[ Pobierz całość w formacie PDF ]

najbliższym kręgiem nie prosił jej o radę, bo Henning nie chciał, by nadużywano jej
zdolności, by nie zaczęła odgrywać roli wyroczni dla ludu.
- Moim zdaniem Benedikte może jechać - rzekł spokojnie stary Viljar. - Jest już dorosłą
panną i tu na dworze przebywa w zbytniej izolacji. A Brinkowie to ludzie godni zaufania.
- W dodatku to wcale niedaleko stąd - wtrąciła Belinda.
Henning z rozpaczą myślał o bezmyślnej niegodziwości, z jaką będzie musiała się zetknąć
wśród obcych ludzi jego ukochana, wspaniała, lecz pod względem powierzchowności tak
niesprawiedliwie potraktowana przez los córeczka. Jak jej po dziecięcemu naiwna dusza
zdoła znieść tak bolesną konfrontację?
- No cóż, może i tak - rzekł z wahaniem. - Jeśli obiecasz, że wrócisz do domu jak
najszybciej. Nikt z nas nie ma czasu, by ci towarzyszyć, inaczej nigdy nie puściłbym cię
samej. Ale jesteś już dość duża, by sobie poradzić, prawda?
Benedikte rozpromieniła się jak słońce i rzuciła ojcu na szyję.
Henning długo przytrzymywał ją na wyciągnięcie ręki i poważnie patrzył w oczy. W kącikach
ust czaił mu się czuły uśmiech.
- Najwyższy czas, byś przejęła resztę skarbu - powiedział, z żalem zdejmując z szyi
mandragorę. - Może ci się teraz przydać, a wiem, że będzie cię chronić. Pilnuj jej dobrze!
Benedikte zaparło dech w piersiach. Pochyliła głowę, by ojciec mógł założyć czarodziejski
korzeń. Dziewczynę ogarnął nastrój tak uroczysty, że oczy rozszerzyły się jej i zapłonęły
jasnozielonym blaskiem. Kiedy amulet ułożył się wygodnie na piersi, Benedikte odetchnęła
głęboko z drżącym westchnieniem.
- Mam uczucie, że... że mandragorze jest dobrze - powiedziała w swój zwykły, nieco naiwny
sposób. - Jakby tu było jej miejsce.
25
- Tak właśnie myślałem - pokiwał głową Henning. - Wiecie, że tak naprawdę nigdy nie byłem
jednym z wybranych, a już na pewno nie dotkniętym. Pożyczono mi ją tylko na pewien czas.
- Westchnął. - Szkoda jedynie, że nagle czuję się, jakbym był zupełnie nagi. Niech was Bóg
prowadzi, obie, ciebie, moja córko, i ciebie, alrauno wierny towarzyszu naszego rodu.
W swej tajemniczej pieczarze zadowolony Tengel Zły uśmiechnął się z nadzieją.
Wszystko toczyło się tak, jak zaplanował, a więc nadal mógł z oddali sterować losami ludzi.
Ale musiał przyznać, że trudno mu było wysłać Benedikte tam, dokąd chciał. Wymagało to
ogromnego natężenia siły myśli, skoncentrowania się wyłącznie na kierowaniu innymi.
Czuł się zmęczony. Pózniej, gdy się na dobre obudzi nic nigdy nie będzie w stanie go
zmęczyć. Teraz jednak zmuszony jest działać w bardzo trudnych warunkach, nie może być
obecny w danym miejscu, nie może widzieć ani słyszeć ludzi bezpośrednio. No i przecież
pogrążony jest we śnie, który przytępia mu zmysły, ogarnia myśli. O ileż bardziej musi się
wysilać, by zaprowadzić tego ludzkiego robaka tam, gdzie chce.
Określenie  ludzki robak nieprzyjemnie mu się kojarzyło. Tak właśnie bogowie i duchy
Taran-gai nazwały jego, jego, wtedy gdy odnalazł drogę do groty zła. Podróż tę wspominał
ze strachem i obrzydzeniem. Straszliwa wędrówka poprzez korytarze zła. Aby przez nie
przejść, by dotrzeć do ciemnej wody, nie mógł wykazać się ani jednym dobrym czy
miłosiernym uczynkiem w całym swym wcześniejszym życiu.
Nie uczynił niczego dobrego na tym świecie. Na szczęście, inaczej skończyłby jak te
stworzenia, których nędzne resztki spotkał na drodze i których kości z pogardą rozrzucił
kopniakiem. On, tylko on, jedyny ze wszystkich ludzi dotarł do zródeł zła. Ale, ach, jak wiele
go to kosztowało! Własny krzyk bólu, jaki wydał z siebie, gdy osiągnął cel, ciągle dzwięczał
mu w uszach.
Ale warto było. Był teraz panem całej ziemi.
Gdyby tylko mógł jak najprędzej stąd wyjść!
26
ROZDZIAA IV
Benedikte ze zdumieniem przechadzała się po nawiedzonym domu. Przybrała postawę
wyczekującą. Gdyby ujrzał ją teraz ojciec, Henning, być może zrozumiałby córkę, nikt
bowiem nie znał Benedikte lepiej od niego, choć i on nie wiedział nic o jej świecie z
męczących snów. Z zachowania dziewczyny wyczytałby jednak, że ten dom ma... jak to
nazwać?  Atmosferę ?
Wiele osób w napięciu przyglądało się jej poczynaniom. Trzy właścicielki obserwowały ją z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •