[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gów, którzy stawiają horoskopy na forum lub nawet na jego uliczce; natomiast wysoko ceni
moją mądrość i wiedzę, bom przecież studiował filozofię w Atenach; doszło też do jego uszu,
jak powszechnie chwalono moją mowę, wygłoszoną przed kilku miesiącami w miejskiej ba-
zylice.
48
Pochlebiły mi te słowa, choć pochodziły z ust człowieka bardzo prostego. Cóż wszakże
miałem mu odrzec? Nie studiowałem nigdy zasad astrologii i mam pewne wątpliwości co do
metod stosowanych przez wielu jej mistrzów. Mówiąc najoględniej, klienci słyszą od nich
dokładnie to, co pragną usłyszeć. Jak łatwo bowiem, przejrzeć tęsknoty i plany ludzi z po-
spólstwa! A w wypadkach mniej jasnych nie tak trudno ubrać odpowiedz w formę wielo-
znaczną. Ale z drugiej strony nie potępiam astrologii z gruntu i w całości, wiem bowiem, że
już od tysiącleci cieszy się ona ogromnym poważaniem w krajach, z których wywodzi się
wiele tajemnych umiejętności.
Zawsze też intryguje mnie pewne miejsce w Platońskim Timajosie. Mowa tam o skompli-
kowanych ruchach i korowodach planet; o tym, jak się spotykają i oddalają od siebie; o tym,
że zdarzają się ich koniunkcje i opozycje; o tym wreszcie, że czasem jedna z nich przesłoni
drugą. A zaraz potem następuje zdanie:
 W ten sposób ślą obawy i oznaki przyszłości tym, którzy nie potrafią rozumować.
Pięknie. Wynikałoby stąd, że Platon patrzy z politowaniem na ludzi, którzy chcą odgadnąć
przyszłość z takich zjawisk, jak ruchy planet lub też ich zaćmienia, uważa bowiem, że
wszystko to odbywa się według pewnych praw, da się więc przewidzieć i ustalić drogą ra-
chunku. Cóż z tego, kiedy w niektórych rękopisach zdanie to brzmi:
 W ten sposób ślą obawy i oznaki przyszłości tym, którzy potrafią rozumować.
Ale w takim wypadku mamy tu pochwałę i uzasadnienie astrologii! I nie ma co do tej
sprawy zgody wśród mistrzów Akademii; są zwolennicy i przeciwnicy obu wersji.
Jednakże Saturnin nie dawał za wygraną! Zaczął mi opowiadać, o czym szepcą jego sąsie-
dzi: Rufinus, któregom tam spotkał, pytał pewnego astrologa, zamieszkałego przy tejże ulicz-
ce, jak będzie z małżeństwem córki; otrzymał odpowiedz, że dziewczyna wkrótce wyjdzie za
mąż, ale wnet owdowieje, dziedzicząc po zmarłym wielkie bogactwa.
 Jakże to?  zapytałem.  Skoro już głośno o tym wyroku niebios, nikt się nie ośmieli po-
ślubić Herennii!
Saturnin był innego zdania:
 Rozmowę Rufina z astrologiem podsłuchał ktoś ze służby. Nawet trzeba, żeby dowie-
działo się o niej jak najwięcej ludzi. Bo jeśli mimo wszystko Herennia wyjdzie za mąż i
sprawdzi się reszta przepowiedni, któż się odważy drwić z astrologów?
Nie lubiłem Rufina, nic mnie nie obchodziła jego córka, a cała ta rozmowa wydała mi się
niepoważna. Z drugiej wszakże strony nie chciałem zbyt raptownie odprawić Saturnina, żeby
nie uchodzić za nadętego uczonością zarozumialca, jednego z tych, co to nie poświęcą ni
chwili swego cennego czasu prostemu człowiekowi. Muszę zresztą raz jeszcze powtórzyć, że
ten rzemieślnik ogromnie mi się podobał.
Ażeby więc poruszyć temat inny, godniejszy, zapytałem wskazując model kosmosu:
 Zrobiłeś to w ten sposób, że kręgi poruszają się w jedną lub w drugą stronę. Dlaczego?
Saturnin, zapewne nieco dotknięty, zaczął się usprawiedliwiać:
 Ja oczywiście wiem doskonale, że krąg nieba toczy się tylko ze wschodu na zachód, ale
jednostronny obrót trudno byłoby wykonać. Pomyślę jeszcze o tym!
Natychmiast go pocieszyłem:
 Ależ ja wcale tego nie chcę! Właśnie dobrze zrobiłeś. Obrót bowiem wszechświata nie
zawsze jeden ma kierunek  ten, do któregośmy przywykli. Bywa też odwrotny.
 Jak to odwrotny?  zawołał Saturnin, szczerze zdziwiony.  Nigdy o czymś takim nie
słyszałem!
 Bo też wiedzą o tym tylko prawdziwi filozofowie, pilnie studiujący nauki Platona. Po-
słuchaj, czego naucza on w swym dialogu zatytułowanym Politikos!
49
WIELKA PRZEMIANA
Zdarza się to bardzo rzadko, w odstępach kilku lub kilkunastu tysięcy lat, ale jednak się
zdarza. Kula kosmosu nagle się zatrzymuje i potem rozpoczyna obrót wsteczny. Zjawisko to
jest oczywiście połączone ze straszliwym kataklizmem, który sprawia, że ginie większość
istot żywych, a ludzie przede wszystkim. Mimo to niektóre stworzenia, także i ludzie, utrzy-
mują się przy życiu, doznając czegoś przedziwnego, co nawet trudno sobie wyobrazić i trudno
wysłowić. Oto cofa się czas! Wszystko się powtarza, lecz w kierunku odwrotnym. By rzec
najkrócej i najprościej: kto w chwili przemiany był starcem siwowłosym, stopniowo przeista-
cza się w dojrzałego mężczyznę, potem w młodzieńca, pózniej w chłopca i w dziecko, aż
wreszcie wstępuje w łono matki. Co jeszcze bardziej niesamowite: w każdym momencie po-
jawiają się i rozpoczynają wsteczną drogę życia ludzie już zmarli. Wyłaniają się z ziemi, po-
wstają z grobów, gdzie ich prochy i kości zrastają się na nowo. Nie ma więc wówczas rodze-
nia się, jest tylko zmartwychwstanie.
Tak naucza Platon. Podałem ci jego słowa w pewnym skrócie. Warto jednak zastanowić
się nad tą opowieścią, prowadzi bowiem do ciekawych wniosków. Przede wszystkim musisz
pojąć, co dzieje się w umysłach owych, ludzi, których życie się cofa. Zapewne przypuszczasz,
że są wstrząśnięci, że bytują w jakimś potwornym strachu i przerażeniu. Nic podobnego! Są
tak samo spokojni i normalni, jak my obecnie. Zachowują się najzwyczajniej. Uważają, że
wszystko dzieje się tak, jak powinno. Zważ bowiem, że skoro świat i czas się cofają, całko-
witemu zniszczeniu ulega również pamięć człowiecza. Ludzie znają swoją przyszłość, nie
wiedzą natomiast nic o przeszłości. Są jak wędrowcy, którzy nie pomną, skąd idą i jakie mają
za sobą trudy, widzą wszakże jak najdokładniej i we wszystkich szczegółach wijącą się przed
nimi drogę. Taka sytuacja wydaje się im nie tylko czymś normalnym, ale wręcz jedynie moż-
liwym. Nie potrafią nawet wyobrazić sobie, że mogłoby być inaczej. Przypuśćmy wszakże, że
ktoś im objawia nasz sposób życia. Z pewnością ogromnie by się zdziwili. Pytaliby:
 Cóż to za egzystencja? Nie wiedzieć, co będzie, pamiętać natomiast, co było? Przecież zna-
jomość przyszłości jest konieczna i zbawienna  nawet jeśli nie potrafimy jej odmienić  nato-
miast pamięć rzeczy przeszłych nie ma najmniejszego znaczenia. Co minęło, i tak nie wróci.
My znowu moglibyśmy na to odpowiedzieć:
 To byłoby potworne, znać przyszłość w każdym szczególe i nie móc jej zmienić ani na
jotę! Lepiej już umrzeć od razu, skoro i tak wiadomo, co uczynię za chwilę, za rok, za lat
dwadzieścia; skoro ustanowiony jest każdy mój gest, każde słowo, każda myśl nawet.
Wynika stąd, że człowiek, niezależnie od tego, w którą stronę świat się obraca, nigdy nie
będzie szczęśliwy i zadowolony. Tylko bogowie panują nad przeszłością i nad przyszłością.
Nie wiem, ile z mych słów zrozumiał zacny mistrz snycerstwa i wielbiciel astrologii. Słu-
chał wszakże bardzo uważnie, niemal z nabożeństwem. Nic dziwnego; chyba po raz pierwszy
w swym życiu mógł czerpać naukę wprost z ust prawdziwego filozofa. Odszedł pełen szczerej
wdzięczności; byłem w jego oczach chyba najwybitniejszym mędrcem spośród wszystkich
ludzi żyjących obecnie na naszym świecie. Muszę przyznać, że bardzo mi to pochlebiało.
Byłem jednak nieco zmęczony owymi podniebnymi wzlotami, obcowaniem z Demiur-
giem, stwórcą kosmosu, rozważaniami nad zmiennością obrotu kuli wszechświata. Pragnąłem
znowu kontaktu z wydarzeniami choćby przeszłymi, lecz konkretnymi. Toteż z pewną przy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •