[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Może najpierw piwa?
- Tak, poproszę.
Niewiele myśląc, sięgnął po piwo. Jego dłoń niemal otarła się o krągłą pierś. Wyjmując
butelkę, zsunął materiał z lewego sutka dziewczyny. Niemal jęknął, widząc, że jest sterczący i
zapewne twardy jak kamyk.
- Ojej, co pan zrobił. - Trudy udawała zmieszanie tak udatnie, że niemal w nie
uwierzył.
- Och, przepraszam - szepnął i wyciągnął dłoń, żeby poprawić jej sukienkę. Jednak
Trudy umknęła mu, ocierając się koniuszkiem piersi o jego dłoń.
Aż syknął z podniecenia.
Przez moment chciał się na nią rzucić, ale zdołał się opanować. Postanowił grać
najdłużej, jak tylko mu się uda, zimnego i opanowanego właściciela domu, dla którego seks
ze służącą jest czymś zupełnie naturalnym.
Wypił pierwsze łyki piwa.
- Smakuje panu? - spytała niepewnie.
- Może być - powiedział po raz nie wiadomo który tego wieczoru. - Trochę za zimne.
Dziewczyna pochyliła się w jego stronę, prezentując wspaniały biust.
- Proszę bardzo.
Wstawił butelkę, dbając o to, żeby odsłonić teraz prawy koniuszek. Piwo wyglądało tam
jak wielki fallus i przywodziło mu na myśl rzeczy, których nigdy nie próbował.
- Może teraz pizzy? - usłyszał znowu zmysłowy głos Trudy.
Wzięła kawałek pizzy, obficie polany ketchupem i wyciągnęła w jego stronę. Jego
umysł pełen był erotycznych obrazów. Jedzenie zupełnie go nie interesowało. W tej chwili
chciał czegoś zupełnie innego.
Pochylił się i dotknął językiem kawałka pizzy, a potem spojrzał jej w oczy.
- Wołałbym, żeby był gorący.
Zwilżyła wargi i zaczęła szybciej oddychać.
- A nie jest?
- Nie. Możesz go odłożyć.
Kiedy to zrobiła, wziął jej dłoń i zlizał ketchup z jej palców, a następnie sięgnął po
butelkę. Czuł, że Trudy jest coraz bardziej podniecona.
- Możesz zabrać talerz.
- Jak pan uważa.
Odstawiła go na parapet, ale nie ruszyła się z miejsca.
Linc wypił trochę piwa, udając obojętność. Nawet
nie przypuszczał, jak podniecająca może być taka gra.
- Czy mógłbym spróbować czegoś innego, Trudy? - Po raz pierwszy użył jej imienia.
Dziewczyna natychmiast zrozumiała, co to znaczy, i aż oczy jej się zamgliły z podniecenia.
- A na co miałby pan... ochotę?
Potarł butelką jej sutki i zauważył, że jeszcze bardziej stwardniały i stały się
ciemniejsze.
- Chcę czegoś... gorącego, moja droga. Wiesz, że jako służąca powinnaś spełniać moje
polecenia.
- Tak, oczywiście.
- Proszę pana.
- Proszę pana - dodała zaraz. - Na co ma pan ochotę?
- Podnieś fartuszek.
Początkowo widział, że chce zaprotestować, ale potem skinęła pokornie głową i
podniosła ubranie, ukazując czarny trójkąt majteczek.
Linc wskazał je butelką.
- Zdejmij.
- Ależ, proszę pana, będę wtedy naga.
Skinął głową, patrząc głodnym wzrokiem na ten trójkąt. Kiedy pochyliła się, zdejmując
majtki, jeszcze nad sobą panował. W końcu jednak odsunął krzesło i pomógł jej się rozbierać.
Oboje drżeli z pożądania. A to, co na niego czekało, było wilgotne i bardzo, bardzo gorące.
Rozdział jedenasty
Oboje byli rozpaleni. Trudy miała coraz większe problemy z oddychaniem. Linc oparł
ją o stolik i pochylił się jeszcze bardziej. Dziewczyna gryzła wargi, czując, że ani seks na
tylnym siedzeniu samochodu, ani nawet seks w altance nie przygotował jej na to, co za chwilę
miało nastąpić.
Odruchowo rozsunęła uda, czując między nimi jego policzki. A potem Linc wysunął
język, a ona omal się nie przewróciła. Złapała tylko stolik, myśląc, że oto znalazła
mężczyznę, który zna się na rzeczy.
I rzeczywiście, wystarczyło parę ruchów jego języka, a ona niemal doświadczyła
orgazmu. Otworzyła usta, dysząc ciężko. Linc pieścił ją coraz mocniej, z wyrazną wprawą,
ale też przyjemnością. Jęki i zmysłowe westchnienia dziewczyny mieszały się z zawodzeniem
saksofonu i kwileniem klarnetów.
Trudy jeszcze mocniej rozszerzyła uda. Chciała poczuć go jak najlepiej i najmocniej.
Linc się jednak nie spieszył. Dawkował jej rozkosz, starając się coraz bardziej nasilać bodzce.
Kolejny dreszcz rozkoszy przeszył jej ciało, a potem... ucichł. Nigdy wcześniej nie była
tak długo na krawędzi. Rozkosz rozchodziła się wolno po jej ciele i narastała.
- Chcę orgazmu - szepnęła błagalnie. - Już! Teraz!
- Proszę pana - dorzucił z błyskiem w oku. Widać jednak było, że sam jest bardzo
podniecony.
- Tak, proszę pana - powtórzyła posłusznie, czując, że same te słowa niemal
doprowadziły ją do szczytowania. - Niech pan mnie wezmie najlepiej, jak pan potrafi.
To wystarczyło. Linc poczuł falę gorąca, która przetoczyła się przez jego ciało. Już
chciał dać nurka między uda dziewczyny, ale jeszcze się powstrzymał.
- Co mam zrobić?
- Chciałabym...
- Powinnaś powiedzieć, że mogę robić, co chcę - pouczył surowo.
- Tak, niech pan robi, co chce - wyrzuciła z siebie, a następnie złapała haust powietrza.
Jej piersi uniosły się prowokacyjnie.
- Tak jest lepiej.
Pochylił się, gotowy zaspokoić wszystkie jej pragnienia. Kolejne pieszczoty języka były
coraz silniejsze. Jej drżenie zaczęło narastać. Trudy jęczała coraz mocniej wraz z nasilaniem
się miarowej pieszczoty i wkrótce przeżyła najbardziej spektakularny orgazm w swoim życiu.
Cała drżąca opadła na stolik. Poczuła, jak Linc pochyla się nad nią. Pieścił przez
moment jej odsłonięte piersi i szyję, a potem poczuła, jak łapie ją wpół.
- Przenosimy się na łóżko - zadysponował, - Nie wiem, czy ten stolik wytrzyma kolejne
ekscesy.
Chwyciła go za szyję i po chwili poczuła miękką pościel pod sobą, a silne ciało Linca
tuż nad sobą. Chciała przycisnąć go jeszcze mocniej, ale on odsunął się od niej niepewnie.
- Masz jakieś zabezpieczenie? A może bierzesz pigułki? - spytał.
- Mam prezerwatywy... proszę pana - szepnęła. To właśnie był seks w wielkim mieście.
Na to czekała.
- Gdzie?
- Pod poduszką... proszę pana. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •