[ Pobierz całość w formacie PDF ]

resował go sam śmiały projekt skierowania biegu rzeki z północy na południe.
Powiedział, że po prostu to się nie opłaci. Dowodził w sposób bardzo interesujący:
jak tęgi geograf narysował rzekę i wielkie tereny, których osobiście nie widział; jak
geolog podawał w przekroju różne warstwy ziemi; mówił o tym, że przez góry, leżą-
ce na południu, muszą być przebite olbrzymie tunele o wielu kilometrach długości;
przy czym, obliczając koszty poszczególnych robót, wprost sypał milionami. Jak
gdyby te miliony to  piasek. Wszyscy zebrani tam, słuchaliśmy tych rzeczowych
wywodów z uwagą i z pewną nawet pokorą laików, podziwiając erudycję mówią-
134
cego, jego dar przekonywania oraz świetną dykcję, w jakiej cały ten referat został
wygłoszony.
Po północy goście się rozeszli. Pozostałem tylko z Meinem. Postanowiłem odpro-
wadzić go do domu. Noc była piękna, szliśmy ulicami w milczeniu. Po pewnym
czasie spytaÅ‚em, co zaobserwowaÅ‚ w architekcie? OdpowiedziaÅ‚ tylko: «Hm...» 
i znowu milczał. Wreszcie zaczął mówić.
 Mam pacjentów, którzy w sposób sprytny, przebiegły, powiedziałbym nawet 
inteligentny, potrafią ukryć przede mną swoje dolegliwości. Ten niczym się nie
zdradził. I wiesz, łatwiej jest uleczyć furiata niż takiego, co ma lewy bok po prawej
stronie i w dodatku nie chce się z tym zdradzić.
 A po co go leczyć, jak chce tego żona?
 Hm... leczyć musimy. Bo gdy to będzie na przykład policjant, który kieruje
ruchem ulicznym, i zacznie twierdzić, że strona prawa jest stroną lewą  może wy-
wołać on szereg katastrof. Jeżeli już mowa o policjantach, to i nas, którzy leczymy
takie dolegliwości, można porównać do policjantów, dbających o to, aby znaki dro-
gowe miały swe ustalone znaczenie, a prawa strona drogi była prawą.
 Niewątpliwie  odpowiedziałem  trzeba tych rzeczy przestrzegać dla dobra
innych. Ale w wypadku architekta... Chyba że lewe skrzydło pałacu, które zapro-
jektował, nazwie on prawym, a najwyższe, powiedzmy, jedenaste piętro domu będzie
nazywał parterem; mogłoby to dezorientować trochę majstrów, którzy według takich
planów będą budowali. Ale o tym nie mówiła mi żona. Bo to, że mąż jej ma lewy bok
po prawej stronie  uważam za jego sprawę osobistą. I każdy może mieć taką
sprawę osobistą, którą, jak tu widzimy, chce nawet ukryć przed otoczeniem. Może,
zmęczony ciągłymi obliczeniami, chce ten człowiek wychylić się poza jakiś krąg,
w którym stale żyjemy: cyfry, cyfry, konwencje, prawa, nakazy, slogany i mówienie
do rzeczy. A mówię o tym, gdyż i mnie czasem kusi, aby wychylić się poza ten krąg...
A czy ciebie to nigdy nie kusi?
 Hm... może. Ale nie mów tego moim kolegom.
W dalszym ciągu uważałem, że sprawa, po której stronie ma bok architekt, jest to
sprawa osobista, skoro nie czyni nikomu nic złego, zwłaszcza że, jak stwierdziłem,
nikomu nie chciał się z tym zwierzać. Zwierzył się tylko w zaufaniu kochanej
i kochającej go żonie, niepomny, że nawet kochana i kochająca kobieta zawsze się
wygada.
Pogląd mój, że jest to tylko sprawa osobista architekta, został wzmocniony tym, że
architekt ukończył ową konstrukcję dachu, a fachowcy ocenili ją jako doskonałą,
nową, wprost  rewelacyjną. Chociaż nie znałem się na konstrukcji nowoczesnego
dachu, coś mię korciło, aby dach ten jednak obejrzeć. %7ładnych myśli o lewej i prawej
stronie dach ten mi nie nasunął: miał bowiem kształt taki, że pokrywał budynek,
zwany  okrÄ…glakiem.
135
O diagnozach
lekarskich
Sędzia opowiadał o jednym sławnym lekarzu, a mecenas o drugim. I ten pierwszy,
i ten drugi odznaczali się tym, że stawiali nieomylną diagnozę.
Gdy mecenas skończył, odezwał się doktor:
 Te stare wielkości lekarskie kończą swój okazały żywot; zawdzięczały one
sÅ‚awÄ™ przede wszystkim temu, że stawiaÅ‚y «trafnie diagnozÄ™», mieli ci ludzie urok
jakichś jasnowidzów, którzy mogą przeniknąć ciemne wnętrza człowieka; ale teraz
znacznie pewniej przenikają te wnętrza i znane promienie, i różne precyzyjne narzę-
dzia, i różne analizy, zastępują one potrzebną dawniej lekarzowi intuicję, spostrze-
gawczość, psychologię i tak dalej.
Teraz Profesor Tutka:
 Hm... Coś nasz doktor jest dziś w nietęgim humorze i depoetyzuje sławy lekar-
skie. Twierdzi pan, że już niepotrzebna jest lekarzowi spostrzegawczość, intuicja,
psychologia i tak dalej. W tym «itd.» odczuwać zawsze można pewne lekceważenie
rzeczy poprzednio wymienionych. Zapewne... raz po raz dowiadujemy się, choćby
z powieści fantastycznych, jak świat będzie wyglądał w przyszłości, więc możemy
już dziś przyjąć, że wkrótce położą chorego na taśmę, która go zawiezie do lekarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •