[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gicznie, że są to zwierzęta powstałe ze skrzyżowania hieny z psem, podczas gdy tego rodzaju
krzyżówka nigdy jesz
cze nie została dokonana i jest bardzo wątpliwe, czy byłaby w ogóle możliwa.
Dlatego też wolę je po polsku nazywać tak jak brzmi ich naukowa nazwa łacińska, a
ponieważ sama przez się nic ona nam nie mówi  raczej opiszę, jak to zwierzę wygląda.
Proszę sobie wyobrazić alzackiego owczarka, psa zwanego u nas pospolicie wilkiem, może
troszeczkę większego i na bardziej smukłych nogach. Skróćcie mu odrobinę pysk i dodajcie
wielkie sterczące uszy. A co najważniejsze, zamiast szarej sierści z czarnym grzbietem,
upstrzyjcie go w liczne łaty białe, brązowe, bardzo ciemnoszare, wpadające w odcień
fioletowy. Możecie to zrobić dowolnie, gdyż barwy te rozrzucone są bez żadnego
określonego deseniu, tak że nie ma chyba na świecie dwóch likaonów, które miałyby
umaszczenie zupełnie jednakowe.
A więc jednym słowem jest to pies. Ale pies dziki, który pod względem dzikości przewyższa
bodaj wszystkie inne ssaki. Nawet lew szybko zmyka poczuwszy, że znajduje się na trasie
likaonów. Naturalnie nie dlatego, aby mu nie starczyło sił czy odwagi do uporania się z
"pojedynczym osobnikiem. Tylko że likaony nie pokazują się inaczej jak w stadach po
trzydzieści do stu sztuk, a wtedy biada zwierzęciu, na którego trop wpadły, gdyż nie ma
bodaj siły, która by je zawróciła i odciągnęła od pogoni i wcześniej czy pózniej, choćby po
kilku dniach wytrwałego gonu, ofiara wpadnie w ich zęby.
Zwierzęta te, bardzo zle chowające się w europejskich ogrodach zoologicznych, rzadko
też bywały w nich Spotykane. Dopiero w 1937 roku, po nabraniu doświadczenia na innych
ssakach, zdecydowałem się na sprowadzenie pary likaonów do warszawskiego zoo. Aatwo
sobie chyba wyobrazić moją radość, gdy nie tylko udało mi się je przetrzymać, ale kiedy po
kilku miesiącach suka likaona oszczenila się u nas, co było pierwszym przypadkiem w ogóle
w historii ogrodów zoologicznych.
Małe chowały się dobrze, jednak w następnym roku ta sama matka spisała się gorzej.
Dwa likaonki przyszły na
świat martwe, a jedynego żywego zaczęta traktować w taki sposób, że czym prędzej musiano
maleństwo od niej zabrać, gdyż widać było, że zła matka nie daje mu żadnej opieki.
Miałem wówczas przezornie przygotowaną suczkę nieokreślonej rasy, świeżo
oszczenioną, która mogła posłużyć za mamkę. Miała ona pod tym względem dawne tradycje.
Wykarmiła znakomicie lwy, lamparty, hieny.
W danym przypadku jednak był jeden poważny szkopuł. Nie powiedziałem bowiem
jeszcze, że likaony ohydnie cuchną. A ponieważ większość ssaków, a przede wszystkim psy,"
nie tyle reagują na wrażenia wzrokowe, ile właśnie na węchowe, trudno sobie wyobrazić, jak
wiele obrzydzenia połączonego ze wstrętem -malowało się w oczach mojej suczki w chwili,
gdy przytrzymując jej na wszelki wypadek łeb z obawy przed zbyt gwałtownym wybuchem
niezadowolenia, przyłożyłem do jej sutki małego likaonka. Malec natychmiast żarłocznie
zabrał się do ssania, leżąc między dwojgiem rodzonych dzieci swojej przybranej matki. Po
przebieraniu łapkami i głośnym cmokaniu w czasie ssania można było wnioskować, że ma-
leństwo jest zdrowe i pełne życia. Niepewność dotyczyła tylko jednego punktu: jąk się będzie
zachowywać mamka?
Położyłem się tu przy suczce na barłogu i powoli odjąłem rękę od jej głowy. Poczuwszy
się wolna, natychmiast zerwała się strząsając z siebie szczenięta i za chwilę ułożyła się nieco
dalej. Wszystkie trzy maleństwa zaczęły czołgać się ku niej  iw tym momencie suka
warknęła i próbowała chwycić zębami likaonka. Nie doszło jednak do katastrofy, gdyż pilnie
czuwałem i chwyciłem krnąbrną mamkę za głowę, dając przy tym dwa klapsy, a następnie co
najmniej przez kwadrans wyjaśniałem jej, że tak postępować nie wolno.
Nie należy naturalnie wyobrażać sobie, że sądziłem, iż dosłownie pojmie moją
przemowę, gdyż w ten sposób porozumiewać się ze zwierzętami nie można. Natomiast
zwierzęta dość dobrze z tonu głosu odczuwają nastrój swego pana, jego zadowolenie lub
naganę. Toteż właśnie po oczach mądrej suki widać było, że pojmuje o co mi
chodzi, a jednocześnie  że ta uległość kosztuje ją bardzo dużo. Pózniej jednak już ani razu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •