[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zajmuje wszystkie myśli królowej Polski. Marysieńka oczekuje z niecierpliwością jej powrotu, aby zaś
skrócić wlokące się godziny, dzwoni i wzywa swej lektorki.
Biblioteka królowej Marysieńki nie jest zbyt bogatą ani zbyt urozmaiconą. Królowa nie jest
modernistką; przeciwnie, ma wielką nieufność do współczesnej literatury. Za nic w świecie nie wzięłaby
229
do rąk chorobliwych elukubracji takiego Corneille'a, a nie mówiąc już o rozczochranej poezji modnego
Racine'a. Całą lekturę królowej stanowi kilkanaście tomów starej galanterii francuskiej, przede
wszystkim zaś ukochany Brantme, którego Vie des dames galantes jest dla Marysieńki ewangelią
wszelkiej ludzkiej mądrości.
Królowa Marysieńka, leniwa jak kotka, nie czytuje zwykle sama, ale każe głośno czytać swoim
dworkom, z których jedna właśnie z pełnym czci ukłonem wchodzi do pokoju. Jest to najmłodsza córka
słynnego zbarażczyka, panna Jadwiga Skrzetuska, śliczna na polski sposób dziewczyna o niewinnym i
niezbyt rozbudzonym wyrazie niebieskich oczu i pysznych blond włosach, spadających ciężkim
warkoczem na krzyże. Ma niezwykle piękny, słodki dzwięk głosu i jest ulubioną lektorką królowej.
Te godziny czytania stanowią ciężką troskę i niepokój miniaturowej duszyczki panny Jadwigi
Skrzetuskiej. Przychodzi czytać jej rzeczy, od których, choć je tylko na pół rozumie, włosy powstają jej
na głowie; w tych zaś, których nie rozumie zupełnie, dusza jej i ciało przeczuwają jeszcze bardziej
niepokojące tajemnice. Chwilami nie może doczytać zdania, bo głos załamuje się jej nagle ze wstydu czy
wzruszenia: czasem  mówiąc po Sienkiewiczowsku  krew napływa dziewczynie do twarzy tak prędką
falą, iż czuje w skroniach uderzenia własnego pulsu. Pomimo to za nic nie odważyłaby się prosić
królowej o zwolnienie od czytania; zbyt kocha ją i uwielbia, aby miała jej zrobić tą przykrość. Przy tym 
rzecz trudna do wytłumaczenia i która chyba tylko interwencją złego ducha dałaby się objaśnić  ilekroć
upłyną dwa lub trzy dni, a królowa nie wezwie swojej Jagusi do czytania, pannie Skrzetuskiej godziny
wydają się dziwnie długie i doznaje uczucia jakby jakiejś nieokreślonej tęsknoty i żalu. Aby uspokoić
swoje strapione sumienie, obmyśliła sobie panna Jadwiga taki sposób: oto stara się czytać samym tylko
głosem, zaś w myśli nieustannie odmawia w kółko Zdrowaś Maria, Dziesięcioro przykazań i Wierzę.
Niekiedy  nie zawsze niestety  dzięki temu sposobowi udaje się jej zupełnie nie rozumieć i prawie nie
słyszeć słów czytanych. Za to wieczorem, kiedy już odmówi pacierz i spocznie pierwszym półsnem
zmorzona, wówczas biedna panna Jagusia w swoim panieńskim łóżeczku zupełnie jest bezbronna wobec
oblegających ją dziwnych rozmarzeń, nie wiadomo skąd spływających drobniutkich, a delikatnych
pieszczot, słodkich i drażniących szeptów, brzmiących jej bezustannie w uszach, a będących echem
czytanych mechanicznie ustami wyrazów.
Królowa Marysieńka zbyt jest sprytną i wrażliwą, aby miała nie widzieć tych opresji biednej
Mademoiselle Jagusi  lecz, rzecz dziwna, to właśnie sprawia jej jakąś oryginalną, a bardzo mocną
przyjemność. Dzięki pośrednictwu panny Jadwigi odnajduje Marysieńka w swoim ukochanym, lecz
nazbyt już często odczytywanym Brantmie zródło nie znanych przedtem wzruszeń. Zdaje się, że te
grube i dosadne słowa starego pisarza, którymi jednak naiwna zmysłowość umie się wypowiadać aż do
najsubtelniejszych jej odcieni, nabierają jakiegoś nowego i szczególnego wdzięku, kiedy przechodzą
przez niewinne usta tej polskiej dziewczyny; te opowiadania rubaszne a wytworne, cyniczne a tkliwe,
odsłaniają królowej Marysieńce jakieś nowe i drażniące uroki, kiedy ich słucha recytowanych miarowym
głosikiem i bardzo niedoskonałym akcentem francuskim panny Jagusi. Królowa lubi śledzić ten
rumieniec, wykwitający raz po raz na licach panienki (w twoje ręce, Henryczku!), lubi przyglądać się
spod zmrużonych powiek, jak tak zwana pierś dziewicza faluje przyspieszonym od tłumionej emocji
oddechem. Zresztą, królowa Marysieńka nie analizuje głębiej swoich uczuć; gdyby była bardziej literacko
wykształconą, wiedziałaby, że to, czego w tej chwili doznaje, jest znaną perwersją, właściwą zboczeniu
umysłowemu zwanemu dekadentyzmem lub schyłkowością. Ze względu na zbliżający się koniec wieku
siedemnastego dałby się może ten objaw podciągnąć także pod kategorię fin-de-sicle'izmu.
Dzisiaj królowa Marysieńka rozpoczyna lekturę z podwójnym zainteresowaniem. Marzeniem jej jest
od dawna, aby za jej panowania nieśmiertelna książka Brantma przetłumaczoną została na język polski;
pragnęłaby zostawić tę pamiątkę po sobie temu, bądz co bądz, oryginalnemu narodowi, z którego
dziejami przypadek, ucieleśniony w okazałe kształty Jasia, połączył jej losy. Zdaje się królowej
Marysieńce, że łatwiej będzie słabej kobiecie rządzić tym dzikim krajem, jeżeli choć cząstka galijskiej
kultury erotycznej przeniknie do wnętrza twardych i okrągłych sarmackich czerepów. Królowa wyrażała
230
niejednokrotnie głośno to życzenie i oto dziś właśnie imć pan Górka, dworzanin jej królewskiej mości,
jak fama głosi, ojczystą mową tak wiązaną, jak i nie wiązaną z niepospolitym kunsztem władający, złożył
w dani u jej stóp królewskich rękopis, zawierający tłumaczenie kilku rozdziałów ulubionej książki.
 Na czym stanęłyśmy ostatnim razem, ma petite %7łagussia?
Panna Skrzetuska zarumieniła się jak wiśnia i odparła drobnym, niewinnym głosikiem:
 Najjaśniejsza pani, zaczęłyśmy czytać dyskurs piąty, zaintytulowany: Sur aucunes dames vieilles,
qui aiment autant faire l'amour que les jeunes. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •