[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie reagują, bo warstwy samouszczelniające dawno się z nim uporały.
Ash nie odrywał wzroku od swego pulpitu sterowniczego. Podobnie jak inne, w wypadku awarii zasilania głównego, a
taka awaria właśnie nastąpiła, stanowisko czerpało prąd z niezależnego zródła.
- Skład powietrza normalny, we wszystkich sektorach - zameldował. - Nie ma śladu obcych zanieczyszczeń. Sądzę, że
poszycie nie puściło, kapitanie.
- To najlepsza wiadomość od sześćdziesięciu sekund, Ash. Kane, włącz monitory zewnętrzne. Te, które są jeszcze pod
napięciem.
Pierwszy oficer przesunął trzy dzwignie. Na ekranach coś lekko błysnęło, dostrzegli mgliste zarysy jakichś formacji
geologicznych, a potem monitory zgasły.
- Nici z tego. Ciemno jak w grobie, a raczej jak na mostku. Bez generatora awaryjnego jesteśmy ślepi, kapitanie.
Akumulatory są za słabe, żeby dać nam choćby zamazany obraz z zewnątrz.
Czujniki foniczne potrzebowały mniej prądu i na mostku zagościły odgłosy obcego świata. Szalejący wiatr omiatał
nieruchome sensory, które przesyłały do środka dziwaczne, urwane dzwięki przypominające popiskiwania kłócących się ryb.
- Szkoda, że nie siadaliśmy za dnia. - Lambert rzuciła okiem za czarny iluminator. - Przynajmniej byłoby coś widać, bez
kamer i komputerów.
- Co jest, Lambert? - dogadywał Kane. - Boimy się ciemności?
Nie odwzajemniła uśmiechu.
- Nie boję się ciemności, którą znam. Przeraża mnie ciemność, o której nic nie wiem. Zwłaszcza wtedy, jeśli w tej
ciemności rozlega się obcy sygnał S.O.S. - Obróciła twarz do iluminatora.
Szczerość, z jaką wypowiedziała dręczące wszystkich obawy, nie poprawiła atmosfery na mostku. Atmosfera była zła, a
przytłaczający mrok sprawił, że stawała się coraz gorsza. Milczenie, jakie między nimi zapadło, też na nią dodatnio nie ,
wpływało.
Dlatego z ulgą przyjęli słowa Ripley.
Znów mamy połączenie z siłownią. - Manipulowała przy wzmacniaczu, a Dallas i reszta wpatrywali się w nią w napięciu.
- To ty, Parker?
- Taa, to ja. - Sądząc po tonie głosu, inżynier był zbyt zmęczony, żeby odpowiedzieć ze zwykłą sobie zgryzliwością.
Co z siłownią? - Dallas zacisnął w myśli kciuki.
Ugasiliście pożar?
- Ugasiliśmy, wreszcie. - Parker westchnął; westchnienie zabrzmiało jak podmuch wiatru. - Ogień dotarł do tych starych
przewodów smarowych na ścianach pokładu "C". Przez chwilę myślałem, że dym zeżre nam płuca, cholera. Na szczęście
warstwa tego świństwa była cieńsza, niż zakładałem, i szybko się wypaliła. Wygląda na to, że filtry niezle sobie radzą. Tlenku
węgla ani śladu.
Dallas oblizał nerwowo wargi.
- Jakie szkody? Daruj sobie te mniejsze. Chodzi mi o manewrowość statku .i funkcjonowanie najżywotniejszych
systemów.
- Szkody... - powtórzył wolno Parker. - Kompletnie zniszczony pulpit sterowniczy numer cztery... - Oczyma wyobrazni
Dallas widział, jak inżynier wylicza uszkodzenia, zaginając kolejno palce. - Dalej, szlag trafił zespół awaryjnego doładowania
i przynajmniej trzy ogniwa w module dwunastym. Wiecie, co się z tym wiąże. - Odczekał, aż wiadomość do nich dotrze i
rzucił: - O drobiazgach na razie nie wspomnę. Dajcie mi godzinę, a przedstawię całą listę.
- Odpuść sobie listę. Czekaj. Ripley, spróbuj teraz włączyć monitory.
Włączyła, ale nadal nie działały. Wciąż były ślepe, puste jak umysł księgowego z ich Towarzystwa.
- Jakiś czas musimy radzić sobie bez nich - powiedział kapitan.
- Parker, Brett; jesteście pewni, że to wszystko? - rzuciła w mikrofon. Współczuła im; po raz pierwszy od chwili, kiedy
zostali członkami załogi. A raczej od chwili, kiedy to ona została członkiem załogi, gdyż Parker latał na Nostromo już
przedtem.
- Jak na razie. - Odkaszlnął. - Próbujemy naprawić zasilanie, główny generator. Dwunasty moduł zapieprzył całą sprawę.
Dam wam znać, jak stoimy, kiedy rozeznamy się w szkodach, jakie wyrządził ogień.Co z naprawą? Dacie radę?
Dallas analizował w duchu krótki meldunek inżyniera. Z większością uszkodzeń powinni sobie poradzić, gorzej z
ogniwami, bo ich naprawa wymagała czasu. O niesprawnym module dwunastym wolał nawet nie myśleć.
- Wszystkiego tutaj za Chiny nie naprawimy - odrzekł Parker.
- To jasne, wcale tego od was nie oczekuję. Pytam, co m o ż e c i e naprawić.
- Możemy zesztukować przewody i poprawić zniszczoną obudowę wlotów powietrza. Musimy się skoncentrować na
poważnych uszkodzeniach. Te przewody trzeba wymienić, a poza stocznią remontową, bez doku, nie damy rady tego zrobić.
Pójdziemy na prowizorkę, innego wyjścia nie ma.
- Rozumiem. Co jeszcze?
- Już mówiłem. Dwunasty moduł. Nic nie ukrywam, sprawa jest cholernie poważna. Ogniwa szlag trafił.
- Jakim cudem? Pył?
- Częściowo. - Parker zamilkł na chwilę, wymienił kilka słów z Brettem, astronauci na mostku nie słyszeli, o czym
rozmawiają, po czym kontynuował: - We wlotach powietrza część pyłu aglutynowała. To świństwo zapiekło się na amen i
spowodowało przegrzanie obudowy. Stąd pożar. Wiecie, jakie delikatne są te wykładziny ochronne. Ogień przepalił je
błyskawicznie, no a potem diabli wzięli cały system.
- Zrobicie coś z tym? - spytał Dallas. Wiedział, że muszą ten system naprawić, muszą, bo wymienić go nie byli w stanie.
- Chyba tak. Brett też tak sądzi. Trzeba wszystko odskrobać, jeszcze raz uszczelnić próżniowo i sprawdzić, jak trzyma.
Jeśli będzie trzymać przy nowych uszczelkach, to w porządku. Jeśli nie, damy stalową łatę. Ale jeżeli się okaże, że dukt, ten z
przewodami, jest pęknięty na całej długości, to... - urwał znacząco.
- Na razie nie mówmy o kwestiach ostatecznych - zaproponował Dallas. - Skupmy się na sprawach najpilniejszych. Mam
nadzieję, że dalszych kłopotów już nie będzie.
- Zgoda, bierzemy się za, sprawy najpilniejsze - powiedział Parker.
- Racja - dodał Brett; sądząc po kierunku, z jakiego dobiegał głos, inżynier-technik krzątał się nieco dalej, po lewej stronie
Parkera.,
- To na razie tyle, Parker. - Trzymajcie się tam.
Ripley pstryknęła przełącznikiem interkomu i spojrzała wyczekująco na kapitana.
Dallas milczał i nad czymś rozmyślał.
- Ile czasu zajmie nam przywrócenie pełnej sprawności najżywotniejszych systemów, Ripley? - spytał w końcu. -
Zakładając, że Parker, prawidłowo oszacował straty i że uszkodzenia dadzą się skutecznie naprawić.
Ripley zastanawiała się chwilę, spoglądając na wskazniki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •