[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Beatrice teatralnym gestem zaprosiła Nicka do salonu.
 O ile dobrze zrozumiałem, mają mi panie do zakomunikowania coś
wa\nego, co dotyczy Melissy  powiedział rzeczowym tonem, pamiętając, \e
 zaproszenie sióstr Beasley brzmiało jak rozkaz królewski.
 Właśnie, proszę się łaskawie rozgościć  Beatrice wskazała Nickowi fotel.
 Pogawędzicie sobie z Albertą, ja tymczasem przyniosę herbatę.
Ani drgnął, kiedy Alberta próbowała go zahipnotyzować swoim zimnym,
świdrującym wzrokiem.
 A więc co ma mi pani do powiedzenia na temat Melissy?
 Powoli, młody człowieku, wszystko w swoim czasie.  Zarówno Alberta,
jak i Beatrice, w białych rękawiczkach i sukniach z początku wieku, przypominały
do złudzenia królową El\bietę.  Wy, młodzi ludzie, prawie wszyscy jesteście w
gorącej wodzie kąpani. Przypuszczam, \e to \ycie w wielkich miastach czyni was
takimi niecierpliwymi. Był pan łaskaw powiedzieć, \e w jakim mieście mieszka& ?
 Nie powiedziałem, gdzie mieszkam.
 Dlaczegó\ to? Ma pan coś do ukrycia?
 W Chicago.
 Interesujące& A co te\ pan porabia w tym wielkim mieście?
 Jestem architektem.
 Architektem. Fascynujące! To musi znać pan na pamięć dzieła Miesa van
der Rohe oraz Franka Lloyda Wrighta, nieprawda\? Odwiedziłam niegdyś Chicago
i pamiętam bodaj wszystkie ich budowle. Van der Rohe projektował Sears Tower,
chyba się nie mylę?
 Myli się pani.  Nick z trudnością zachował powagę.  Sears Tower to
dzieło firmy architektonicznej  Owings and Merrill .
 Ach, tak. Oczywiście, trudno tego nie wiedzieć, jeśli się mieszka w
Chicago. A czym się zajmują pana rodzice?
 Niczym specjalnym. Są na emeryturze.
 A zanim zostali emerytami?
Nick jakby nie dosłyszał pytania. Poczuł się zmęczony zabawą w
przesłuchanie. Na szczęście Beatrice wkroczyła do salonu z herbatą. Postanowił
wykorzystać chwilę zamieszania i odwrócić role.
 Czy któryś z pani przodków nie pochodził przypadkiem z Hiszpanii? 
zapytał wyniosłym tonem.
 Skąd\e znowu!  obruszyła się Alberta.  Moi przodkowie przybyli do
Illinois prosto z Anglii na początku dziewiętnastego wieku. Nale\eli do grupy
pierwszych osadników w tej okolicy. Między Bogiem a prawdą, młody człowieku,
nasze miasteczko tylko dlatego nie nazywa się Beasley, \e niejaki Kaczor Greely
jako pierwszy zło\ył swój podpis na akcie lokacyjnym.
 Nazywał się Vermillion Greely  sprostowała Beatrice.  Kaczor to
oczywiście przezwisko&
 Zawdzięczał je swojemu ptasiemu mó\d\kowi.
 Był jednak wystarczająco bystry, \eby nazwać miasteczko Greely.
 Zwykły szuler.
 Wróćmy lepiej do tematu.  Beatrice uśmiechnęła się do Nicka.  Czemu
zawdzięczamy to& dziwne podejrzenie o hiszpańskich przodków?
 Stylowi przesłuchania  odparł bez zastanowienia.
 Czytałam niedawno ksią\kę, której akcja toczy się w Hiszpanii w czasach
inkwizycji. Główny bohater ocalił Bogu ducha winną&
 Och, przestań wreszcie paplać  warknęła Alberta, po czym lodowatym
głosem zwróciła się do Nicka.  Panie Grant, przykro nam, \e uraziłyśmy pana
swoimi pytaniami, ale có\& w takiej sytuacji nie będziemy pana dłu\ej
zatrzymywać.
Zbyt osłupiały, \eby protestować, Nick pozwolił odprowadzić się do wyjścia.
Dopiero kiedy z hukiem zatrzasnęły się za nim drzwi, zdał sobie sprawę, \e wie o
Melissie dokładnie tyle samo, ile wiedział w dniu przyjazdu do Greely.
Przez dwa kolejne dni ani Wayne, ani Nick, ani nawet siostry Beasley nie
pokazali się w bibliotece. Za te dwa dni spokoju Melissa była im ogromnie
wdzięczna. Nie podjęła, co prawda, \adnej decyzji, nie wymyśliła, jak wyjść z
tarapatów, ale po pierwszej normalnie przespanej nocy zauwa\yła, \e& świat jest
taki jak dawniej.
Był piękny ciepły wieczór, a ona miała ochotę wyjść do ogrodu. Odkryła z
przera\eniem, \e wszystkie kwiaty, które posadziła na wiosnę, usychają z braku
wody
Kończyła podlewać geranium, kiedy zauwa\yła idącą chodnikiem Beatrice.
Melissa zawahała się na moment, ale jednak odwróciła się w jej stronę i pomachała
ręką. W końcu to nie jej wina, pomyślała, \e ma nieznośną siostrę. Beatrice,
wyraznie uszczęśliwiona, zatrzymała się na pogawędkę.
 Witaj, kochanie. Widzę, \e to biedne geranium ledwie zipie. Za to mlecze
obrodziły ci jak nigdy!  dodała z \yczliwą ironią.  Według wierzeń ludowych to
najlepszy środek na męską potencję.
Melissa oniemiała. Wypuściwszy z ręki wą\ do podlewania, patrzyła na
Beatrice z otwartymi ustami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •