[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Imogen obserwowała, jak Jack zakłada ubranie. Długa, gorąca noc
utwierdziła ją w przekonaniu, że warto kontynuować romans. Tylko jak go
wysondować, czy również tego chce?
 Było cudownie  zagadnęła od niechcenia, podczas gdy jej umysł
intensywnie poszukiwał sposobu wybadania jego nastawienia.
 O tak!  przyznał, krążąc po sypialni w poszukiwaniu paska.
 Został na sofie  podsunęła.
 Dziękuję  wymamrotał i wyszedł do salonu.
Stamtąd mógł już swobodnie rzucić słowa pożegnania i opuścić jej dom.
Imogen żałowała, że brak jej tupetu, żeby zapytać wprost, czy chce kolejnych
randek. Skąd to nagłe onieśmielenie? Przecież nie miała nic do stracenia.
Najwyżej jej odmówi. Dość tych rozterek!  powiedziała sobie twardo.
Podejdzie do niego, zapyta i dołoży wszelkich starań, żeby go przekonać, że
to dobry pomysł. Wstała pospiesznie, owinęła się w kołdrę i podążyła za nim.
Jack właśnie szukał butów.
 Powinienem się pospieszyć  wymamrotał.
 Jasne, giełda nie zaczeka  potwierdziła, zsuwając kołdrę nieco niżej.
84
R
L
T
Jack zaprzestał poszukiwań i wbił w nią wzrok.
 A szkoda  odrzekł. Podszedł, chwycił za brzegi kołdry i przyciągnął
ją do siebie.
Namiętny pocałunek dodał Imogen śmiałości.
 Jeśli żałujesz, że musisz iść, to co byś powiedział na następną randkę?
 spytała.
 %7łe w środę mam wolne  odparł z promiennym uśmiechem.
85
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Od tamtej pory umawiali się w podobny sposób na kolejne spotkania
dwa lub trzy razy w tygodniu, co Jackowi nawet odpowiadało. Martwiło go
tylko, że ich przygoda trwa już pełnych sześć tygodni, czyli dłużej o pięć
od wszystkich dotychczasowych, a końca nie widać. Najdziwniejsze, że
wcale nie miał ochoty jej kończyć.
Wsypał do miski startą skórkę cytrynową, dodał soku, cukru, bryłkę
sera i wymieszał wszystkie składniki. Wlał wody do rondla, postawił na ku-
chence, nalał sobie wina i wyszedł do gabinetu. Nie po raz pierwszy gotował
dla Imogen. Równie często zostawali w domu, jak wychodzili do miasta.
Czasami zapraszała go na posiłek, a czasami on ją. %7łartowali, że nigdy tak
często nie korzystała z kuchni, a on wreszcie uzupełnił zapasy w lodówce o
coś więcej niż mleko i piwo. Lecz w tej chwili Jackowi nie było do śmiechu.
Uświadomił sobie, że na postronnym obserwatorze zrobiliby wrażenie
pary żyjącej w stałym związku. Choć powtarzał sobie, że nie pragnie stabi-
lizacji, przywykł do obecności Imogen. Zajął miejsce w fotelu i ze
zmarszczonymi brwiami obserwował ciemniejące niebo nad Londynem.
Co w niej widział? Niewątpliwie urodę i ognisty temperament, ale
zdążył już poznać i dawno zapomnieć niejedną namiętną piękność. Co więc
go w niej tak szczególnie ujęło, że zamiast zakończyć znajomość,
niecierpliwie wyczekiwał kolejnych spotkań? Cięty dowcip, pasja, z jaką
opowiadała o pracy, i rozbrajająca szczerość, z jaką określała swoją rolę w ro-
dzinnej firmie? Niewątpliwie umiała śmiać się ze swoich wad i
wykorzystywała tę umiejętność jako ochronę przed złośliwymi językami. A
może oczarowała go serdeczność i miłość, z jaką opowiadała o swojej
86
R
L
T
rodzinie?
Do tej pory żyli chwilą obecną. Nie dyskutowali o przeszłości,
przyszłości, nadziejach czy marzeniach. Unikali poruszania osobistych
tematów, jakby na mocy milczącego porozumienia. Gawędzili o tym, jak
minął dzień, planowali wieczorne wyjścia, lecz ponieważ większość czasu
spędzali w łóżku, nie zostawało go wiele na pogawędki.
Z początku bardzo odpowiadał mu taki układ, ale teraz... chciał
wiedzieć o niej więcej, poznać jej przeszłość, plany na przyszłość i życiowe
cele. Chciał wytropić jej dawnego prześladowcę i osobiście dać nauczkę, nie
tylko jemu, ale i wszystkim złośliwcom, którzy krytykowali ją i wyśmiewali
przez lata.
Poraziła go ta świadomość. Zastygł bez ruchu z kieliszkiem w ręku, gdy
uświadomił sobie, że nie planował takiego zaangażowania. Nie po to przez
lata budował wokół siebie mur obronny. Myślał, że nikt go nie przebije.
Tymczasem Imogen zdołała zrobić w nim wyłom uśmiechem, żartem,
uważnym spojrzeniem. W efekcie po latach dobrowolnej wewnętrznej
izolacji zaczął marzyć o bliższej więzi niż kiedykolwiek.
Coraz częściej myślał o Emily, Luke'u i ich dzieciach już nie z ulgą, że
nie poszedł w ich ślady, lecz z zazdrością. A kiedy wspomniał wyczerpujący,
ale miły weekend z Daisy, jego myśli poszybowały zgoła nieoczekiwanym
torem.
Przemknęło mu przez głowę, że Imogen chyba słusznie
zakwestionowała jego przekonanie, że powieli błędy rodziców. Może
odmawiał sobie czegoś, za czym podświadomie tęsknił, tylko ze strachu, że
zawiedzie? Gdy przyznał jej w duchu rację, zapragnął poznać jej poglądy na
inne kwestie. Może nie zaszkodziłoby w pewnym stopniu otworzyć przed nią
duszę? A jeżeli za chwilę szczerości nie zapłaci cierpieniem, nic nie stałoby
87
R
L
T
na przeszkodzie, żeby zacieśnić więz.
Kiedy spostrzegł, że drży mu ręka, odstawił kieliszek i przycisnął ją do
piersi, żeby złagodzić ucisk w okolicy serca. Nigdy nie widział dla siebie
szansy stworzenia prawdziwego związku. Teraz wiele wskazywało na to, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •