[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Muszę coś zjeść. Potrzebuję jedzenia.
On zbliżył się do niej tylko i lekko musnął jej policzek.- Musisz też iść spać.
Jesteś wyczerpana.
- Tak, pośpię. Pózniej. Teraz zróbmy śniadanie.
- Ja je przyszykuje.
- Nie. Muszę się czymś zająć. Zająć czymś ręce.
Zeszła na dół i wyjęła jajka. Ponieważ chciała by Amico zrozumiał miejsce
Gabe a w ich życiu, poprosiła go by nakarmił zwierzaka.
- Nie myślałam, że będziesz tutaj rano.
65
- A myślałaś, że gdzie będę?
- Wszędzie, tylko nie tutaj- Ponieważ jej organizm bardzo łaknął mięsa,
wrzuciła boczek na patelnię.- Widziałaś czym jestem. Ale nadal tutaj jesteś i
póki co nic nawet nie powiedziałeś.
- Widziałem co się z tobą stało i mam dużo do powiedzenia. Zacznę od ego, że
nie uwierzyłbym to, gdybym sam tego nie zobaczył. Mógłbym obejrzeć tą całą
kolekcję twoich kaset- i w nocy część nawet przeanalizowałem- ale nie
wierzyłbym w to. To nie są rzeczy, w które wierzysz, gdy jesteś dorosłym
człowiekiem. I takim przy zdrowych zmysłach.
Gdy ona nic nie powiedziała, Gabe podszedł do niej, dotknął lekko ramienia.-
To cię krzywdzi.
- Przemiana jest bardzo bolesna, to prawda.
- Czy próbowałaś używać leków przeciwbólowych, uspokajających- czegoś
takiego, co by ci ułatwiło zmianę?
- Od czasu do czasu. To nie bardzo pomaga i nie zatrzymuje transformacji.
Nic nie pomaga. Póki co.
- Eksperymentujesz z ziołami.
- W ten sposób się w nie wciągnęłam. Zwalczając, jak myślę, to co
nienaturalne z pomocą darów natury. Próbowałam też zaklęć. Czarów,
voodoo, eliksirów, amuletów. Medycyny alternatywnej. Miałam jedenaście lat
na eksperymenty.
Jedenaście lat, pomyślał weterynarz. Sama. Jak ona to zniosła?- Czy
znalazłaś jeszcze inne osoby dotknięte tą chorobą?
- Nie. Byłbyś zaskoczony jak wiele osób uważa się za lykantropów. Istnieją
całe strony internetowe poświecone temu tematowi, pełne opowieści o
wilkołakach i innych. Ale nigdy nie udało mi się trafić na nikogo, kto byłby
naprawdę zainfekowany.
- Ciekawe określenie. Infekcja- Wziął łyk kawy, gdy Simone zaczęła wbijać
jajka do miski.- Czytałem kilka twoich notatek. Zakażenie krwi, które jakoś
zmieniło DNA i połączyło je z psim genotypem. Zakażenie, które zapobiega
produkcji przeciwciał.
- Rodzaj zakażenia krwi. Ale to nie wścieklizna.
- Jej niedaleki kuzyn. Skąd masz te wszystkie leki, Simone?
66
- Zdobywane są niezgodnie z prawem. Na czarnym rynku.
- Nie możesz wykorzystywać leków w ten sposób, używać eksperymentalnych
środków, nie znając ich możliwych skutków ubocznych i konsekwencji.
- Nie jestem w stanie myśleć o gorszych konsekwencjach czy skutkach
ubocznych niż wycie do księżyca co miesiąc.
Zacisnął dłoń wokół jej ręki, dopóki nie umilkła i nie spojrzała na niego.- A
może psychoza, paraliż, udar mózgu, zator? Może śmierć?
- Zdaję sobie sprawę z tego wszystkiego, ale ryzyko jest tego warte.
- Samotności, w laboratorium w piwnicy.
- A jaką mam alternatywę?- Zabrała rękę i zaczęła wściekle rozbijać jajka.-
Ujawnić się? Udać się na wycieczkę do laboratorium Johna Hopkinsa, i
powiedzieć  Hej, chłopaki, chcecie na mnie poeksperymentować?
- Między tymi dwiema możliwościami jest całe morze możliwości.
- Bycie wilkiem co miesiąc same w sobie jest ekstremalne, nie potrzebuję
jeszcze dyskutować o tym ze wszystkimi w koło.
- Zrobiłabyś prawdziwą furorę u Lattermana. Facet pózniej nie znalazłby
nikogo, kto mógłby przebić twoją historie.
Zanim mogła się powstrzymać, parsknęła śmiechem, a część stresu od razu z
niej opadła.- Jak możesz tak żartować?
- Wybacz kochanie, ja&
- Nie. Możesz się śmiać- Odstawiła na chwilę miskę, w której ubijała jajka,
tak by móc objąć twarz kochanka i go szybko i mocno pocałować.- Szukałam
cudu i oto wychodząc zza rogu wpadłam na ciebie. Nie odszedłeś. Dotykałeś
mnie, kochałeś, podczas gdy ja myślałam że odejdziesz i nie będziesz chciał
mieć ze mną nic wspólnego- Wzdychając wylała jajka na patelnię.- A teraz
stoisz koło mnie, czekasz aż zrobię jajka i robisz głupie żarty nad kawą.
Jesteś taki racjonalny. Jestem zdziwiona, że nadal tu stoisz, żartujesz i nadal
jesteś tak racjonalny, po tym wszystkim co zobaczyłeś.
Ponieważ miał go pod ręką, sięgnął po talerz, po jeden z plasterków
smażonego boczku.  Nie powiem ci, że nie zwariowałem- Powiedział
przerzucając gorący kawałek z dłoni do dłoni, by go ochłodzić.- Ale nadal tu
jestem, i nad wszystkim myślę.
67
- Balansujesz na linii. Balansuj uważnie. I pamiętaj o tym, czym jestem.
Dziwakiem.
- Nie jesteś żadnym dziwakiem. Jesteś chora.
- Ale jeśli nie znajdę lekarstwa, będę taka do końca życia. Jeśli to nie
doprowadzi mnie do szaleństwa, albo do samobójstwa- będę miała bardzo
długie życie. Jedną z nielicznych zalet infekcji jest moja wysoka odporność.
Zabawne. Od kiedy skończyłam osiemnaście lat nie miałam nawet kataru. A
rany? Spróbuj tego.
Zanim Gabe zdał sobie sprawę z jej planów, Simone przykładała rękę do
boku rozgrzanej patelni. Mężczyzna był przy jej boku sekundę pózniej, klnąc
głośno.
- Co z tobą? Daj mi zobaczyć. Gdzie masz apteczkę?- Próbował pociągnąć ją
w kierunku zlewu, ale kobieta nie ruszyła się nawet o cal.
- Jestem silniejsza niż mogłoby się wydawać, szczególnie w czasie pełni.
Ponad to leczę się bardzo szybko, wręcz nadnaturalnie szybko. Patrz- Uniosła
dłoń.- Wystarczyło chwilę poczekać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •