[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mych przyjaciół uważam was za indywidua wysoce niebezpieczne. Sądzimy, że jesteście zdolni do
uknucia podstępnych i sprytnych planów, a także sięgnięcia po najbardziej drastyczne środki, aby
podjąć próbę wcielenia tych planów w życie - to znaczy wówczas, gdy zaistnieje najmniejsza
szansa powodzenia. Sam pan zatem rozumie, iż musimy was unieruchomić. Ja pozostanę przy
sterze, wy zaś, panowie, w towarzystwie dam, udacie się do salonu, gdzie Aristotle, który, jak się
rychło przekonacie, jest w dziedzinie węzłów prawdziwym mistrzem, skrępuje wam ręce i nogi,
podczas gdy Alexander, posługując się bronią równie zręcznie jak Aristotle sznurem, dopilnuje,
aby rzecz została przeprowadzona spokojnie.
- Hawkins pochylał się nad profesorem Wotherspoonem, który półleżał na kanapie w mesie.
Wotherspoon, oszołomiony i wydający osobliwe zduszone dzwięki, będące na poły jękiem, na poły
złorzeczeniem, usiłował otworzyć oczy. Wreszcie zdołał to uczynić za pomocą palców.
- Co się, u diabła, stało? - Obecni musieli dobrze nastawiać ucha, aby zrozumieć jego
słowa, przypominające charczenie astmatyka. - Gdzie jestem?
- Proszę to wypić. - Hawkins otoczył ramieniem jego barki i przystawił mu do ust kieliszek
brandy. Wotherspoon upił łyk, zakrztusił się, a potem wychylił całą zawartość.
- Co się stało?
- Został pan uderzony w tył głowy - powiedział Grierson - i to wcale nielekko. Obecnie
obowiązujący termin brzmi, jak sądzę,  zaprawiony . Kolbą rewolweru, przypuszczam.
Wotherspoon z trudem dzwignął się do pozycji siedzącej.
- Kto?
- Andropulos - odparł Hawkins. - Lub jeden z jego zbrodniczych kumpli. Czy zaordynuje
pan jeszcze trochę brandy, doktorze?
- Nie uczyniłbym tego w normalnych warunkach - odparł Grierson. - W obecnej jednak
sytuacji, tak. Wiem, że tył głowy bardzo musi panu dokuczać, profesorze, lecz proszę go nie
dotykać. Pokiereszowany, krwawiący, obrzmiały, ale kość nienaruszona.
- Andropulos uprowadził pańską łódz - powiedział Hawkins. - Wraz z miną atomową, rzecz
jasna. Wziął również zakładników.
Wotherspoon kiwnął głową i skrzywił się z powodu bólu, wywołanego tą czynnością.
- Jednym z nich jest oczywiście moja żona.
- Przykro mi. Wraz z Irene Charial i jej przyjaciółką Eugenią. Nie mieliśmy szans, aby ich
zatrzymać.
- Próbowaliście?
- A czy pan by spróbował, widząc wbitą w skroń swojej żony lufę colta? I dwie inne lufy
wciśnięte w skronie dwóch innych pań?
- Zapewne nie. - Wotherspoon pokręcił głową. - Usiłuję połapać się w sytuacji. Jeśli ma się
głowę jak gotowy pęknąć przejrzały melon, nie jest to łatwe. Talbot i Van Gelder. Co się z nimi
stało?
- Nie wiemy. Zakuci w dyby, kajdanki czy coś w tym rodzaju, jak sądzę.
- Albo wyeliminowani na dobre. Na rany boskie, co się za tym wszystkim kryje, admirale?
Czy myśli pan, że Andropulos zwariował?
- Stosując właściwą sobie miarę, odnosi pewnie wrażenie, iż jest przy zupełnie zdrowych
zmysłach. Mamy wszelkie powody wierzyć, że to wysoce profesjonalny kryminalista, o
wieloletnim stażu, działający na bezprecedensową dotąd, międzynarodową skalę. Jego
specjalnością są narkotyki i terroryzm. Brak teraz czasu, by się zagłębiać w te sprawy. Porucznik
Denholm lada chwila odpływa motorówką, aby ruszyć śladem uciekinierów. Czy czuje się pan na
siłach dotrzymać mu towarzystwa?
- Płynąć za nimi? Wedrzeć się na pokład i ich pojmać? No chyba.
- Jak sam dawał pan do zrozumienia, profesorze, pański umysł nie pracuje jeszcze na
wszystkich cylindrach. Jeśli motorówka przybliży się do  Angeliny na odległość dwóch mil, jej
silnik spowoduje detonację miny.
- Ma pan słuszność, nie jestem w formie. Gdyby jednak dysponował pan jakimiś
zapasowymi karabinami lub pistoletami, nie zaszkodziłoby ich zabrać. Na wszelki wypadek.
- %7ładnej broni palnej. Wie pan, kogo porażą pierwsze kule, gdyby miało dojść do wymiany
ognia?
- Tak. Przedstawia pan sprawy z niezwykłym wdziękiem. Niespełna godzinę temu był pan
gotów powstrzymywać mnie za wszelką cenę. Chyba zmienił pan zdanie, admirale.
- To nie ja zmieniłem zdanie. Zmieniły się okoliczności.
- Nagła zmiana sytuacji - powiedział prezydent - sprzyja uzyskaniu bardziej wyważonego
poglądu na życie. Nie posunę się tak daleko, by powiedzieć, że zjadłem lunch z najwyższym
apetytem, lecz przecież kilka godzin temu ani nań liczyłem, ani miałem ochotę. Wprawdzie
wspomnienie zdrady będzie nas długo prześladować, wypada jednak przyznać, że dyskretne choć
drastyczne rozstrzygnięcie afery pentagońskiej zdejmuje z naszych barków potężne brzemię troski. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •