[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dłonie Cole a błyskawicznie zsunęły się wzdłuż bioder.
Jesteś gotowa! powiedział gwałtownie. Boże, jesteś gotowa na przyjęcie mnie!
Płomyczku! Spalasz mnie aż do kości!
Pózniej nie było już słów i rozmyślań, jedynie gra uczuć, wzajemne odczuwanie,
dotykanie, patrzenie, słuchanie i smakowanie.
Cole delikatnie, jak tylko potrafił, zagłębił się w ciepło jej ciała, wstrzymując ruch po
napotkaniu oporu.
Jassy? spytał unosząc się na rękach, by widzieć jej twarz Wszystko w porządku?
Jej głos dzwięczał gwałtowną namiętnością.
Chcę cię całego, Cole. Nie pozwól mi dłużej czekać.
Przełknął ślinę i nacisnął głębiej. Po nagłym napięciu jej ciała i mocniejszym zaciśnięciu
palców na jego plecach poczuł, że pękła ostatnia bariera.
Boli? spytał natarczywie, zmuszając ją do otwarcia oczu. Jeśli cię boli, to powiedz.
Jassy nie odpowiadała, spoglądając w niemym oczarowaniu. Zareagowała dopiero, gdy
poruszył biodrami w tył.
Nie! Nie zostawiaj mnie poprosiła. Nie chcę być znowu... pusta.
Jesteś cała spięta powiedział, zmuszając się do pozostania w bezruchu, gdy po raz
kolejny wygięła ciało.
Czuję, Cole... czuję... szeptała, obejmując go i oddychając gwałtownie pod pierwszym
naciskiem.
Nie dokończyła zdania. Przestała o tym myśleć, poddając swe ciało i wnętrze
gwałtownym ruchom Cole a.
Czuła, że została schwytana przez huragan pośrodku morza... i przez łagodny powiew
nocy. %7łe spada z krawędzi świata... i otula się ciepłym kocem w mrozny zimowy poranek.
Gama barw zajaśniała pod powiekami dziewczyny, zdmuchnięta końcowym crescendo, w
chwili gdy jej ciało zawibrowało strumieniem wyzwolonej namiętności. Poczuła bliskość
nieba i wieczności, gdy Cole dygotał w jej ramionach, tak blisko ciała i serca.
Zwit dotknął widnokręgu, gdy Jassy otworzyła oczy. Nie spała, lecz tylko drzemała
czujnie, świadoma każdej zmiany w oddechu Cole a oraz każdego najmniejszego ruchu jego
mięśni. On również nie spał, lecz leżeli dotąd w milczeniu, próbując zachować delikatną nić
porozumienia, jakie zapanowało między nimi.
Czując, że jej zdenerwowanie wzrasta z każdą minutą, Jassy próbowała wysunąć się z
objęć Cole a.
Dokąd idziesz? spytał, odruchowo wzmacniając uścisk.
Wracam do swego pokoju.
Dlaczego?
Nie mogę na ciebie spojrzeć , bezradnie pomyślała Jassy. Nie mogę spojrzeć i nie
pragnąć powrotu w twe ramiona . Ale musiała odejść. Przez większą część nocy rozmyślała
nad skutkami ostatnich wydarzeń. Zostali kochankami. Nie obawiała się tego słowa, lecz
wspomnienie wszechogarniającej emocji, gdy czuła go we wnętrzu swego ciała sprawiło, że
zadrżała. Miała uczucie, jakby wciąż tam pozostawał. Nie fizycznie, ale...
Potrzebowała czasu, by w pełni zrozumieć wydarzenia ostatniej nocy i dopasować je do
życia, jakie dotychczas prowadziła.
Juana może tu przyjść w każdej chwili. Nie chcę, żeby zastała nas w takiej... sytuacji
wyjaśniła, uświadamiając sobie nagle, że oboje są nadzy.
Wstydzisz się? spytał chłodno Cole. Wstydzisz się tego, co zrobiliśmy?
Nie! natychmiast odparła Jassy, pewna, że mówi szczerze. Jakże bym mogła? To
był... cudowny podarek.
Cole rozluznił się lekko.
Ale nie chcesz, by Juana się o tym dowiedziała.
Nie chcę, żeby nas tak zastała odpowiedziała Jassy, ruchem dłoni wskazując ich
pozycję.
Jesteś pewna, że chodzi ci tylko o to? spytał ostro. Pewna, że niczego nie żałujesz?
Każde słowo sprawiało jej ból. Dlaczego dręczy ją tymi pytaniami? Sama potrzebuje
czasu, by wszystko przeanalizować. Odezwała się spokojnym, opanowanym głosem.
Nie, Cole. Niczego nie jestem pewna. Pozwól mi teraz odejść. Proszę.
Z widocznym żalem rozluznił uścisk i Jassy wyskoczyła z jego objęć, natychmiast
okrywając kocem swą nagość. Cole otworzył usta, lecz nie wiedział, co powiedzieć, by dodać
dziewczynie odwagi. Na Boga, czy ona nie rozumiała, że nigdy by jej nie skrzywdził!?
Ponurym wzrokiem spoglądał na zamykające się drzwi. Jednego był pewien nie może
pozwolić, by Jassy łatwo zapomniała o wydarzeniach ubiegłej nocy.
Promień wschodzącego słońca dotknął jego policzka.
Jassy z obawą podeszła do drzwi kuchni. Rozsądek podpowiadał jej, że Cole a tam nie
ma. Zwykle o tej porze dawno był już na ranczo.
Ale to nie był zwykły poranek. Cole wciąż siedział nad kubkiem kawy i zamyślony
wpatrywał się w przestrzeń. Jassy stanęła w progu. Wspomnienia. Wszystko, co wydarzyło
się w nocy, było cudowne. Wiedziała, że to zasługa Cole a. Kiedy się kochali kilka razy
czuła, jak hamował własne namiętności, aby jej szczęście było pełniejsze. Wzruszyło ją
wspomnienie jego delikatności. W tej właśnie chwili Cole spojrzał na dziewczynę.
Dzień dobry powiedział głębokim głosem, wyrywając ją z zamyślenia.
Dzień dobry odparła nerwowo, siadając przy stole.
Juana zburzyła zapadającą ciszę, obracając się w stronę dziewczyny i pozdrawiając ją
wesoło.
Dzień dobry, Jassy. Wyglądasz na równie wypoczętą jak Cole. Dobrze spaliście?
Niewinne pytanie wywołało gwałtowny rumieniec na twarzy Jassy. W milczeniu szukała
wzrokiem pomocy u Cole a, który ujął ją za rękę, nie zwracając uwagi na obecność Juany.
Dopiero po chwili spojrzał na gospodynię.
Nie spaliśmy w ogóle powiedział cicho, wzrokiem nakazując jej powstrzymanie się
od dalszych pytań.
Błysk zrozumienia przebiegł po twarzy Juany. Jej serce zabiło radośnie, lecz wyraz oczu
pozostał niezmieniony.
Rozumiem.
Juano zawołała Jassy to nie jest tak, jak myślisz...
Juana odwróciła się, by ukryć zadowolenie. Jassy z furią spojrzała na Cole a.
Jak mogłeś?
Wyraz oczu mężczyzny nakazał jej zachować milczenie.
Juano, czy mogłabyś na chwilę zostawić nas samych?
Oczywiście z powagą odparła gospodyni, ruszając w stronę drzwi niczym generał
Sherman na rajd poprzez Georgię. Tylko nie próbujcie niczego ze stołu. Wracam za pięć
minut.
Rumieniec Jassy nabrał głębszej barwy. Cole spojrzał w stronę drzwi.
Jak mogłeś jej to powiedzieć? spytała z gniewem dziewczyna.
Jak mogłem jej nie powiedzieć? odpowiedział pytaniem. I tak dowiedziałaby się
któregoś ranka.
Jesteś strasznie pewny siebie syknęła Jassy. Roześmiał się krótko.
Nie. Nie jestem. Gdybym był, nie prowadzilibyśmy tej dyskusji. Leżelibyśmy w łóżku,
a ja byłbym w tobie.
Jassy odwróciła się, spuszczając powieki.
Dlaczego jej powiedziałeś?
Bo dzisiejszego poranka wycedził przez zęby nie mogłem znieść widoku, jak
wymykałaś się z mojego pokoju niczym złodziej.
Otworzyła usta, lecz nie powiedziała ani słowa.
Jassy powiedział czule chcę cię kochać, trzymać cię w ramionach. Czy pragnę zbyt
wiele?
Czuła, że ta część jej duszy, która wciąż należała do Cole a, roztapia się na sam dzwięk
jego proszącego głosu.
Ale Juana... zaprotestowała nieśmiało.
Juana jest już dorosła powiedział spokojnie Cole. Ona to rozumie.
Jassy unikała jego wzroku.
To znaczy, że jest mądrzejsza ode mnie. Cole gwałtownie chwycił ją za dłonie.
Jassy, czy ubiegłej nocy bałaś się mnie choć trochę?
Oczywiście, że nie.
Czy cię skrzywdziłem?
Nie.
Czy obraziłem cię czymkolwiek?
Jassy zamknęła oczy, przypominając sobie, na ile przykrości naraziła go w czasie ich
znajomości.
Nie przyznała cicho. Cole mocniej ścisnął jej dłonie.
Czy dałem ci szczęście?
Tak jej głos załamał się na tej sylabie.
To dlaczego pytał z widocznym napięciem Cole wpatrując się w oczy dziewczyny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Pokrewne
- Home
- Morgan Raye SzczÄĹliwe rozwiÄ zanie
- Morgan Raye Poscig za ukochanÄ
- Morgan Sarah Noworoczne Ĺźyczenie
- Morgan Sarah PierĹcionek z brylantem
- Bob Marley A Biography by Dav
- Aleksander śÂamek matrix sens zycia
- 15 PVA
- Balogh Mary Aria namietnośÂci
- Ancient Greek On The Heavens Aristotle
- Dom w Atenach Green Abby
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkicerysunki.xlx.pl