[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Za ile będziesz na dole?
- Za kwadrans. Góra dwadzieścia minut - odparła i nie
czekając na odpowiedz, odło\yła słuchawkę.
Steve stał bez ruchu, nie odkładając słuchawki, z zamyśloną
miną. Co te\ mogła na sobie mieć? Jedwabny szlafrok,
gładki i miękki jak jej skóra? Zawinięty wokół ciała szorstki
hotelowy ręcznik? A mo\e w ogóle niczego na sobie nie
miała? Ta ostatnia mo\liwość wyrwała mu z piersi głuchy
jęk.
Steve nigdy jeszcze nie pragnął \adnej kobiety tak bardzo jak
Willow Ryan. I to nie tylko z powodu gry1 którą prowadziła
z nim przez cały ubiegły wieczór. Odkąd ją poznał, odkąd po
raz pierwszy zmierzyła go spojrzeniem swoich wielkich,
brązowych oczu, narastało w nim coś, czego dotychczas nie
doświadczał.
Czuł, \e musi być bardziej ostro\ny ni\ kiedykolwiek.
Miał niewątpliwą słabość do kobiet, które popadły w
kłopoty, a one w sposób równie oczywisty skłonne były
zdawać się na jego opiekę. Powinien był jej o tym
powiedzieć. Uniknęliby, być mo\e, całego tego napięcia,
jakie wytworzyło się między nimi wieczorem. Zwiadomość,
\e oboje znalezli się we władzy tej samej namiętności,
pomogła wziąć się w garść. Je\eli tym razem jego uczucia
oka\ą się trwalsze od sytuacji, która je zrodziła, podda się im.
I podda się Willowo Ale nie wcześniej.
- Miejmy nadzieję, \e Ethan Roberts oka\e się jej ojcem i
będziemy mogli zamknąć sprawę ju\ dzisiaj mruknął do
siebie w końcu i odło\ył słuchawkę.
Willow uwinęła się w ciągu kwadransa. Nigdy jeszcze nie
umyła się i nie umalowała równie szybko. W ciągnęła na
siebie barwną sukienkę w wielkie kwiaty w pastelowych
kolorach i pantofle na obcasie z paskami wokół kostek.
Spojrzała w lustro. Małe złote kolczyki i naszyjnik z
drobnych ogniwek dopełniały całości i sprawiały, \e.
wyglądała, jakby nic nadzwyczajnego się nie zdarzyło.
Najchętniej usunęłaby wczorajszy wieczór z pamięci - swojej
i jego. Nigdy wcześniej nie droczyła się z nikim tak jak ze
Steve'em. "Jeśli cię to interesuje, to powiem ci tylko, \e nie
mam na sobie majtek". Co właściwie kazało jej posunąć się
a\ do tego kłamstwa? - pytała samą siebie. I co by zrobiła,
gdyby dał się sprowokować i wszedł za nią wczoraj do
pokoju?
Obudziłaby się teraz w łó\ku z mę\czyzną, którego
właściwie w ogóle nie zna! Z którego twarzy nie znikał
pewny siebie uśmieszek. Z mę\czyzną, którego wielkie i
silne dłonie dotykały jej tak delikatnie ... który sprawiał
wra\enie ulicznika, a zachowywał się jak rycerz w lśniącej
zbroi; którego jedno spojrzenie wystarczyło, by obudzić w
niej po\ądanie.
To byłoby ... cudowne. I głupie.
I nie zamierzała myśleć o tym ani przez sekundę dłu\ej.
Od tej pory, obiecała sobie, będą tylko i jedynie partnerami
we wspólnym przedsięwzięciu. Wynajęła Steve'a, by pomógł
jej odnalezć ojca. Fakt, \e budził w niej wiele innych
pragnień, kłopotliwych dla nich obojga, nie miał i nie
powinien mieć tu nic do rzeczy.
Steve stał oparty o marmurową kolumnę i obserwował gości
nieustannie wyłaniających się i znikających w drzwiach
sześciu hotelowych wind, Kiedy Willow pokazała się w
jednych z nich, dokładnie po upływie siedemnastu minut,
nawet nie drgnął.
Ku jego zaskoczeniu drapie\ny wamp zniknął. Je\eli miała
do niego pretensje z powodu wczorajszego wieczoru, to nie
pokazywała tego po sobie. Po baczniejszej obserwacji uznał
jednak, \e kiedy tak stała bezradnie pośród mijających ją
ludzi i wypatrywała go, wyglądała na lekko zdenerwowaną.
Zastanawiał się, czy to z powodu wydarzeń wczorajszego
wieczoru, czy rychłego spotkania z człowiekiem, który mo\e
okazać się jej ojcem. Kiedy po raz trzeci przesunęła po nim
spojrzeniem, nie poznając go, umyślnie zmienił pozycję, by z
jej miny wyczytać odpowiedz.
Ujrzawszy go, rozjaśniła się jak dziecko rozpakowujące
świąteczny prezent. Steve poczuł silne wzruszenie. I wtedy
właśnie Willow zarumieniła się i opuściła wzrok, dając mu w
ten sposób kilka sekund potrzebnych na to, \eby zapanować
nad emocjami, oderwać się od kolumny i stanąć o własnych
siłach.
Ka\de z nich pospieszyło naprzeciw drugiemu i oboje
zatrzymali się równocześnie o krok od siebie, niepewni, co
mają począć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Pokrewne
- Home
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 20 Cienie przeszĹoĹci
- Lien_Merete_ _Zapomniany_ogrĂłd_04_ _Glosy_z_przeszĹoĹci
- 174.Barbara KrzysztoĹ Karolino, nie przeszkadzaj
- Kobiecy Klub Zbrodni 5 PiÄ ty jeĹździec apokalipsy Patterson James
- 0487.Templeton Karen PiÄkna i bogata
- Harrison, Harry B5, Bill en el Planeta de los 10000 Bares
- J._Derr
- Zamboch Miroslav Agent JFK 1 Przemytnik
- Cussler Clive Dirk Pitt 20 Arktyczna mgśÂa
- Dz.U.13.627
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkicerysunki.xlx.pl