[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wykrzyknął coś, wstrząśnięty falą rozkoszy.
Po dłu\szym czasie dotarło do niego urywane łkanie
Kate.
- Sprawiłem ci ból? - szepnął.
Odepchnęła go.
- Proszę cię...
Wyraz jej twarzy powiedział mu wszystko. Za-
chmurzony, odsunął się od niej.
- Zaczekaj - krzyknął, gdy na oślep ruszyła w stronę
łazienki. - Na miłość boską, wróć tutaj i pozwól,
\ebym ci to wynagrodził...
- Wynagrodził? - szepnęła. - Wolałabym umrzeć,
ni\ pozwolić ci zrobić to jeszcze raz! O Bo\e, jakie to
okropne!
Pobiegła do łazienki i zamknęła się w niej, roz-
czarowana i zniechęcona. Najpierw czuła ból, a potem
udało mu się doprowadzić ją do odczuć, o których
chciała zapomnieć. Do potę\nych przypływów roz-
koszy, przez które czuła się kobietą wyuzdaną, które
sprawiały, \e gotowa była gryzć i wbijać się w jego
ciało, przeorywać paznokciami. I właśnie wtedy, gdy
zaczęła się ta rozkosz, on ju\ się nią nasycił. A więc
taki jest seks. Kobieta ma tylko nadzieję na spełnienie,
podczas gdy mę\czyzna syci się nim. To okropne -
unieść się niemal do nieba po to tylko, by opaść nie
zaspokojoną. I on chciał, \eby prze\ywała to jeszcze
raz, byle samemu mieć przyjemność. Była zbyt
rozczarowana, by móc zebrać myśli. Rozpłakała się.
52 SKAZANI NA MIAOZ
Mę\czyzna, który spokojnie ubierał się w pokoju
obok, te\ odczuwał rozczarowanie. W przeszłości
ró\nie wyra\ano się o tym, jak kochał, ale określenie
 okropne" było czymś nowym. Utrata panowania nad
sobą i to, \e tak na nią reaguje i \e ona wie o tym,
zabolały go najbardziej. Nie dał jej przyjemności i nie
wiedział, \e tak bardzo się zatracił. Gdyby zechciała,
mógłby jej to wynagrodzić. Ale wyraz jej twarzy, jej
oczu, był oskar\ający. Rozczarował ją. Wywołał w
niej... obrzydzenie. Zapiął spodnie i wściekłym ruchem
wło\ył na siebie koszulę. Na miłość boską, czy\by ona
nie rozumiała, \e sama doprowadziła go do takiej
namiętności? Po co było sprawiać, by stracił
panowanie, i potem skar\yć się, \e nie osiągnęła
spełnienia?
Im więcej myślał o tym, co powiedziała, tym większą
czuł wściekłość. Okropne, ach tak? Niech tam, ju\
nigdy nie będzie musiała cierpieć przez niego. Uczesał
się czując się bardziej wytrącony z równowagi ni\
kiedykolwiek przedtem.
Z łazienki dochodziły stłumione odgłosy, które
jeszcze bardziej zwiększały jego frustrację i zmieszanie.
- Otwórz te drzwi albo je w końcu wyłamię!
- krzyknął.
Kate zawinęła swe obolałe ciało w ręcznik kąpielowy
i uchyliła drzwi. Nie mogła spojrzeć mu w oczy.
- Za wyświadczone usługi - powiedział z zimnym
uśmiechem Jacob i wło\ył studolarowy banknot
w ręcznik kąpielowy. - Mo\e to wynagrodzi ci brak
przyjemności?
Potem obrócił się na pięcie i wybiegł, pozostawiając
ją tonącą we łzach.
Poniewa\ nic nie wiedziała o zachowaniu mę\czyzn
w sytuacjach intymnych, nie uświadomiła sobie, \e
jego własny zawód, wina i ura\ona męska pró\ność
kazały mu zrobić ten ostatni obrazliwy gest. Tyle lat
SKAZANI NA MIAOZ 53
go kochała, pragnęła, a tak się to skończyło. Chciał
tylko jej ciała. Nawet nie zauwa\ył, \e jest niewinna.
Wykorzystał ją i odszedł bez jednego miłego słowa.
Zmyła z siebie jego zapach i ubrała się w staromodną
podomkę, która okryła ją od stóp do głów. Zdjęła
pościel z łó\ka, wrzuciła ją do pralki i poło\yła się
spać na sofie.
Nazajutrz, ledwo się obudziła, dotarło do niej to, co
zrobiła. Okazała się kobietą upadłą. Tak przynajmniej
nazwałby ją ojciec. Tak samo pewno myślał Jaćob.
Wstała i ubrała się do pracy, z obolałym ciałem i
duszą, udręczona winą i rozgoryczeniem z powodu
własnej słabości. Teraz wypadnie odpokutować, bo
mimo - jak zrozumiała - jego próby zapobie\enia cią\y
mogło się jednak okazać, \e jest cię\arna.
O dziwo, myśl o dziecku Jacoba w jej łonie nie była
wcale przykra mimo tego, co jej zrobił. Dobrze byłoby
mieć kogoś własnego. Potem powróciło poczucie
rzeczywistości i Kate nie potrafiła ju\ sobie wyobrazić
próby ukrycia takiego wydarzenia przed własnym
bratem, przed Margo - i Jacobem. Uciekłaby do
Afryki, z Korpusem Pokoju. Przystałaby do
przemytników broni. Zrobiłaby jeszcze coś... Jest ósma
rano, spózni się!
Dotarła do redakcji w samą porę, by zdą\yć na
reporta\ o po\arze. Był to, dzięki Bogu, mały po\ar i
nikt nie ucierpiał. Ale dobrze jej zrobiło zapomnienie o
własnych troskach. A gdy wróciła do redakcji,
zapytała redaktora prowadzącego, czy nie ma czegoś
do zrelacjonowania z pracy policji.
- Oczywiście - powiedział jej Morgan Winthrop. -
Ale czy sądzisz, \e coś takiego spodobałoby ci się,
Kate? Tam leje się du\o krwi.
- Pozwól mi spróbować - poprosiła natarczywie.
- Dobrze - odrzekł po chwili.
54 SKAZANI NA MIAOZ
Gotowa była go wycałować. Teraz będzie miała
coś, co zajmie jej myśli.
Tom zadzwonił po tygodniu, ale nic mu nie
powiedziała. Zajmował się właśnie realizacją nowego
zamówienia w swej agencji reklamowej i miał mniej
więcej na tydzień wyjechać z Nowego Jorku. W dro-
dze powrotnej zamierzał wpaść do niej na kilka dni,
jeśli nie miałaby nic przeciwko temu. Ale\ nie -
zapewniła, wdzięczna mu za to, \e nie przyjedzie od
razu.
Pracowała teraz z Budem Schumanem, reporterem
kroniki policyjnej, który często karmił ją opowieściami
o dawnym Chicago. Wyglądał co najmniej na sześć-
dziesiąt lat, ale ona nigdy nie śmiała zapytać go o
wiek. Być mo\e miał dziewięćdziesiąt.
Bud posiadał radioodbiornik policyjny z kilkoma
niedozwolonymi kryształkami do wychwytywania fal,
do których nie powinien był mieć dostępu.
Jak ostrzegł ją Morgan Winthrop, ta praca bywała
mordercza. Kate relacjonowała mordy, samobójstwa, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •