[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nerwowaniu, zaczęła okręcać wokół palca ko-
smyk włosów.  Chcę, żeby muzeum i sklep
były czynne siedem dni w tygodniu  ciągnęła
po chwili.  W weekendy powinno przyjeżdżać
92 OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
najwięcej turystów. Po obejrzeniu muzeum więk-
szość zajrzy do sklepu. Sama sobie nie poradzę;
praca ekspedientki, zakup towarów, inwentaryza-
cja... to wszystko wymaga czasu.  Urwała.  Jeśli
mam spaść, to z hukiem.
 Wiem. Ty nigdy niczego nie robisz połowicz-
nie  stwierdziła Donna z nutą zazdrości i zatros-
kania w głosie.  Ja bym umarła ze strachu.
 No, trochę się boję  przyznała Shane.
 Oczami wyobrazni widzę muzeum, sklep, tłu-
my klientów, i ogarnia mnie przerażenie. Jak ja
sobie poradzę? Czy podołam?
 Podołasz  wtrąciła przyjaciółka.  Nie masz
zwyczaju chować głowy w piasek. Poza tym
kochasz wyzwania. Powiedz, kotku, jesteś zdecy-
dowana, prawda? Podjęłaś decyzję i nie zmienisz
jej bez względu na trudności?
 Nie zmienię.  W policzkach Shane pojawi-
ły się dwa dołeczki.
 Tak myślałam. Więc nie będę szukać dziury
w całym. Powiem tylko: jeżeli komukolwiek to
się może udać, to na pewno tobie.
Uniósłszy brwi, Shane popatrzyła Donnie
w oczy.
 Dlaczego tak myślisz?
 Bo cię znam. Poświęcisz się temu bez reszty.
 I to wystarczy?
 Absolutnie.
 Obyś miała rację... Zresztą za pózno na
Nora Roberts 93
wahania i wątpliwości. No dobra... Poza Samue-
lem i Justine to co jeszcze słychać?
Donna wzięła głęboki oddech.
 Widziałam się wczoraj z Cyrusem  oznaj-
miła pospiesznie.
 Tak?  Shane skrzywiła się.  Ja też.
 Wydawał się... hm, bardzo zaniepokojony
twoimi planami.
 Raczej krytycznie do nich nastawiony.  Wi-
dząc rumieńce na twarzy przyjaciółki, Shane
uśmiechnęła się szeroko.  Nie przejmuj się,
Donna. On nigdy nie pochwalał moich pomys-
łów. Ale to mi zwisa. Właściwie im bardziej jest
czemuś przeciwny, tym większą ja mam na to
ochotę. Wiesz, on chyba ani razu w życiu nie
zaryzykował...  Zauważywszy, że Donna przy-
gryza nerwowo wargi, urwała.  W porządku,
o co chodzi?
Donna zaczęła bawić się kubkiem. Shane mil-
czała, wiedząc, że przyjaciółka zbiera się na
odwagę.
 Powinnam ci to powiedzieć, zanim... zanim
dowiesz się od kogoś innego. Cyrus...
Nastała cisza, którą w końcu przerwała Shane.
 Co Cyrus?  zapytała.
Donna popatrzyła na przyjaciółkę ze zbolałą
miną.
 Od jakiegoś czasu spotyka się z Laurie
MacAfee.  Na widok wytrzeszczonych oczu
94 OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
przyjaciółki, dodała szybko:  Przykro mi, Shane.
Naprawdę mi przykro, ale pomyślałam sobie, że
powinnaś o tym wiedzieć. I że lepiej, żebyś to
usłyszała ode mnie. Obawiam się, że oni... że
Laurie i Cy... że to coś poważnego.
 Laurie...  Shane urwała i przez moment
z dziwnym zafascynowaniem wpatrywała się
krople wody kapiące do miski.  Laurie Mac-
Afee?  spytała wreszcie.
 Tak  odparła posępnie Donna.  Podobno
mają się pobrać w przyszłym roku.
Nieszczęśliwa, z wzrokiem wbitym w blat,
czekała na reakcję przyjaciółki. Kiedy usłyszała
wybuch śmiechu, zaniepokojona podniosła głowę.
 Laurie MacAfee!  Shane jedną ręką trzy-
mała się za brzuch, drugą raz po raz uderzała
w stół.  To cudowne! To przepiękne! Boże, jaka
idealna z nich para!
 Shane...  Widząc mokre od łez oczy przyja-
ciółki, Donna zamilkła.
 Szkoda, że wcześniej o tym nie wiedziałam!
Pogratulowałabym mu.
Niemal piszcząc z uciechy, Shane oparła czoło
o blat. Pewna, że przyjaciółka cierpi, Donna
pogłaskała ją delikatnie po włosach.
 Kochanie, nie przejmuj się  szepnęła, czu-
jąc, jak jej oczy też zachodzą łzami.  Cy nie jest
odpowiednim partnerem dla ciebie. Zasługujesz
na kogoś lepszego.
Nora Roberts 95
Słysząc to, Shane dostała ponownego ataku
śmiechu.
 Och, Donna! Pamiętasz te pastelowe kom-
pleciki Laurie? I zajęcia z gospodarstwa domo-
wego, na których zawsze dostawała piątki z plu-
sem?  Shane musiała wziąć głęboki oddech,
zanim mogła dalej mówić.  Nawet napisa-
ła pracę semestralną z planowania domowego
budżetu!
 Błagam cię, kotku, nie myśl o tym.  Donna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •