[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A niech to! - Randall odwrócił się, by pójść szybko się
przebrać, lecz zamurowało go na widok schodzącej właśnie
Claire.
Miała na sobie oliwkowozieloną, jedwabną sukienkę,
która pięknie podkreślała jej kobiece kształty. North
zagwizdał przeciągle.
- No, Claire, wybrałaś najlepszą sukienkę z całego
katalogu! - powiedział z podziwem.
- Nie jest nowa - powiedziała szybko Claire. - Mam ją od
roku.
Nie chciała, by Randall wiedział, że buszowała ostatnio po
katalogach, zapłaciła podwójną cenę, by sukienka przyszła na
czas, i umierała ze strachu, że może zle leżeć.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Wyglądasz ślicznie, Claire - powiedział Randall miękko.
- Naprawdę.
- Czy przypominam modne kobiety z twojego
towarzystwa? - Claire nie mogła się powstrzymać przed tym
pytaniem.
- Na szczęście, wręcz przeciwnie - zapewnił.
Na bal jechali wszyscy, nawet Susan, która zabrała się z
Northern i Ollym. Frank z rodziną wzięli Dave'a. Randall i
Claire wyruszyli jako ostatni.
Droga była oblodzona i na którymś zakręcie wpadli w
poślizg. Claire krzyknęła, Randall rozpaczliwie usiłował
zapanować nad samochodem, wreszcie udało mu się nieco
wytracić szybkość i skręcić tak, by nieszkodliwie wylądować
na drzewie, które ich ostatecznie wyhamowało, zarzucając
Claire w jego stronę.
- Claire? - spytał wystraszony, mocno ją obejmując. - Nic
ci się nie stało?
- Nie, tylko lekko się uderzyłam.
- Już myślałem, że będzie po nas.
Wiedziała, że powinna się odsunąć, ale było jej tak
dobrze, że zamiast to zrobić, położyła głowę na jego ramieniu.
- Claire?
- Tak? - szepnęła.
- Czy naprawdę chcesz jechać na ten bal?
- Nie... - odparła rozmarzonym głosem.
- Ja też nie.
Siedzieli przez jakiś czas w milczeniu, rozkoszując się tą
chwilą.
- Wracamy? - zapyta! szeptem. Odpowiedziała
skinieniem głowy.
Jechali w milczeniu. Dom był cichy i wychłodzony, bo
ogień dogasał na kominku. Randall dorzucił parę bierwion i
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
od razu buchnął wspaniały płomień, rzucający cienie na twarz
Claire, wyławiający ją z mroku, bo nie włączyli światła.
Randall objął ją i przyciągnął do siebie.
- Claire... - powiedział zduszonym głosem. - Ja...
- Nic nie mów - szepnęła. - Oboje mówimy za dużo i
wynikają z tego same kłopoty.
- Ale czy jesteś pewna?
- Ciii - zamknęła mu usta pocałunkiem.
Całowali się długo i namiętnie, ale było to tylko preludium
tego, co nastąpiło pózniej w sypialni.
O świcie Claire obudził jakiś natarczywy odgłos. Telefon.
Wyrwana ze snu, szybko zarzuciła szlafrok i zostawiwszy
śpiącego Randalla, pobiegła do jego sypialni, gdzie był
najbliższy aparat.
- Z lordem Randallem proszę! - usłyszała w słuchawce.
Kobiecy głos był wyniosły, nieprzyjemny.
- Jeszcze śpi. Jest bardzo wcześnie.
- Ach, tak. Mówię z gospodynią?
- Nie, mieszkam tu. Mam na imię Claire.
- Honoria Gracewell. Spodziewam się, że Randall mówił
pani o mnie.
- Nie, nie wspominał - odparła Claire posępnie.
- Nieważne. Muszę natychmiast pomówić z Randallem,
by zdążył nie dopuścić do skandalu.
- Jakiego skandalu?
- No cóż, nie chcę być spowinowacona z Frederiką
Crossman, Stantonowie powinni dbać o swoją pozycję.
- Czy ona im to utrudnia? - spytała cierpko Claire.
- Owszem, bo chce poślubić Gabe'a McBride'a. Randall
musi temu zapobiec.
- Gabe się żeni?
- Za trzy tygodnie, spieszno jej pewnie, żeby nie zmienił
zdania.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Claire gwałtownie usiadła.
- Halo, słyszy mnie pani? Proszę poprosić Randalla, by
oddzwonił...
- Nie trzeba, już tu jest - odparła Claire i oddała
słuchawkę Randallowi, który właśnie się zjawił.
Niedługo potem North, gdy zaspany zjawił się w stajni,
zdziwił się na widok Claire, która wpadła jak wicher, osiodłała
konia i pogalopowała przed siebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •