[ Pobierz całość w formacie PDF ]

biur i laboratorium. Była za minutę dziewiąta.
Stłumiony krzyk wariatki w sąsiednim mieszkaniu. Na nocnym stoliku lekarstwa.
 Gorzej się pani czuje?
Wiedział dokładnie, że ona nie odpowie, że wbrew wszystkiemu będzie zachowywała tę
samą okrutną rezerwę. Można by rzec, że boi się słów, nawet jednego jedynego słowa. Jak
gdyby słowo mogło rozpętać katastrofę!
Zeszczuplała, cerę miała jeszcze bardziej ziemistą. Ale oczy, te przedziwne szare zrenice,
żyły własnym życiem, namiętnym, samowolnym.
Martin wszedł na miękkich nogach. Całą swą postawą zdawał się usprawiedliwiać, prosić
o przebaczenie.
Szare oczy powoli odwróciły się w jego kierunku, lodowate, tak bezwzględne, że aż
odwrócił głowę i wyjąkał:
 Na dworcu w Jeumont& Jeszcze minuta, a byłbym w Belgii&
Trzeba było słów, zdań, hałasu, żeby wypełnić tę pustkę, którą wyczuwało się wokół
każdej z osób. Pustkę namacalną do tego stopnia, że głosy odbijały się echem, jak w tunelu
lub jaskini.
Ale nikt nic nie mówił. Z trudem mamrotano jakieś sylaby, wymieniając pełne obaw
spojrzenia, po czym znów milczenie zapadało w sposób bezwzględny, jak mgła.
Mimo to coś się działo. Coś powolnego, ukradkowego: ręka która wślizgnęła się pod
kołdrę, a potem obojętnym ruchem podniosła się do samej poduszki.
Wychudzona, wilgotna dłoń pani Martin. Maigret, pozornie patrząc w inną stronę, śledził
uważnie jej każdy ruch, czekając chwili, aż wreszcie dłoń dosięgnie celu.
 Zdaje się, że lekarz miał przyjść dziś rano?
 Nie wiem& Czy ktoś się mną w ogóle zajmuje? Leżę tu jak zwierzę, któremu
pozwolono zdychać&
Ale oko zabłysło, bo ręka dotknęła wreszcie upragnionego przedmiotu.
Ledwie zauważalny szelest papieru.
Maigret postąpił krok naprzód, chwycił panią Martin za przegub dłoni. Wydawało się, że
chora jest bez sił, prawie bez życia. Ale to nie przeszkodziło, że w ciągu sekundy dała dowód
niesłychanej żywotności.
Nie chciała puścić tego, co trzymała! Uniosła się na łóżku i broniła się jak szalona. Dłoń
przybliżyła do ust, zębami rozerwała biały papierek, który ściskała w ręku.
 Niech mnie pan puści! Proszę mnie puścić, bo będę krzyczeć! A ty?& Ty
pozwalasz?&
 Panie komisarzu! Błagam pana&  jęczał Martin.
Nadstawiał uszu. Bał się, że zlecą się sąsiedzi. Ale wtrącić się nie miał śmiałości.
 Brutal! Parszywy brutal! Bić kobietę& !
Nie, Maigret jej nie bił. Poprzestał na przytrzymaniu ręki, może trochę za mocno ściskając
ją w przegubie, żeby przeszkodzić w zniszczeniu papierka.
 Jak panu nie wstyd! Kobieta, która jedną nogą jest już na tamtym świecie.
Ale ta na wpół żywa kobieta przejawiała teraz energię, z jaką Maigretowi rzadko przyszło
się spotykać w jego całej policyjnej karierze! Melonik spadł mu na łóżko. Nagle ugryzła
komisarza w nadgarstek.
Ale przy tak napiętych nerwach nie mogła długo się bronić. Za chwilę udało mu się
rozewrzeć jej palce, podczas gdy ona pojękiwała z bólu.
Teraz płakała. Płakała nie płacząc, ze złości, z wściekłości, może także dla zachowania
pozorów?
 A ty na to pozwoliłeś&
Maigret był zbyt szeroki w barach, jak na ten ciasny i zagracony pokój. Zdawało się, że
wypełnia całą przestrzeń, przesłania światło.
Podszedł teraz do kominka, rozwinął kartkę, której brzegi były urwane, przebiegł oczyma
pisany na maszynie tekst z nadrukiem  Laval i Piollet, adwokaci i radcy prawni przy
Trybunale w Paryżu .
Po prawej, dopisek czerwonym atramentem:  Sprawa Coucheta, Opinia prawna z 18
listopada .
Dwie bite strony ciasnego tekstu bez interlinii. Maigret czytał na wyrywki, półgłosem. Z
biur Szczepionek Rivire dolatywał stukot maszyn do pisania.
 W myśl ustawy z roku&
Ponieważ śmierć Rogera Coucheta nastąpiła pózniej niż śmierć jego ojca&
& żaden testament nie może pozbawić prawowitego syna należnych mu praw&
& ponieważ drugie małżeństwo spadkodawcy z panną Dormoy zawarte zostało pod
klauzulą wspólnoty majątkowej&
& naturalnym spadkobiercą Rogera Coucheta jest matka&
& mamy zaszczyt potwierdzić, że ma pani prawo domagać się połowy majątku
pozostawionego przez Raymonda Coucheta, tak ruchomego jak i nieruchomego& który
według naszych prywatnych informacji szacujemy, zastrzegając prawo do błędu, na sumę
około pięciu milionów, w czym wartość firmy znanej pod nazwą  Szczepionki Rivire
uwzględniona została w tej ocenie do wysokości trzech milionów&
& pozostajemy do pani dyspozycji jeśli idzie o wszelkie formalności związane z
anulowaniem testamentu&
& potwierdzamy, że z sum uzyskanych dzięki temu zainkasujemy opłatę w wysokości
dziesięciu procent (10%) na koszta& 
*
Pani Martin przestała płakać. Położyła się z powrotem, a zimny wzrok wbiła znów w sufit.
Martin, bardziej niż zwykle zbity z tropu, stał we framudze drzwi, nie wiedząc co począć z
rękoma, z oczyma, z całym ciałem.
 Jest jeszcze postscriptum!  Maigret mówił jak gdyby do siebie.
Postscriptum poprzedzone było nagłówkiem  Zciśle poufne :
 Dowiadujemy się, że pani Couchet, z domu Dormoy, jest również skłonna
zakwestionować testament.
Poinformowaliśmy się także na temat trzeciej beneficjentki, Niny Moinard.
Jest to osoba wątpliwych obyczajów, która dotąd nie poczyniła żadnych kroków, by
zabezpieczyć swoje prawa.
Z uwagi na to, że w chwili obecnej jest bez środków, wydaje nam się najbardziej wskazane
zaproponować jej jakąś sumę w charakterze odszkodowania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •