[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skierował kroki do baru.
Gdy sięgał po kolejną butelkę szkockiej, pochwycił spojrzenie
Blake'a. Uniósłszy brwi, wyciągnął rękę z whisky w stronę brata,
pytając tym gestem, czy ma mu ją podać, czy odstawić.
- Nie, dzięki, wystarczy mi to, co mam - powiedział Blake,
wskazując na swoją pełną szklankę.
Creed odstawił butelkę i czekając na dalsze słowa Blake a, upił
trochę trunku. Sądząc z miny Blake'a, zanosiło się na wymianę zdań.
- Powinieneś chyba wiedzieć, że moja matka złapała w sidła
kolejnego bogatego męża. - Mówił o drugiej żonie Nasha, Trinie
Watters Fortune. - Zaraz po ślubie wyjechali do Europy.
- To dobrze - stwierdził Creed. - Przynajmniej znikną ludziom z
oczu na jakiś czas.
Blake skinął głową z ponurą miną. Znowu upił łyk wódki i rzekł:
104
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Chcę cię przeprosić za to zamieszanie, jakie ona wprowadza.
Nie wierzyłem, że jest zdolna do pewnych posunięć. Myliłem się,
przepraszam, że wcześniej tego nie dostrzegłem.
- Przeprosiny przyjęte - zaczął Creed - ale pod warunkiem że i ty
przyjmiesz moje... za te wszystkie manipulacje wokół osoby Triny.
Nie odpowiadasz za czyny matki, a ja cię traktowałem tak, jakby to
była twoja wina. - Zmrużył oczy i mówił dalej:
- Nie masz pojęcia, jak mi przykro, ale liczę, że mi wybaczysz.
Chciałbym, żebyśmy zaczęli wszystko od nowa, jak prawdziwi bracia.
- Spojrzał na Nasha, na swojego brata i na szwagrów z żonami, którzy
wchodzili właśnie do pokoju, i uśmiechnął się promiennie. - Rodziny
nigdy nie za wiele - stwierdził.
Blake milczał przez chwilę, po czym chrząknął, wyciągnął rękę
do Creeda i oznajmił głosem, w którym wyczuwało się wzruszenie:
- Podzielam twoje zdanie w całej rozciągłości. Creed przełożył
szklankę do lewej dłoni, by uścisnąć prawicę Blakea.
Nie mógł się jednak powstrzymać przed udzieleniem młodszemu
bratu ostatniego poważnego ostrzeżenia.
- Jeszcze jedno chcę dodać - powiedział równie dobitnie, jak
dobitny był jego uścisk dłoni.  Dbaj o Sashę.
Creed dość długo spotykał się z Sashą Kilgore, ale tak naprawdę
nie była jego dziewczyną. Służyła mu poniekąd jako tarcza obronna
przed natręctwem innych kobiet.
Wiedziała o tym i zostali przyjaciółmi.
Dobrymi przyjaciółmi. Dlatego troszczył się o nią
105
Anula
ous
l
a
and
c
s
i nie chciał, by jej się przydarzyło coś złego.
- To szałowa dziewczyna - ciągnął Creed. - Godna podziwu i
szacunku. Jeśli ją skrzywdzisz, będziesz miał ze mną do czynienia. Z
własnym bratem.
- Spokojna głowa - odparł Blake, mierząc spojrzeniem Sashę,
która weszła właśnie do pokoju z tacą pełną zakąsek.
Zmiała się z czegoś, co usłyszała od Skylar człapiącej krokiem
ciężarnej u jej boku, a oczy Blake'a rozbłysły blaskiem absolutnego
zachwytu.
- Będę o nią dbał, wkładając w to całe serce - powiedział.
Creed uniósł szklankę do ust, zasłaniając nią uśmiech.
- Miło mi to słyszeć - oświadczył.
- Na zdrowie - wzniósł toast Blake, odrywając wzrok od
ukochanej kobiety. - Maya też jest fantastyczna. Jeśli to docenisz i
zrobisz pierwszy krok...
Creed znieruchomiał ze szklanką przy ustach. Chciał przełknąć
ślinę, ale nie mógł nawet złapać oddechu. Rozkaszlał się.
- O czym ty mówisz? - zapytał w końcu, gdy się uspokoił.
- Tak, słyszałem - zaczął Blake. - Wszyscy mamy udawać, że nic
nie wiemy. Ale nie jesteśmy ślepi. Widzimy, jak na nią patrzysz, i
choć żadne z was się nie wychyla, wszyscy uważamy, że już dosyć
tego kręcenia i chodzenia w kółko. Pora działać.
-Nie... nie bądz śmieszny - wysapał Creed. -Przecież to nasza
siostra.
106
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Przybrana - sprostował Blake. - Spowinowacona z nami przez
małżeństwo naszego ojca z Patricią. Nie ma żadnych więzów krwi. A
teraz w dodatku się okazało, że oni nawet nie byli małżeństwem.
Przestań więc zaprzątać sobie tym głowę i skup się na tym, co
najważniejsze. Jeśli ci na niej zależy, a chyba tak, to musisz coś z tym
zrobić. Zaciągnij ją do łóżka i ożeń się z nią, zanim jakiś typek ci ją
odbije. Będzie wspaniałą żoną.
Blake upił trochę wódki i mówił dalej:
- Pomyśl tylko: oszczędzone ci będą ceremonie przedstawiania
się jej rodzicom i wzajemnego przedstawiania własnych rodzin. Siłą
rzeczy masz z głowy to, co zawsze niesie ze sobą wiele problemów i
kosztuje mnóstwo nerwów. A przede wszystkim ją kochasz.
Co powiedziawszy, wypił wódkę do dna, odstawił szklankę na
szafkę i dołączył do Sashy.
Creed stał i patrzył, jak brat obejmuje swoją narzeczoną,
przytula i całuje w czoło. Sasha odchyliła głowę i uśmiechnęła się do
niego, a jej oczy były pełne szczęścia.
Słowa Blakea huczały Creedowi w uszach.
Krew zaczęła mu szybciej krążyć, a serce waliło jak młotem.
Stał nieruchomo, jakby mu nogi wrosły w ziemię, i nie odrywał
wzroku od nich obojga.
I nagle poczuł, jak wzbiera w nim zazdrość. Każdy kogoś miał.
%7łonę, narzeczoną.
Każdy z wyjątkiem niego.
107
Anula
ous
l
a
and
c
s
Nigdy nie myślał o małżeństwie ani o żadnym poważnym
związku z kobietą. Z kobietą, która by do niego pasowała, która
byłaby mu bliska jak nikt na świecie.
Uświadomił sobie, że tego właśnie pragnie. Było to jak
olśnienie, jak wybuch światła na tle czarnego nieba.
Pragnie tego. Z Mayą.
108
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA PITNASTY
W drodze do domu Creed prawie cały czas milczał.
Maya zaś, zmęczona i wyczerpana psychicznie przeżyciami
dnia, który mijał, cieszyła się, że nie musi rozmawiać. Wsparła głowę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •