF ]
protekcjonalność i jednocześnie lekko żartobliwie bezczelny ton.
Zaśmiała się i zaciągnęła papierosem.
Czekam na narzeczonego powiedziała.
A gdzie on jest? spytał Edmund.
Nie odpowiedziała. Wzruszyła tylko lekko ramionami i w tej samej chwili z ciemności
wyłonił się Berra Albertsson razem z Atle Erikssonem, innym piłkarzem. Obejmowali się,
śmiali z czegoś głośno i nienaturalnie. Było widać, że właśnie byli za namiotem odlać się i
wypić jednego. Berra puścił Atle i objął ramieniem Ewę Kaludis. Potem wbił wzrok w nas.
A to co za prosiaki? zapytał.
Atle Eriksson zaśmiał się tak, że z pyska wyleciała mu chmura kropli wódki.
To Erik i Edmund powiedziała Ewa Kaludis. Poznałam ich w szkole Stava. Mili
chłopcy.
No pewnie odparł Armata Berra i przycisnął ją mocno do siebie. Ale teraz, u
diabła, zatańczymy. Trzymajcie się, frajerzy!
Do widzenia powiedzieliśmy jednocześnie. I tak znikli. Staliśmy przez chwilę i
patrzyliśmy za nimi.
Co za zarozumiały dupek odezwał się Edmund. Nie rozumiem, co ona w nim
widzi.
Ja też nie powiedziałem. Trudno zrozumieć sposób myślenia kobiet.
Ma się ochotę przywalić mu w gębę kontynuował Edmund.
Właśnie zgodziłem się.
***
Przez kilka godzin włóczyliśmy się po parku Lacka. Doszliśmy do wniosku, że
najwyrazniej Britt Laxman miała w taki wieczór co innego do roboty, i wydawaliśmy nasze
marne pieniądze tak powoli, jak się tylko dało. Na watę cukrową. Na kółko z czekolady. Na
piekielnie drogiego gofra z bitą śmietaną i polewą malinową.
Gdy już mieliśmy wracać do Genezaret, zauważyliśmy, że nie tylko my tego wieczoru
mieliśmy ochotę stłuc Armatę Berrę po gębie. Ogólnie mało było w okolicy bijatyk, ale teraz
nadeszła na to pora, czuć było mord w powietrzu. Edmund i ja byliśmy za sceną i właśnie
skończyliśmy ostatniego lucky strike a, którego wykradłem Henry emu, kiedy trafiliśmy na
całą zgraję.
Dwie zgraje, dokładniej mówiąc. Z jednej strony Armata Berra, Atle Eriksson i kilku
chwiejących się piłkarzy. Po drugiej stronie krzepki, napakowany typ, którego nigdy
wcześniej nie widziałem. Miał wzdłuż i wszerz tatuaże, i ogólnie robił wrażenie
zagrażającego życiu innych. I jego zgraja: mniej więcej pół tuzina typów tego samego sortu.
Zatłukę cię, przeklęta małpo! wybełkotał mięśniak i próbował wyrwać się swoim
sekundantom.
Uspokój się, Mulle uciszał go jeden z nich. Pewnie, że musisz sprawić temu
murzyńskiemu fiutowi manto, ale najpierw musimy się schować... przed policją, wiesz...
Mulle spasował. Nie zrozumiałem tego z Murzynem, co prawda Armata Berra miał
czarne, krótko przystrzyżone włosy, ale Murzynem to on na pewno nie był.
Berra nic nie odpowiedział. Był spokojny, ale zacięty i gdy wszyscy schronili się za
namiotem, podał swoją marynarkę w paski jednemu z piłkarzy, dokładnie podwinął rękawy
koszuli, ustawił się do bójki i czekał. Miał lekko ugięte kolana i się chwiał, jakby kołysał, z
boku na bok, z zaciśniętymi pięściami. Zdałem sobie sprawę, że wstrzymuję oddech, a
Edmund mocno się do mnie przycisnął i zgrzytał zębami z podekscytowania. Pomijając obie
zgraje, Edmund i ja byliśmy jedynymi obserwatorami. Miejsce pojedynku było starannie
wybrane; co do tego nie było wątpliwości. Zamknąłem na chwilę oczy i wziąłem głęboki
oddech. Poczułem zapach lata i wódki. Zastanawiałem się, gdzie w tamtej chwili była Ewa
Kaludis. Od strony parkietu dochodziły dzwięki Twilight Time , zrobiło się pózno.
W końcu kompani Mullego puścili go. Głośno wykrzyknął: Aaaaargh! , i ze
spuszczoną głową ruszył na Armatę. Mimo napięcia przeszło mi przez głowę, że jest to marna
taktyka. Wszystko, co musiał zrobić Berra, to wypaść w bok jak to się mówi w języku
boksu wykorzystać prędkość przeciwnika i przyłożyć mu.
I tak właśnie zrobił, ale to nie wystarczyło. Czerwonogęby Mulle padł od pierwszego
uderzenia pięścią jak walnięty pałką wół, ale potem Berra podniósł go za kołnierzyk koszuli i
wymierzył trzy-cztery strzały w gębę, zanim go obrócił i z całą siłą walnął jego twarzą dwa
razy o glebÄ™.
Czułem, jak mi się przewraca w żołądku za każdym razem, gdy Mulle dostawał cięgi, i
gdy było już po wszystkim, zauważyłem, że wokół walczących zrobiło się zupełnie cicho.
Zarówno zgraja Mullego, jak i piłkarze stali niewzruszeni i tylko się gapili, i kiedy Berra
wyprostował plecy i dał znak, że chce z powrotem swoją marynarkę, Atle Eriksson podał mu
ją bez słowa. Następnie Berra odwrócił się plecami do Mullego i odszedł.
Nastrój był niemal uroczysty. Jak po pogrzebie albo coś takiego. Edmund i ja też się
wymknęliśmy. Czułem się z jakiegoś powodu zawstydzony, Edmund także, bo żaden z nas
nic nie powiedział do czasu, aż zostawiliśmy za sobą park i zaczęliśmy odczepiać rowery.
Co za brutalność powiedział wreszcie Edmund i wydawało mi się, że głos mu
drżał.
Nieczysta gra stwierdziłem. Cholernie nieczysta gra. Nie kopie się leżącego.
Potem popedałowaliśmy z powrotem przez las, a ja znowu zacząłem się zastanawiać,
gdzie podczas bijatyki przebywała Ewa Kaludis i czy w ten właśnie sposób można zdobyć
takÄ… kobietÄ™ jak ona.
Jak Berra Albertsson.
Pamiętam, że cicho płakałem, gdy tak jechaliśmy w tę ciepłą letnią noc.
Tak, to był środek nocy, tylne koło roweru Edmunda rytmicznie zgrzytało, a ja cicho
płakałem, sam nie wiedząc, dlaczego.
Rozdział 8
W niedzielę odwiedził nas mój ojciec. Była to krótka wizyta, bo podwoził go Ivar
Bäck, który miaÅ‚ tylko pomóc mieszkaÅ„com Sjölycke przy instalowaniu anteny telewizyjnej.
W każdym razie przez godzinę siedzieliśmy na trawie, jedliśmy przywiezione przez
ojca wodniste truskawki i rozmawialiśmy. Niezbyt dużo. Moja matka czuła się stosunkowo
dobrze. Czekała na kolejną serię badań, która miała potrwać kilka tygodni. Może miesiąc.
Potem będzie można coś więcej powiedzieć.
Przyjdzie pora, przyjdzie rada.
Henry zaproponował, że wieczorem zawiezie ojca Killerem do miasta, ale on tylko
potrząsnął głową.
PojadÄ™ z Bäckiem zdecydowaÅ‚. Tak bÄ™dzie najspokojniej.
Edmund zapytał, co ojciec chciał przez to powiedzieć. Dlaczego najspokojniej jest
jechać z Bäckiem?
Wzruszyłem ramionami.
Uważa, że Henry prowadzi jak wariat odrzekłem. Boi się z nim jezdzić.
Kiedy ojciec odjechał, pomyślałem, że nie zapytał o Emmy Kaskel. Przez chwilę się
nad tym zastanawiałem. Może Henry w końcu mu powiedział.
***
Chłopie powiedział Edmund, gdy skończył czytać Pułkownika Darkina i sztaby
złota . To jest bombowe. Będziesz milionerem.
Tuż przed naszym wyjazdem do Genezaret skończyłem Pułkownika Darkina i sztaby
złota i wziąłem komiks ze sobą. W razie gdyby padał deszcz i gdyby naszła mnie ochota na
pisanie.
Ochota mnie naszła, ale oczywiście komiksu nie dało się ukryć przed Edmundem.
Przeżywałem katusze, ale w końcu zostawiłem zeszyt trochę przypadkowo włożony między
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Pokrewne
- Home
- Regina Brett Bog nigdy nie mruga
- Rettman_Ann_ _Dama_nigdy_sie_nie_dziwi
- Green Abby Nad Jeziorem Como
- Heggan_Christiane_ _Nigdy_nie_mow_nigdy
- 02 Toxic Rachel Van Dyken [Zatraceni]
- Winters Rebecca Dwa pierśÂ›cienie
- Krentz Jayne Ann Ukryte talenty
- Harrison Harry Rebelia W Czasie
- Rees Matt Grób w Gazie(1)
- Dzieje Polski śÂ›redniowiecznej ebook demo
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.htw.pl