[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 A więc i w domu?
Buba nagle zatrzymała się.
 Wie pan, że już mam dosyć podobnie niedorzecznych poglądów! Chciałam iść sama.
Jestem dziś zirytowana i nie mam najmniejszej ochoty do wysłuchiwania impertynencji.
Nic nie odpowiedział, tylko przyglądał się jej swymi ślicznymi oczami.
 Jak panu nie wstyd  dodała znacznie łagodniej  no chodzmy! Nie każe mi pan chyba stać
tu godzinę na ulicy!
Szli chwilę w milczeniu.
 Zbyt zabawnym towarzyszem pan nie jest  powiedziała cierpko.
 Po co pani pracuje?  odezwał się z niezmąconym spokojem.
 Bo chcę, a panu się zdaje, że powinnam siedzieć w domu i czytać powieści dla dorastającej
młodzieży? A ja właśnie pracuję i czytam Freuda. Po prostu nie mogę wyjść z podziwu, jak
bardzo zacofani są mężczyzni.
 I podoba się pani Freud?
 Jak to, czy podoba się?! Aadny stosunek do nauki! Podoba się! Cóż za dzikie określenie.
 Dlaczego dzikie?
 No, bo można zgadzać się z jakąś teorią naukową lub nie zgadzać się, ale co ma do rzeczy
podobanie się!
 Wiele, proszę pani. Proszę mi wierzyć, że najpierw następuje podobanie się lub nie, a
pózniej podzielenie danego poglądu lub odrzucenie.
 To może u mężczyzn.
 U mężczyzn też, lecz mężczyzni starają się zamaskować to nawet przed sobą. Więc jakże z
Freudem?
 Pan oczywiście nie uznaje go wcale  ostrożnie rzuciła Buba.
 Przeciwnie. Sądzę, że w psychiatrii jego teoria może być pożyteczna. Natomiast jako
lektura dla szerszych warstw inteligencji musi być rzeczą szkodliwą.
 O! Niechże się pan nie krępuje. Proszę dodać jakiś wzniosły frazes o demoralizacji.
 Myli się pani! Tu nie chodzi o demoralizację, lecz o chaos myślowy. Większość naszej
inteligencji nie posiada przygotowania przyrodniczego ani gruntownej zaprawy filozoficznej. Nie
rozporządza zatem ani materiałem, ani zdolnością operowania tym materiałem, wskutek czego
skazana jest na bezkrytyczne przyjmowanie twierdzeń i argumentów naukowych. A co najgorsze,
w naturalnym dążeniu do upraszczania pojęć wyrabia sobie bardzo szybko światopogląd
nieznośnie symplistyczny, uogólnia wyjątkowe, chorobliwe przejawy i przyjmuje je jako miernik
wszystkich rzeczy ludzkich w przeświadczeniu, że idzie z prądem postępu i ma naukowe
148
spojrzenie na życie. Dlatego zaś popularyzacja Freuda wydaje mi się szczególniej szkodliwa, że
sprzyja rozpowszechnianiu się pojęć wyprowadzających wszelkie rzeczy ludzkie od impulsów
erotycznych. Płeć i jej działanie rozciąga się na wszystko aż do granic komizmu. Znałem pewną
dojrzałą już damę, piszącą wiersze i lakierującą paznokcie na czerwono, która zapewniała mnie,
że pobudką wszelkich czynów i myśli jest instynkt płciowy. Honor, kryteria moralne,
zamiłowanie do muzyki, przelot Atlantyku, teoria względności, podwyżka dyskonta, robienie
pończoch na drutach, szlemik licytowany, okupacja Mandżurii, dwumian Newtona, zniżka cen
ropy naftowej, spinacze automatyczne, system Taylora i bitwa pod Verdun  to wszystko skutki
działania instynktu płciowego. Jakie to wzruszające: na przykład dziewięćdziesięcioletni
Mindlenox ślepnie nad mikroskopem, śledząc osmozę w komórkach roślin głębinowych pchany
żądzą płci!
Mucjusz Scevola oczywiście jest masochistą, a Mahomet dlatego ustanowił wielożeństwo, że
cierpiał na satyriasis. Oczywiście ta pani pisząca wiersze jest krańcowym przykładem, lecz
zapewniam panią, panno Bubo, że miliony kobiet pod wpływem dzieł naukowych doszły do
równie komicznych poglądów. I dlatego, gdy widziałem u pani Freuda, było mi przykro, gdyż nie
chciałbym pani do owych milionów zaliczyć.
Powiedział ostatnie zdanie bardzo ciepłym tonem i tak jakoś poważnie, że Bubie sprawiło to
dużą przyjemność. Gdyby nie wstydziła się, zapewniłaby, że w ogóle Freud ją znudził i że nigdy
nie myślała, jakoby Mucjusz Scevola był masochistą. Tański zresztą zaczął znowu mówić:
 Nasza inteligencja przypomina węża, a raczej ogon węża, którego głową jest nauka. Głowa
dawno wysunęła się z labiryntu pojęć materialistycznych, dawno minął Demokryt, Buchner,
Engels, Buckle i Moleschott, a my wciąż oddychamy ich przebrzmiałą mądrością i wierzymy
święcie, że idziemy z postępem wiedzy, że zaśmiecając nasze praktyczne życie transplantacjami
z obalonych poglądów, rozjaśniamy świat. Pani wspominała mi kiedyś, że zna osobiście panią
Szczedroniową, prawda?
 Owszem, znam.
 I cóż pani o niej sądzi?
 Jest czarująca...
 Nie, nie chodzi mi o jej osobę, lecz o to, co pisze.
 Mówiąc stylem pana, podobają mi się jej artykuły.
 To szkoda  powiedział zmartwiony.
Buba roześmiała się.
 A cóż to panu szkodzi?!
 Wolałbym, by pani podzielała moje zdanie.
 To jasne, ale co pan ma do zarzucenia pani Szczedroniowej? To chyba najinteligentniejsza
kobieta, jaką kiedykolwiek znałam.
 Na mnie jej inteligencja robi pocieszne wrażenie  skrzywił się Tański  jest
149
nieprawdopodobnie naiwna. I.. jeżeli... Ale pani nie przyjmie bezkrytycznie tego całego
bagażu?... Tak chciałbym mieć pod ręką któryś z jej artykułów, by udowodnić pani, co to za
mętność. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •