[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pociągając nosem, weszła do kuchni, gdzie natknęła się na Matta.
 Kellie, co ci jest?
 Spędziłam godzinę z panią Overton.  Pacjentką z rakiem piersi i
przerzutami do płuc, opłucnej i kręgosłupa.  Dlaczego to musi atakować
takich zacnych ludzi? Mało to na świecie morderców i gwałcicieli?
Objął ją, wbrew temu, co sobie przysiągł, że już nigdy jej nie dotknie.
Ale działała na niego jak potężny magnes, przy którym czuł się jak drobinka
żelaza.
 Bo los często bywa przewrotny.  Wdychał jej upojny zapach.  Kellie,
nie znam odpowiedzi. Sam ciągle zadaję sobie takie kłopotliwe pytania.
 Pani Overton martwi się o męża.  Wysunęła się z jego ramion. 
Chciałaby, żeby jak najkrócej nosił po niej żałobę. Szkoda, że moja mama nie
powiedziała tego naszemu tacie. Na pewno byłoby mu łatwiej.
Schował ręce do kieszeni, żeby nie wyrywały się tam, gdzie nie należy.
 Każdy ma inaczej. Nie ma ustalonego limitu. Pan Overton będzie
musiał do tego dojrzeć, ale przynajmniej dane mu było oswoić się z tą myślą.
 Uważasz, że przez to jest łatwiej?  Sięgnęła po kolejną chusteczkę.
Wzruszył ramionami.
 Nie wiem. A ty widzisz jakąś różnicę?
 Nie byłabym tego taka pewna...  Znowu przygryzła wargę, bezwiednie
poruszając w nim wszystkie zmysły.  To chyba kwestia indywidualna. Jedni
całkiem dobrze znoszą nagłą śmierć w rodzinie, inni cierpią, patrząc, jak
ukochana osoba umiera w męczarniach.
 Jeśli masz problem z panią Overton, mogę ją od ciebie przejąć.
134
RS
 Nie, zostaw ją mnie. Zrobię dla niej i jej bliskich wszystko, co w mojej
mocy.
Zapadła martwa cisza.
 Wczorajszy wieczór...  odezwał się w końcu.
 Nie, nie, proszę.  Zacisnęła powieki.  Nie skazuj mnie ponownie na
takie upokorzenie. W głowie mi się nie mieści taki brak samokontroli z mojej
strony. Nigdy tego nie robiłam, naprawdę. Czytałam o tym, ale...
 Kellie, nie obwiniaj tylko siebie. Spokojnie mogłem powstrzymać cię
wcześniej. No, może nie tak spokojnie...
 Przepraszam. Ja jestem bardzo konserwatywna. Wychodzę z pokoju,
jak bracia zaczynają opowiadać o swoich wyczynach seksualnych. Nie chcę
wiedzieć, co robią i z kim.  Zawahała się.  Mam nadzieję, że to pozostanie
bez wpływu na naszą współpracę.
 Kellie, daj spokój. Nie co dzień człowiek znajduje trupa w ogrodzie.
Nic dziwnego, że to nas wytrąciło z równowagi.  Odetchnął głębiej, w
myślach powtarzając, co zamierzał powiedzieć, ale gdy otworzył usta, do
pokoju weszła Trish.
 Zrobić wam herbatę albo kawę?  zapytała z domyślnym uśmiechem.
 Nie, dziękuję, muszę jechać do pacjenta  odparł Matt obojętnym
tonem.
 Jak Ruth się trzyma?  ciągnęła Trish.
 Stara się, jak może, ale chwilami odchodzi od zmysłów  odpowiedział.
 Martwię się, jak zareaguje, jeśli okaże się to najgorsze.
Gdy Trish wybiegła do telefonu, Matt podał Kellie kopertę.
 Kartka od Braydena Harrisona. Wybudzono go ze śpiączki
farmakologicznej i wszystko jest na jak najlepszej drodze. Tobie w
135
RS
szczególności chciał podziękować za to, że przerwałaś jogging, żeby go
ratować.
 W takich chwilach cieszę się, że zostałam internistą, a nie ortodontą 
powiedziała do głębi poruszona.
 Ortodontą?  Nie krył zdumienia.
 Tak, tak. Dlatego że kiedyś nosiłam aparat na zębach, ale potem
zmieniłam zdanie.
 Kellie, jesteś świetnym lekarzem. Nie wiem, czy Brayden żyłby dzisiaj,
gdyby nie ty.
 Wracam do pracy  powiedziała po chwili.  Zrodkowy maluch Gracie
Young ma zapalenie ucha. Chyba go już słyszę w poczekalni.
 Kellie...  Miał nadzieję, że matka dziecka wybaczy jej kilkuminutowe
spóznienie.
 Słucham. Odkaszlnął,
 Chciałem ci tylko powiedzieć, że jeśli postanowisz wyjechać, nie będę
miał ci za złe. Nie spotkało cię tu nic dobrego, więc jeśli zechcesz nas opuścić
przed upływem pół roku, nie będę robił ci przeszkód. Trochę nam to zajmie,
ale w końcu kogoś sobie znajdziemy.
Zciągnęła brwi.
 Chcesz, żebym wyjechała? Tak mam to rozumieć? Po coś to
powiedział?! To oczywiste, że nie chcesz.
Ona wszystkim przynosi zaszczyt. Nie, nawet więcej. Ona jest
najpiękniejszą, najrozkoszniejszą i najsłodszą kobietą, z jaką kiedykolwiek
miałeś do czynienia. I marzysz, żeby ją wielbić aż do śmierci.
 Nie, nie to miałem na myśli.
 To wobec tego co?  Piorunowała go wzrokiem.
 Kellie, staram się wszystkim ułatwić życie.
136
RS
 Wszystkim, czyli sobie. Co cię gryzie? To, że rozejdzie się plotka, że
raz pozwoliłeś sobie zachować się jak człowiek? %7łe masz potrzeby i pragnienia
takie same jak inni?
Był wściekły na siebie oraz na nią, że nie daje mu szansy wytłumaczyć
się.
 Przyjechałaś tu jako lekarz, a nie jako antidotum na moje problemy 
żachnął się.  Proponuję, żebyś zajęła się tym, co przewiduje twój kontrakt, a
rozwiązywanie moich problemów zostaw mnie.
 Nigdy ich nie rozwiążesz, bo jesteś tchórzem emocjonalnym. Do tej
pory nie wybaczyłeś matce, że was porzuciła, ani Madeleine, że nie żyje. Na
tym polega twój problem. Jesteś na nią zły, że dała się zabić i nie chcesz się do
tego przyznać, obnosisz się z tą włosiennicą, żeby wszyscy ci współczuli.
Jesteś żałosny!
 Ani słowa więcej, pani doktor  warknął.  I zastanów się nad
powrotem do miasta, bo tam jest twoje i tego psychologizowania miejsce.
Tutaj to się psu na budę nie zda.
Z oczami pełnymi łez, za to dumnie wyprostowana, pozwoliła mu wyjść
z kuchni.
Kiedy zajechała do domu Tima, śledczy kończyli pracę. Zebrali
wszystkie szczątki i nie pozostawało im teraz nic innego, jak czekać na
potwierdzenie tożsamości zwłok.
Wystawiła pełną miskę dla przybłędy, po czym udała się do Ruth.
 Oh, Kellie, kochana.  Ruth, wyraznie wyczerpana oczekiwaniem,
rzuciła się jej na szyję.  Skąd wiedziałaś, że bardzo teraz kogoś potrzebuję?
 Wiesz już coś?  zapytała Kellie, gdy usiadły w salonie.
 Blake obiecał, że się ze mną skontaktuje, jak tylko będzie coś wiadomo.
 Ruth popatrzyła na telefon.  Mam nadzieję, że to już niedługo.
137
RS
Kellie zauważyła liczne fotografie.
 To Tegan?
 Tak, to moja córcia.
 Zliczna.
Ruth uśmiechnęła się smutno.
 Uwielbiała pozować do zdjęć, ściągać na siebie uwagę. Myślę, że to dla
tego była w konflikcie z Dirkiem. Po śmierci ojca była o mnie zazdrosna.
 A to Dirk?
Ruth westchnęła.
 Nie, to jest mój pierwszy mąż, Alan, jej ojciec. Dirkowi się nie
podobało, że trzymam te fotografie, ale po jego śmierci na nowo je tu
postawiłam.
 Masz zdjęcia drugiego męża?
 Nie, odesłałam je jego rodzicom. Prawdę mówiąc, to Alan był moją
wielką miłością. Tegan często mi wyrzucała... yle zrobiłam, próbując go [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •