X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyginały szyje, by dostrzec tego czy innego rycerza.
Poprzez ogólny harmider przebijał się odległy głos piszczałki wędrownego kugla-
rza. W innych okolicznościach oczekiwanie byłoby nawet podniecające. Ale nie w
obecnej sytuacji. Popijała drobnymi łyczkami chłodne, korzenne wino i usiłowała zebrać
myśli.
Za godzinę o jej losie - o jej życiu - rozstrzygnie walka dwóch rycerzy na placu
turniejowym. Umiejętności obu rycerzy nie mają nic wspólnego z jej winą lub niewin-
nością. Leonor wiedziała, że musi podporządkować się regułom tego rodzaju rozstrzy-
gnięcia, takie były bowiem zwyczaje wśród chrześcijan, którzy panowali w tym kraju.
Jakże inaczej było w Grenadzie, gdzie rządziło prawo. Gdyby nie chodziło o Reynauda, z
całego serca wolałaby błądzić po górach swojej ojczyzny zamiast po pagórkach tego ob-
cego świata.
Ale jej chodziło o Reynauda.
Uniosła wzrok ponad plac turniejowy, ku złotobrązowym wzgórzom na horyzon-
cie. Jeśli Reynaud został zabity, ona też chce za nim podążyć ku śmierci. %7łycie bez niego
byłoby pozbawione wszelkiego uroku.
Hrabia Roger, usadowiony w wielkim fotelu z drugiej strony Jannet, dał znak
odzianemu z szkarłat heroldowi, by zaczynał.
Herold zadął w trąbę.
R
L
T
Rozdział dwudziesty drugi
Leonor siedziała nieruchomo że splecionymi na piersiach ramionami. Czekała na
pojawienie się jej rycerza. W końcu Baudoin z B�ziers wjechał kłusem na plac. Bernard
z Rodez popijał wino z kielicha, który podał mu jego giermek.
- B�ziers jest dzielnym rycerzem - zauważył hrabia Roger do Jannet. - Niestety,
starzeje się. Zna się na wojennym rzemiośle, jednak...
Leonor wzdrygnęła się. Baudoin miał małe szanse w starciu z Rodezem. Zaschło
jej w gardle. Jeśli jej obrońca przegra, wywloką ją stąd i...?
Wyobraziła sobie, jak płomienie liżą jej nogi. Nie, nie będzie o tym myśleć. W
Bogu nadzieja, że do tego nie dojdzie. Skupiła się na obserwacji przygotowań do walki.
Jakaś zakapturzona postać, mnich, sądząc po grubym brązowym habicie, przedzie-
rała się przez tłum widzów, dopóki nie dotarła do płotu otaczającego plac turniejowy.
Powietrze wypełnił kolejny hejnał trąbki.
- Jeden na jednego - wykrzyknął herold. - Baudoin z B�ziers rzuca rękawicę Ber-
nardowi z Rodez w związku z oskarżeniem przeciwko pani Leonor z Grenady.
Leonor zacisnęła kurczowo dłonie, aż zabolały. Jannet otoczyła ją ramieniem i
przytuliła do siebie, by jej dodać odwagi. Leonor wstrzymała oddech, czuła, że jej serce
niemal zamiera w piersi.
Szpitalnik dosiadł wierzchowca, pochylił się, by odebrać od giermka hełm. Skie-
rował konia na plac pokryty ubitym piaskiem, po drodze opuścił przyłbicę.
Baudoin z B�ziers już czekał. Na czubku jego hełmu powiewał cienki welon bor-
dowego koloru, który dała mu Leonor. Na znak dany przez rycerza dwaj trębacze unieśli
instrumenty do ust.
Zanim zdążyli zadąć, na odległym końcu placu pojawił się samotny jezdziec, który
żwawo zbliżał się ku widowni. Był na czarnym koniu, nad szerokimi barami wznosił się
czarny szyszak z matowej stali, pozbawiony wszelkich ozdób czarny płaszcz spływał z
czarnej kolczugi. Nawet jego tarcza była pomalowana na czarno, na wypolerowanym
drewnie nie było żadnego herbu.
R
L
T
Herold wyszedł naprzeciwko dziwnemu rycerzowi. Dwaj mężczyzni rozmawiali
krótko, ale nie można było usłyszeć, o czym mówili, gdyż zagłuszał ich szmer zacieka-
wionej widowni. Wreszcie herold skinął głową na zgodę i spojrzał w stronę hrabiego
Rogera, a następnie wyszedł na środek placu i uniósł rękę.
- Czy Baudoin z B�ziers ustąpi Czarnemu Rycerzowi?
Baudoin nie wiedział, co zrobić. Podjechał pod pawilon, w którym siedziała
Leonor. Zniżył kopię przed hrabią Rogerem, zdjął hełm i przemówił do Leonor.
- Wielkim zaszczytem jest dla mnie obrona twojego honoru, pani, ale ktoś inny
domaga się tego przywileju. - Skłonił głowę. - Ustąpię wtedy, jeśli takie będzie twoje
życzenie.
Leonor napłynęły łzy do oczu, gdy usłyszała pełne galanterii słowa rycerza.
Baudoin chciał walczyć i - najprawdopodobniej - umrzeć dla niej, choć jej nie znał. Ona
wiedziała, że jest niewinna, że oskarżenie Rodeza jest bezpodstawne. Ale skąd on mógł
mieć tę pewność? Z drugiej strony, w głębi serca czuła, że jej starzejący się obrońca,
chociaż nie brakowało mu męstwa, nie był przeciwnikiem godnym szpitalnika.
- Ustąp obcemu rycerzowi, panie, skoro o to prosi. Moje życie jest w rękach Boga. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.