[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powiedź i zanim zdołała się zreflektować, przycisnął usta do jej warg. Delikatny
pocałunek szybko rozpalił ich zmysły. Zawładnęła nimi ognista namiętność, smakowali
siebie zachłannie, co chwila tracąc oddech, zatraceni w gorącej pieszczocie. Jarrett zanu-
rzył dłonie w wilgotnych włosach Sophii, która westchnęła bezradnie i przylgnęła do
niego całym ciałem. Objęła go rękoma w pasie, by nie upaść. Przez lata straszliwego,
pełnego upokorzeń małżeństwa sądziła, że jej zmysły nigdy więcej nie zareagują na
żadnego mężczyznę. Siła pożądania, które zawładnęło teraz jej ciałem, kompletnie ją
zaskoczyła. Gdyby tylko zdecydował się posunąć dalej, pozwoliłaby mu. I mimo że
czuła, jak bardzo Jarrett jej pożąda, napierając na nią całym swym ciałem, to on pierwszy
wycofał się z namiętnego uścisku. Odsunął Sophię delikatnie na odległość ramion i
pozwolił, by potężna fala pożądania nieco ustąpiła. Oddychali ciężko, nadal oszołomieni
siłą własnych uczuć.
- Pragnę cię, to chyba oczywiste, ale nie chcę wykorzystywać sytuacji. Kiedy
opadną emocje, kiedy poczujesz, że możesz podjąć świadomą decyzję, wtedy będę na
ciebie czekał. Sporo mnie kosztuje taka samokontrola, ale za nic na świecie nie chciał-
bym cię skrzywdzić.
Sophia poczuła, jak upokorzenie odbiera jej mowę. Praktycznie rzuciła się na
mężczyznę, którego wielokrotnie uprzedzała, że nie zamierza się z nikim wiązać. Miał
prawo pomyśleć, że tak niezrównoważona kobieta zasługiwała na złe traktowanie, któ-
rego doświadczyła od męża. Wyswobodziła ramiona z jego rąk i, ledwie powstrzymując
łzy upokorzenia, odezwała się, nie podnosząc wzroku wbitego w podłogę:
- Dziękuję. Najwyraźniej straciłam na chwilę głowę. Dobrze, że ty potrafisz
wykazać się większym opanowaniem. Lepiej już pójdę. Mam tyle do zrobienia... -
Wiedziała, że powinna jak najszybciej wyjść, ale nie mogła ruszyć się z miejsca.
- Sophia.
- Tak? - Nadal wpatrywała się w podłogę i zastanawiała się, jak zdoła dotrzeć do
drzwi.
- Nie zrozum mnie źle. Pragnę cię, nawet nie wiesz jak bardzo, ale nie chodzi mi
tylko o seks. Chcę zrobić wszystko jak należy, żeby stworzyć z tobą prawdziwy, trwały
związek, a nie przelotny romans. Zbyt wiele dla mnie znaczysz. Może zaczniemy od
wspólnej kolacji? Zapraszam cię...
- Nie sądzę - przerwała mu niepewnie.
- Nie odtrącaj mnie. Możesz pozwolić sobie na odrobinę normalności. Randka ze
mną naprawdę nie jest aż takim koszmarem - zażartował, choć jego oczy pozostały
poważne, gdy w napięciu czekał na jej decyzję. - Postaram się, żebyś dobrze się bawiła -
zachęcał.
- Nie wiem, czy jeszcze potrafię dobrze się bawić.
- Przekonasz się, jeśli pozwolisz, żebym zabrał cię dziś na kolację.
- W porządku - uległa w końcu, choć pragnienie spędzenia czasu w towarzystwie
Jarretta nadal wydawało jej się słabością, którą powinna zwalczyć, by nie narażać się na
nieuchronne cierpienie. - Zadowolony? - mruknęła ponuro, bo czuła, że przegrała tę
walkę.
- Po takim pocałunku? Kochana, raczej sfrustrowany. - Zrobił żałosną minę, dając
jej do zrozumienia, jak wiele kosztowało go rycerskie zachowanie.
- Sam jesteś sobie winien - burknęła, z trudem udając, że jej nie rozśmieszył.
- To prawda. Ale nie żałuję. Chcę cię lepiej poznać. Pamiętasz? Mówiłaś, że to
ważne. Może kiedy poznasz mnie lepiej, zechcesz się ze mną zaprzyjaźnić? Czyż nie od
tego zaczynają się wszystkie udane związki?
Sophia przyglądała mu się ze zdziwieniem. Nie sądziła, że przyjaźń pomiędzy
kobietą a mężczyzną jest w ogóle możliwa.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Siedzieli w rogu przytulnej restauracji oświetlonej migającymi płomieniami świec.
Jarrett oparł podbródek na złożonych dłoniach i przyglądał się uważnie swojej
towarzyszce. Widok jej pięknej twarzy nigdy mu się nie nudził. W wielkich zielonych
oczach mieściło się tyle emocji, że mógłby tak siedzieć i patrzeć w nie bez końca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •