[ Pobierz całość w formacie PDF ]

staroświeckimi srebrnymi grzebykami. Podziwiał jej delikatne rysy, ciemnozielone oczy i zmysłowe
usta.
- W porządku - rzekł do Paula i skinieniem głowy dał mu znak, by napełnił kieliszki. Kiedy kelner się
oddalił, spojrzał szyderczo na Darcy. - Za co się napijemy? Za nowy początek? - rzucił ironicznie,
unosząc kieliszek.
94
CAROLE MORTIMER
Skonsternowana nie wiedziała, jak ma zareagować na jego złośliwy przytyk. Zapragnęła przeprosić go
pospiesznie i jak najszybciej uciec od tego szyderczego i pogardliwego mężczyzny, jakim się stał.
Drżącą dłonią ujęła swój kieliszek.
- Może raczej za przyjęte przeprosiny? - zaproponowała, zerkając na niego.
Luc w milczeniu wpatrywał się w nią przez kilka nieznośnie długich sekund.
- Czy nie byłoby to nieco przedwczesne? - odparował.
Czyżby nie zamierzał przyjąć jej przeprosin? Ale w takim razie dlaczego się tu zjawił?
Zapewne po to, aby ją ukarać. Zasłużyła na to, gdyż osądziła go niesprawiedliwie, a potem miała
czelność wydać na niego wyrok.
Choć on również niesprawiedliwie ją ocenił.
- Ostatnim razem zachowałeś się wobec mnie niezbyt uprzejmie - rzekła porywczo.
Nie był pewien, czy ma się nadal na nią gniewać, czy może roześmiać się z jej oburzenia. Jednak
jeszcze nie zamierzał wybaczyć jej niepochlebnych podejrzeń wobec niego i w żadnym wypadku nie
chciał przywrócić ich stosunków na poprzednią intymną płaszczyznę.
Zmierzył ją beznamiętnym wzrokiem.
- Zasłużyłaś na to, ty mała hipokrytko - rzekł. Rumieniec na twarzy Darcy jeszcze pociemniał.
PRZYJCIE W PARY%7łU 95
- Może powinnam wyjść - wycedziła i sięgnęła po torebkę.
- Zapewniam cię, że gorzko pożałujesz, jeśli znów zostawisz mnie tutaj samego - oznajmił stanowczo.
Popatrzyła na niego niepewnie. Z twardego błysku w jego oczach i mocno zaciśniętych szczęk
poznała, że to nie były czcze pogróżki Gdyby zdecydowała się wyjść, Luc naprawdę gotów był zrobić
jej publicznie awanturę.
Jednak siedzenie z nim tutaj wprawiało ją w zakłopotanie. Zdawała sobie sprawę, że Luc zarzucił jej
hipokryzję, ponieważ doskonale wiedział, jak mało brakowało, aby tamtego popołudnia skapitulowała
przed nim.
- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę zgodziłeś się zjeść ze mną kolację - powiedziała. - Wiem, że w
gruncie rzeczy nie miałeś na to ochoty.
Rozparł się w krześle i przyjrzał się jej uważnie.
- Wierz mi, że gdyby tak było, nie zjawiłbym się tutaj. Ciekaw jestem tylko, jak udało ci się
zarezerwować stolik w tej ekskluzywnej restauracji. Wiem z doświadczenia, że to wcale nie jest łatwe.
Uśmiechnęła się smutno.
- To jedna z zalet posiadania brata będącego sławnym reżyserem. Zamówiłam stolik na jego
nazwisko.
Luc mimo woli się uśmiechnął.
96
CAROLE MORTIMER
- Czy Grant wie, że go tak bezwstydnie wykorzystałaś?
- Oczywiście, że nie - odrzekła żywo. - Kocham go, ale nie chciałabym, żeby nawet on dowiedział się,
jaką z siebie idiotkę zrobiłam.
- Kompletną idiotkę, Darcy? - zapytał.
Tak, potwierdziła w duchu, świadoma, że zakochała się w Lucu i w innych okolicznościach chętnie
przystałaby na romans z nim. Jednak było dla niej aż nazbyt oczywiste, że on czuje do niej wyłącznie
pogardę i zjawił się tu tylko po to, aby być świadkiem jej upokorzenia.
Z ciężkim sercem musiała pogodzić się z tym, że beznadziejnie zawaliła sprawę, jeśli chodzi o relacje
z Lukiem Gambrellim.
Skrzywiła się.
- Naprawdę przepraszam cię za to, co niedawno ci powiedziałam i zrobiłam...
- Może odłóżmy twoje samooskarżenia do czasu, aż zamówimy jedzenie - przerwał jej znudzonym
głosem i otworzył jadłospis. - Jesteś mi winna przynajmniej spożycie ze mną nieprzyzwoicie drogiego
posiłku - dodał, cytując jej własny zwrot wypowiedziany pierwszego wieczoru.
Przynajmniej?
Przyjrzała mu się nieufnie i także sięgnęła po kartę dań. Słowa Luca zdawały się sugerować, że
wymyślił dla niej jeszcze jakiś inny rodzaj kary...
ROZDZIAA DZIESITY
Gdy kelner odebrał od nich zamówienie, Luc Gambrelli zapytał przeciągłym tonem:
- A więc co twoja przyjaciółka Mellie miała ci o mnie do powiedzenia?
Nadeszła chwila prawdy, pomyślała Darcy. Westchnęła ciężko, upiła łyk wina i odstawiła kieliszek.
- Jak się zapewne domyślasz, przyznała, że nigdy cię nie spotkała.
Lekko przechylił głowę na bok i przyjrzał się jej przenikliwie.
- Już ci to mówiłem, ale mi nie wierzyłaś.
- Spróbuj spojrzeć na to z mojego punktu widzenia - rzekła prosząco. - Znam Mellie od wielu lat i
naturalnie uwierzyłam jej.
- Naturalnie - przytaknął cierpko.
Darcy uświadomiła sobie nagle z zakłopotaniem, że Luc Gambrelli naprawdę pochodzi z wyniosłego
arystokratycznego włoskiego rodu. Bez śladu zniknęły jego swobodne uwodzicielskie zachowanie i
szelmowski błysk w oczach.
- Oczywiście, teraz już wiem, że skłamała...
- Oczywiście - rzucił zgryzliwie.
98
CAROLE MORTIMER
Pomyślała, że ta rozmowa przebiega znacznie trudniej, niż sobie wyobrażała. Aby opanować
zdenerwowanie, ujęła kieliszek i wypiła kolejny łyk czerwonego wina.
Ale czego właściwie oczekiwała? %7łe wyjaśni swoje zachowanie i przeprosi, a on łatwo jej przebaczy,
po czym oboje pośmieją się z tego i znów nawiążą serdeczne stosunki?
Wcale nie wyglądał na rozbawionego!
Jej też nie będzie wesoło - zwłaszcza gdy kelner pod koniec wieczoru przyniesie jej rachunek. Aby go
zapłacić, prawdopodobnie będzie zmuszona przez cały tydzień dorabiać w tej restauracji jako
pomywaczka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •