[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mama też tego chciała. Patrzcie, do czego ją to doprowadziło.
Znowu zadzwoniłem na jej komórkę. Tym razem zaczekałem, aż zgłosi się poczta
głosowa.
— Cześć, tu Kitty. Zostaw wiadomość po sygnale.
Przełknąłem ślinę i bezskutecznie usiłowałem stłumić błagalny ton.
— Mamo? Proszę, zadzwoń do mnie, dobrze? Proszę!
Nie płakałem. Ale niewiele brakowało. Rozłączyłem się i zacząłem się zastanawiać, co
robić. Przez krótką chwilę tylko wpatrywałem się w telefon, pragnąc, żeby zadzwonił.
Musiałem wrócić do rzeczywistości.
Myślałem o tym, jaka promienna była twarz mamy tego ranka. O tym, że przez sześć
ostatnich tygodni w jej organizmie nie było trucizny i jakie oboje wiązaliśmy z tym nadzieje.
Nie chciałem tego robić, ale nie miałem wyjścia.
Trzymałem w ręku telefon. Po raz pierwszy wybrałem ten numer.
Wujek Myron odebrał natychmiast.
— Mickey?
— Nie mogę znaleźć mamy.
— W porządku — powiedział, jakby spodziewał się, że zadzwonię. — Ja się tym zajmę.
— Jak to ty się tym zajmiesz? Czy wiesz, gdzie ona jest?
— Mogę się dowiedzieć w kilka minut.
Już miałem zapytać, w jaki sposób, ale nie było czasu do stracenia.
— Chcę ci towarzyszyć — powiedziałem.
— Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Daj mi się tym…
— Myronie — przerwałem mu — nie pogrywaj ze inną w te protekcjonalne gierki. Nie
teraz. Nie, kiedy chodzi o moją matkę.
Zapadła krótka cisza.
— Zabiorę cię po drodze — powiedział po chwili.
9
Całodobowy motel Pierścienie Saturna stał pod wiaduktem drogi numer dwadzieścia dwa.
Neon reklamował zniżki, darmowe wi–fi i kolorową telewizję w pokojach, jakby konkurencja
miała tylko czarno–białą. Jak sugerowała nazwa, budynek był okrągły, ale nie to rzucało się w
oczy. Przede wszystkim zauważało się brud. Ten motel był jednym z tych nędznych i
brudnych miejsc, w których masz ochotę zanurzyć się cały w wannie ze środkiem
dezynfekcyjnym.
Ford taurus Myrona — ten, którym mama zawiozła mnie do szkoły zaledwie dziesięć
godzin temu, ten, w którym nuciła piosenkę płynącą z radia i napisała mi usprawiedliwienie
— stał na parkingu. Myron miał w nim zamontowany GPS. Nie wiem po co. Może
podejrzewał, że coś takiego się zdarzy.
Przez chwilę tylko w milczeniu patrzyliśmy na taurusa. Prowokacyjnie ubrane kobiety
kręciły się wokół w szpilkach na zbyt wysokich obcasach. Miały puste oczy i zapadnięte
policzki, jakby śmierć już w połowie je zabrała.
Słyszałem swój oddech, przyspieszony i płytki.
— Jest jakaś nadzieja, że namówię cię, byś został w samochodzie? — zapytał Myron.
Nie odpowiedziałem. Wysiedliśmy. Zastanawiałem się, jak Myron ustali, w którym ona
jest pokoju, ale to było łatwe. Weszliśmy do holu tak małego, że ledwo mieścił się w nim
automat z napojami. Mężczyzna za kontuarem był w podkoszulku, który zakrywał tylko
połowę ogromnego brzucha. Myron podsunął mu studolarówkę. Facet zgarnął ją, beknął i
powiedział: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •