[ Pobierz całość w formacie PDF ]

je, zamilkł, dopóki nie dojechali na kraniec wioski.
- Tu mieszka Roger - powiedział, zatrzymując samochód. - Na
szczęście nie ma w domu żadnych kucharek.
Jak na dżentelmena przystało, pomógł dziewczynie wysiąść z auta i
pona
ous
l
a
d
an
sc
nie puszczając jej łokcia, poprowadził do wejścia. Jedyny plus tej sytuacji
stanowił fakt, że było jeszcze dostatecznie ciemno i nikt nie widział, jak
ramię w ramię znikają w drzwiach. Istniała więc szansa, że w porannej
gazecie nie ukaże się zdjęcie z jakimś obrzydliwie rzucającym się w oczy
nagłówkiem: Książę Raoul d'Arillac ze swoją nową kochanką. Kochanica
księcia! Lee, mimo że przed paroma godzinami sama nazwała się
niegodziwą osobą, taka kara wydawała się jednak zbyt surowa.
Garsoniera okazała się miła i przytulna. Na ścianie wisiało mnóstwo
zdjęć, głównie z górskich wypraw. Na wielu fotografiach Lee zauważyła
Rauola, a w stojaku z kasetami wideo jej wzrok natychmiast wyłowił
taśmę z wyraznym napisem  Himalaje".
- Raoul! - wykrzyknęła zachwycona. - Byliście w Himalajach?
- A tak. Weszliśmy na Mount Everest.
- Nie do wiary! Czy mogłabym zobaczyć tę kasetę?
- Obejrzymy po śniadaniu, dobrze?
Ciepły baryton Raoula tuż za plecami wprawił ją w jeszcze większe
zakłopotanie. Szybko odsunęła się na bok i zdjąwszy żakiet, przewiesiła
go przez poręcz krzesła.
- Na pewno nie przywiozłeś mnie tu bez powodu. Chciałbyś, żebym
ci coś jeszcze wyjaśniła?
- Najpierw zjemy śniadanie, a potem pogadamy. Zapraszam do
kuchni.
Lee nie dała się prosić - była potwornie głodna. Raoul, usadziwszy
gościa za stołem, zaczął od dokładnego spenetrowania lodówki. Trudno
pona
ous
l
a
d
an
sc
było uwierzyć, że krzątający się mężczyzna pochodzi z jednego z
najstarszych arystokratycznych rodów w Europie, a usługuje
amerykańskiej dziewczynie, której przodkowie musieli z tej Europy
wyjechać, bo nie było tu dla nich przyszłości.
Na stole pojawił się kawał drożdżowego ciasta, wędlina, jajka na
twardo, owoce, jogurt - czyli wszystko, czego potrzebował umęczony
żołądek Lee. Raoul, popijając kawę, patrzył niemal z rozczuleniem, jak
jedzenie znika w błyskawicznym tempie. Niezależnie od tego spojrzenia,
Lee była pewna, że książę specjalnie ją podkarmia, by nabrała sił przed
jakąś ostateczną rozgrywką.
- Masz jeszcze na coś ochotę?
- Nie, dziękuję.
- W takim razie zapraszam do pokoju!
Otarł usta serwetkę, wstał i podszedł do Lee. Książęce maniery
nakazywały pomóc damie przy wstawaniu od stołu, czyli odsunąć jej
krzesło.
- Może pozmywam? - zaproponowała nieśmiało Lee, podrywając
się tak niefortunnie, że jej policzek znalazł się tuż koło twarzy
pochylonego księcia. Natychmiast szarpnęła się do tyłu, ale znów
pechowo - gdyby nie silne ramiona, huknęłaby o podłogę. Raoul
podtrzymał ją i nagle Lee zobaczyła tuż przed sobą jego twarz.
Jego oczy... Jej oczy... Ich usta...
W jednej sekundzie ciałem księcia d'Arillac i ciałem amerykańskiej
dziewczyny zawładnęła potężna siła, której żadne z nich nie zdołało się
pona
ous
l
a
d
an
sc
przeciwstawić. Lee zdobyła się tylko na wydanie cichutkiego jęku, ale jej
usta nie dały rady uciec od warg, które zaczęły całować z ogromną
żarliwością. Odpowiedziała tym samym.
- Lee... - wyszeptał Raoul między pocałunkami. - Bardzo tego
chciałem, od samego początku...
Ona nic nie powiedziała, tylko poddała się namiętności.
Przeogromnej i łapczywej, jakiej nigdy jeszcze nie odczuwała wobec
żadnego mężczyzny. Otrzezwienie przyszło, kiedy jej plecy natrafiły na
twardą ścianę. Lee Gresham, czy zdajesz sobie sprawę, z kim się
całujesz? Z narzeczonym twojej przyjaciółki. Za osiem tygodni Sophie
będzie żoną Raoula i miejsce w jego ramionach należy do niej.
- Nie - jęknęła, odwracając głowę. - Nie wolno nam tego zrobić.
- Przecież... już robimy - wyszeptał Raoul, obejmując ją jeszcze
mocniej. - Po to tu jesteśmy...
Był tylko jeden sposób, żeby otrzezwić również księcia d'Arillac.
- Raoul, muszę się do czegoś przyznać - powiedziała ledwo
dosłyszalnym głosem. - Przyjechałam tu z pewną misją. Jeśli mnie
puścisz, wszystko ci opowiem.
Nie odezwał się, ale jego uścisk jakby trochę stracił na sile. Lee
wysunęła się z jego ramion i wybiegła z kuchni.
- Cóż to za... misja? - spytał chłodno, wchodząc za nią do pokoju.
Dla Lee, dygoczącej na całym ciele, jego spokój był szokujący.
- Sophie wcale nie chce za ciebie wyjść - wyznała.
O Lucianie nawet nie wspomniała. O, nie! Przekazywanie takich
pona
ous
l
a
d
an
sc
szczegółów należy już do księżniczki de Ramblet! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •