[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chwili powietrze zagrało pianiem pocisków. Tu juz nie było zartów; padłem za
betonowym murkiem podjazdu niczym za brustwera okopu, miedzy Stantorem a
Haynesem z  Washington Post ; w paru słowach uświadomiłem ich, oni zaś, oburzywszy
sie na mnie zrazu za to, ze jako pierwszemu zdradziłem tak nagłówkowy sekret
reporterowi z AFP, poczołgali sie biegiem do hotelu, lecz niebawem wrócili z
zawiedzionymi minami: łączności juz nie było. Stantor dopadł jednak oficera, który
kierował obrona hotelu, i od niego dowiedział sie, ze za chwile nadleca samoloty
załadowane b e m b a m i, to jest Bombami Miłości Blizniego (BMB); jakoz kazano nam
opuścic plac, wszyscy zaś policjanci co do jednego nałozyli maski gazowe ze
specjalnymi pochłaniaczami. I nam tez je rozdano.
Profesor Trottelreiner, który, jak chciał przypadek, jest specjalista właśnie w zakresie
farmakologii psychotropowej, ostrzegł mnie, zebym sie maska gazowa w zadnym
wypadku nie posługiwał, poniewaz przestaje ona działac ochronnie przy wiekszych
stezeniach aerozolu; powstaje wtedy zjawisko tak zwanego  przeskoku przez
pochłaniacz i w jednym momencie mozna wówczas łyknac dawke większą, niż gdyby się
zwyczajnie oddychało otaczającym powietrzem. Na moje pytania odpowiedział, ze
jedynym zbawiennym środkiem jest aparat tlenowy; poszliśmy wiec do hotelowej
recepcji i znalazłszy jeszcze ostatniego pracownika na posterunku, odszukaliśmy za jego
wskazaniami pomieszczenia przeciwpozarowe, gdzie istotnie nie brakowało aparatów
tlenowych systemu Draegera z zamknietym krazeniem. Tak zabezpieczeni, wróciliśmy z
profesorem na ulice w momencie, gdy przerazśliwy gwizd rozcinanego powietrza
zwiastował nalot pierwszych samolotów. Jak wiadomo, Hilton został omyłkowo
zbembardowany w pare chwil po rozpoczeciu powietrznego uderzenia; jego skutki
okazały sie straszne. B e m b y trafiły co prawda tylko to odległe skrzydło nizszej cześci
zabudowali, w którym na wynajetych stoiskach znajdowała sie wystawa urządzona przez
Zjednoczenie Wydawców Wyzwolonej Literatury, tak ze z gości hotelowych na razie nikt
nie poniósł szwanku, lecz za to paskudnie dostało sie strzegacej nas policji. Po minucie
paroksyzmy miłości blizniego przybrały w jej szeregach charakter masowy. Na moich
oczach policjanci, zdarłszy maski z twarzy, zalewajac sie gorącymi łzami skruchy, na
kolanach błagali demonstrantów o wybaczenie, wtykali im siła swe solidne pałki,
dopraszajac sie mozliwie tegiego bicia; a po dalszym bembardowaniu, kiedy stezenie
aerozolu wzrosło jeszcze bardziej, rzucali sie jeden przez drugiego, aby pieścić i
miłować kazdego, kto sie tylko nawinął. Przebieg wypadków udało sie zrekonstruowac,
a i to jedynie cześciowo, w szereg tygodni po całej tej tragedii. Rzad postanowił z rana
zdławic w zarodku szykujący sie zamach stanu, wprowadzając do wiezy ciśnien około
700 kilogramów dwuła-godku dobruchanu oraz superkaresyny z felicytolem; odcieto
zapobiegawczo dopływ wody do koszar policyjnych i wojskowych, lecz dla braku
rzeczoznawców akcja ta musiała spalac na panewce: nie uwzgledniono ani zjawiska
przeskoków aerozoli przez filtry masek, ani tym bardziej tego, ze rozmaite grupy
społeczne wybitnie niejednakowym sposobem korzystają z wody pitnej.
Konwersja policji zaskoczyła tedy czynniki rządowe tym okrutniej, ze, jak mi wyjaśnił
Trottelreiner, działanie benignatorów jest tym potezniejsze, w im słabszym stopniu
poddany im człowiek podlegał dotad naturalnym, przyrodzonym impulsom zyczliwości i
dobra. To wyjaśnia fakt, ze kiedy dwa samoloty nastep-nej fali zbembardowały siedzibe
rzadu, wielu najwyzszych funkcjonariuszy policyjnych oraz wojskowych popełniło
samobójstwa, nie mogac wytrzy-mac okropnych wyrzutów sumienia w zwiazku z
uprawiana dotad polityka. Gdy jeszcze dodac, ze sam generał Diaz, nim skoilczył ze soba
wystrzałem rewolwerowym, kazał otworzyc bramy wiezien i wypuścic wszystkich
politycznych wiez-niów, łatwiej mozna zrozumiec wyjatkowe nasilenie walk, do jakich
doszło w cia-gu nocy. Oddalone od miasta bazy lotnicze były wszak nietkniete, a
oficerowie ich mieli swe rozkazy, których trzymali sie do ostatka; obserwatorzy zaś
wojskowi i policyjni w swoich hermetycznych bunkrach, widząc, co sie dzieje, uciekali
sie wreszcie do ostateczności, która całe Nounas pograzyła w szale uczuciowego
pomieszania. O wszystkim tym nie mieliśmy naturalnie w Hiltonie pojęcia. Dochodziła
jedenasta w nocy, gdy na scenie wojennego teatru, jaki stanowił teraz plac razem z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •