[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pogniecioną wczorajszą sukienkę, stała przy jego stoliku i
uśmiechała się nieśmiało. Włosy miękko opadały jej na
ramiona. Jake podniósł się i odsunął jej krzesło.
- Przeczytałam twoją wiadomość - oznajmiła. Miała na
myśli kartkę, którą przykleił do lustra w łazience. Napisał, że
jest w kawiarni na dole.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Całkiem niezle. Lepiej niż można by się spodziewać -
odrzekła z uśmiechem. - A ty?
- Ujdzie - mruknął Jake. Miał na sobie pogniecioną
wieczorową koszulę i wytarte dżinsy. Zestawienie było dość
dziwne. Bel pomyślała, że widocznie Jake oddał jej swoją
jedyną zapasową koszulkę.
- Musiało ci być niewygodnie na tej sofie - zauważyła
niepewnie i przeniosła wzrok na kartę. - Poproszę o specjalny
zestaw śniadaniowy - powiedziała do kelnerki, która właśnie
do nich podeszła.
- Z bekonem, kiełbaskami czy z szynką?
- Z bekonem.
- Gofry czy naleśniki?
- Naleśniki.
- A pan? Czy chce pan już coś zamówić?
- Poproszę o to samo.
Gdy kelnerka odeszła, Bel podniosła do ust filiżankę z
kawą i po chwili zapytała niepewnie:
- Chyba się nie mylę, mówiąc, że spałeś na sofie? Skinął
głową.
Z twarzy dziewczyny zniknął uśmiech. Opuściła wzrok.
- Zdaje się, że pościg bywa najciekawszą częścią zabawy
- rzekła cicho.
- Bel, wypiłaś za dużo.
Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Czy chcesz mi powiedzieć, że jeszcze nigdy nie byłeś w
łóżku z kobietą, która za dużo wypiła?
- Nie, tego nie miałem na myśli. Ale już bardzo dawno
nie wykorzystałem pijanej kobiety świadomie.
Bel tylko uniosła brwi.
- Wiesz, są pewne zasady - dodał.
- Nawet ty ich przestrzegasz?
- Co chcesz powiedzieć? Dlaczego uważasz mnie za
potwora?
Bel wzruszyła ramionami i wsypała do kawy jeszcze jedną
łyżeczkę cukru.
- Nie byłam aż tak pijana.
- Ale przekroczyłaś limit - uśmiechnął się.
- Nigdy nie słyszałam o tym, żeby w związku z
uprawianiem seksu obowiązywały jakieś limity picia -
roześmiała się.
Jake potrząsnął głową,
- Naprawdę miałaś nie najlepsze doświadczenia.
- Nigdy jeszcze nie zdarzyło się, żeby jakiś mężczyzna
mnie upił, a potem... potem... - zawołała Bel z błyskiem w
oczach.
- W takim razie powinnaś być zadowolona, że nadal
możesz tak powiedzieć.
Bel uświadomiła sobie, że rozmawia z nim takim tonem,
jakby miała do niego żal o to, że jej nie wykorzystał, i
zacisnęła zęby.
- Jestem ci bardzo wdzięczna. Czy sądzisz, że narzekam,
dlatego, że ty...?
Tym razem to w oczach Jake'a pojawił się dziwny błysk.
- Trochę tak to brzmiało - odparł i wzruszył ramionami.
- Ale tak nie było! Chciałam tylko powiedzieć, że... -
zająknęła się.
Na usta Jake'a powoli wypełzł uśmiech. Jeden ich kącik
uniósł się nieco. Wyglądał w tej chwili jak aktor z
francuskiego filmu. Bel rozzłościła się jeszcze bardziej.
- Tak? - mruknął z uwodzicielskim uśmieszkiem.
- Chciałam ci tylko przypomnieć, że wczoraj przez cały
wieczór recytowałeś mi wyuczone teksty. Więc nie próbuj... -
znów zamilkła. Zamierzała powiedzieć nie próbuj na mnie
już żadnej ze swoich sztuczek", ale przyszło jej do głowy, że
skoro on nie chciał kochać się z nią, mimo że leżała prawie
naga w jego łóżku, to w przyszłości raczej nie zagraża jej
żadne niebezpieczeństwo z jego strony.
Jake nie miał najmniejszej ochoty wybawić jej z kłopotu.
Nie podsunął żadnego zastępczego tematu, tylko siedział i
czekał, aż stało się zupełnie jasne, że Bel nie zamierza
skończyć zdania. Milczał jeszcze przez chwilę, a potem z jego
ust zniknął złośliwy uśmieszek, a w oczach pojawiła się znana
jej z wczorajszego wieczoru głębia emocji.
- Wierz mi, że byłbym niezmiernie szczęśliwy, mogąc
naprawić mój idiotyczny brak wyczucia. Mogę to zrobić
dowolnego dnia o każdej porze, kiedy tylko zechcesz - rzekł.
- Bel, bardzo się mylisz, sądząc, że wczoraj łatwo mi
przyszło oparcie się pokusie.
Bel wstrzymała oddech. Wzrok Jake'a znów rozpalał w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Pokrewne
- Home
- Bullen Alexandra Ĺťyczenie 02 ZĹudne marzenia
- 188. Alexander Meg PrzyjaźŠi kochanie
- Meg Alexander KĹopoty lorda Marcusa
- Sellers_Alexandra_ _Taka_miÄšâa_dziewczyna
- A Neighbor from Hell 2 Perfection R.L. Mathewson
- 0415356261.Routledge.Descartes.The.Project.of.Pure.Enquiry.May.2005
- May Karol RadośÂć i śÂzy
- 092. Wood Carol Powrót do Br
- Lone Star Planet H. Beam Piper
- ANSI C++
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sherlockbbc.pev.pl