[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Naprawdę - odparł. -I nie było w tym nic szlachetnego, Philly.
Chciałem być blisko ciebie, dotykać cię, obejmować, widzieć, jak się
śmiejesz. Chciałem, żebyś zdradziła mi rzeczy, które mogłabyś powiedzieć
tylko przyjacielowi.
- Twoim zdaniem kobieta i mężczyzna nie mogą tak po prostu zostać
przyjaciółmi? - spytałam, nim rozwinął temat sekretów.
Uśmiechnął się drwiąco.
- To już chyba udowodniliśmy. Utrzymywałem tę fikcję przez
dwadzieścia cztery godziny, w końcu musiałem się poddać. I nawet wtedy
wydawałaś się tylko zdumiona.
Mało powiedziane, pomyślałam.
118
RS
- Nic w tym dziwnego. Podczas śniadania zacząłeś ze mną flirtować. -
Przypomniałam sobie, jak bawił się moimi włosami, trzymał za rękę, prawił
komplementy. - To wszystko było zamierzone? Część twojej gry?
- Ja... nie mogłem się powstrzymać. Zupełnie jak ty, gdy posłałaś
mordercze spojrzenie tamtej dziewczynie przy straganie ze starociami.
- Spostrzegłeś to? - wyrwało mi się. Czułam, jak policzki robią mi się
czerwone.
- Gdybyś była przekonana, że jestem gejem, nie zwróciłabyś na nią
uwagi. Rozbawiłoby cię to, może zrobiłoby ci się jej żal. Nie wysyłałabyś
tak wyraznych sygnałów ostrzegawczych. Czy to dlatego nie odpowiadałaś
na moje SMS-y? Czułaś się winna wobec Dona?
- Nie wróciłam prosto do domu - odparłam wymijająco. Nie
zamierzałam przyznać się, że to on był jedynym mężczyzną, o którym
myślałam. - Pojechałam do Muzeum Techniki.
- O... Rozumiem. - Powiedział to tak, jakbym zdradziła mu najgłębszy
sekret. Być może faktycznie tak było.
- Mają tam prototyp austina, tego modelu, który Don właśnie
remontuje. Prosił mnie, żebym go obejrzała i wysłała mu pocztówkę.
- Przykro mi.
- %7łe wysłałam mu kartkę?
- %7łe miałaś wyrzuty sumienia.
- Dlaczego? Przecież to nie twoja wina. Zresztą, uczciwie mówiąc, nie
potrafię powiedzieć, co czułam. - Pozwoliłam sobie na lekkie odstępstwo od
prawdy, ale wszystko w słusznej sprawie. - Przede wszystkim byłam
zagubiona.
119
RS
Przez chwilę panowała cisza, gdy podawano nam drugie danie i
napełniano kieliszki.
- To białe wino - powiedział Cal, widząc moje podejrzliwe spojrzenie.
- Cudownie. - Uparłam się przy koktajlu, trudno więc było teraz
przypominać mu, że chciałam pić wodę. Cóż, będę musiała uważać. Nie
tylko z winem. Nasza rozmowa toczyła się za szybko. Nie miałam
doświadczenia w ukrywaniu uczuć, prowadzeniu słownych gier, uwodzeniu.
Zdawałam sobie sprawę, że się odsłaniam, wystawiam na badawcze
spojrzenie Cała.
- Mogę do tego zajrzeć? - Sięgnęłam do paczuszki.
- Jest twoje. Możesz z tym robić, co ci się podoba. Rozerwałam papier,
uważając, żeby nie naruszyć kokardki.
Wiedziałam, że ją zachowam i będę przechowywać przez całe życie.
W pudełeczku leżał breloczek do kluczy, do którego przyczepiono maleńkie
urządzenie alarmowe.
Nie była to zabaweczka, jaką kupiła mama, lecz poważny, solidny
przyrząd z matowego czarnego metalu, którego nie byłby w stanie naruszyć
żaden but, nawet tak wielki jak Calluma McBride'a.
- To w zamian za ten, który rozpłaszczyłem swoją jedenastką -
powiedział, jakby jego myśli biegły tym samym torem.
- Jedenastką? - uniosłam brwi- Powiedziałabym, że więcej... - Nawet
w przyćmionym, dyskretnym świetle dało się zauważyć, jak jego policzki
stają się czerwone. Nagle poczułam się silna, odważna i bardzo opanowana.
- Myślisz, że w zamkniętym pomieszczeniu będę z tym bezpieczna? -
Położyłam breloczek na stole i delikatnie pogładziłam przycisk alarmu
kciukiem
120
RS
- Wystarczy wcisnąć guzik, jeśli poczujesz się zagrożona.
- Lubisz ryzykować, co? - roześmiałam się.
- Nie mam wyboru.
- Naprawdę? Już przed laty dokonałeś pierwszego wyboru, gdy
wyciągnąłeś mamie najlepsze prześcieradło, żeby zbudować kryjówkę i
uciec przed architektonicznym przeznaczeniem. Już wtedy podjąłeś ryzyko.
- No cóż... Ty wolisz bezpieczną pracę, bezpiecznego chłopca,
bezpieczne życie. - Pokręcił głową. - Zapomnij, że to powiedziałem. Skoro
tobie to odpowiada, nie mam prawa cię krytykować.
Czy naprawdę mi odpowiadało?
- Przecież wyjechałam z domu, przyjęłam rewelacyjną nową pracę, a
do tego kupiłam stos wspaniałych ciuchów.
- Ale zamieszkałaś w pokoju, który znalazła ci mama, a do Bartletta
przeniesiono cię mimo twoich potwornych oporów. Przykro mi to mówić,
kochanie, ale do ucieczki przed przeznaczeniem nie wystarczy jedno
zniszczone prześcieradło.
- Cytat z filozofii życiowej Calluma McBride'a? Bardzo głęboka myśl.
- Chciałem przez to powiedzieć, że łatwiej jest żyć z tym, co już masz i
znasz, niż skakać na głęboką wodę.
- Ty jednak nie wybrałeś tej łatwiejszej opcji.
- Niewiele brakowało. Duszę oddałem swoim aparatom,
światłomierzom, obiektywom, o które prosiłem przy każdej okazji.
Sprzedałem ją za zapewnienie, że to wyłącznie hobby, które nie wpłynie
ujemnie na wyniki w szkole, za obietnicę, że pójdę na uniwersytet, skończę
architekturę, wejdę do rodzinnej firmy.
- I zamierzałeś dotrzymać słowa?
121
RS
- Zawód architekta, szczególnie gdy się jest wspólnikiem w dużym
przedsiębiorstwie, przynosi znacznie lepsze dochody niż filmowanie gołębi.
Wiedziałem o tym i przypuszczałem, że będę potrafił tak żyć, kręcąc
amatorskie filmy w wolnym czasie. Przez dwa lata byłem takim synem,
jakiego wymarzyli sobie moi rodzice.
- Więc skąd ta zmiana?
- Ktoś, kogo spotkałem na uniwersytecie... osoba inteligentna, śliczna,
utalentowana... zginęła w głupim wypadku. Biegnąc na wykład, którego
wcale nie chciała słuchać, pośliznęła się na oblodzonych schodach i skręciła
kark. W jednej chwili była pełna życia i ciepła, w następnej już nie żyła...
- Tak mi przykro, Cal... - Chciałam wyciągnąć do niego rękę,
pocieszyć, ale zdawałam sobie sprawę, że byłoby to zbyt natrętne. Nie
byłam mu wystarczająco bliska...
- Miała dwadzieścia jeden lat, nie miała nawet tylu lat co ty.
Studiowała matematykę zamiast muzyki, po to tylko, żeby zrobić
przyjemność ojcu. Uważał, że zmarnowałaby swój umysł, gdyby poświęciła
się takim nonsensom jak śpiewanie. Swoim głosem potrafiła rozśmieszać i
wzruszać. A świat jest przecież pełen matematyków...
- Kochałeś ją.
Poruszył się na krześle.
- Być może. W niedbały sposób młodych ludzi, którym wydaje się, że
są nieśmiertelni. Moja żałoba obejmowała nie tylko jej śmierć, ale również
tę niewinność. - Wzruszył ramionami, ale wiedziałam, że tylko próbuje
zlekceważyć ból, jaki zadał mu los. - Zmarnowała talent, zaspokajając
czyjeś marzenia. Stojąc nad jej grobem, złożyłem przyrzeczenie, że nie
popełnię tego samego błędu.
122
RS
Sięgnął przez stół i ujął mnie za rękę, jakby chciał się upewnić, czy go
rozumiem. Zacisnęłam palce na jego dłoni, żeby dać mu znać, że tak. I w
tym momencie zrozumiałam coś jeszcze.
- To właśnie to, prawda? Twój największy sekret, którego nie
zdradziłeś nikomu innemu?
- Bystra jesteś. Kiwnęłam głową.
- Wiem o tym. I co było potem? - Nie byłam jeszcze gotowa, żeby
zrewanżować mu się swoją tajemnicą. Zresztą po dzisiejszym wieczorze i
tak by nie uwierzył.
- Rzuciłem studia.
- To wszystko? Mówiłeś, że matka nie była zachwycona twoimi
planami. Dziś zresztą, kiedy siostra spytała, czy widziałeś się z rodzicami... -
Zawiesiłam głos.
- Cóż, była potężna awantura. Matka chciała, żebym przerwał studia na
rok, dał sobie trochę czasu. Miała nadzieję, że rok asystowania operatorowi,
filmowania przy każdej pogodzie, pracy dla kogoś, a nie tylko dla własnej
przyjemności, ostudzi mój entuzjazm. Ojciec jednak zdawał sobie sprawę,
że jeśli rzucę uniwersytet, nigdy już tam nie wrócę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •