[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nim zwiedziliśmy pałace cesarskie, wszystkie teatra, ogród botaniczny, mena\eryą, muzea i
gabinety, place, ogrody, mosty na Sekwanie. Obejrzawszy wszystko, udaliśmy się do gienerała
intendenta, dla uporządkowania naszych papierów i zaległego \ołdu. Gienerał intendent,
staruszek, ju\ wiedział o naszym dość długim pobycie w Pary\u; wyłajawszy nas \eśmy tak
du\o czasu bez pozwolenia w stolicy stracili, rozkazał nam udać się natychmiast do zakładu w
Sedan, dodając, \e je\eli zaraz jego rozkazów nie dopełnimy, przez \andarmów ka\e nas
przetransportować. Tego samego więc dnia zamówiwszy miejsca w dyli\ansie, ruszyliśmy do
Sedan, gdzie nam \ołd nasz zaległy wypłacić
miano. W Sedan, kędy zakłady całej legii Nadwiślańskiej konsystowały, zastaliśmy Huppeta,
który zostawszy majorem, dowodził zakładem półku naszego. Zakładem półku 8go ułanów,
dowodził, półkownik hrabia Tomasz Aubieriski. Kapitanem ubiorczym całej piechoty, był
Pozarzecki, a naszym kwatermistrzem kapitan Belleville. Ten miał dwie córki; ze starszą,
Estellą, dosyć przystojną, o\enił się nasz Huppet, lecz nieszczęśliwy w mał\eńskiem po\yciu,
wnet się z nią rozwieść musiał. Zaległości \ołdu naszego odebrał był kommissant Pizulaga, a
nam go nie wypłacił, i pomimo pózniejszych rekłamacyj rządu królestwa Polskiego, święta ta
nale\ność przepadła.
Przy końcu stycznia 1813 roku, dostawszy rozkaz od ministra wojny, udania się czemprędzej
do Poznania, dla odebrania rekrutów przeznaczonych do półku naszego, natychmiast puściłem
się w drogę. W Lipsku zastałem główną kwaterę vice - króla Włoskiego. Wyrobiwszy sobie
rozkaz udania się do komendy z naszego półku, będącej pod dowództwem półkownika
Stokowskiego, w korpusie kawaleryi gienerała Latour Maubourg, ruszyłem do Dessau. Tam
przybywszy, przedstawiłem się gienerałowi, któren mnie sobie przypomniał i na adjutanta
zatrzymał. Kupiłem te\ w Dessau piękną klacz Meklemburgską. W ciągłym będąc ruchu,
rozwo\ąc gienerała mego rozkazy po ró\nych stronach Niemiec, napotkałem na końcu oddział
naszego pólku znajdujący się pod rozkazami kapitana Rybałtowskiego; tam znalazłem
porucznika Józefa Bogusławskiego i Luziniana, dawnych kolegów moich.
Radość moja była wielką, a wróciwszy do gienerała Latour Maubourg, prosiłem go o
pozwolenie połączenia się z komendą naszego półku. Zmarszczył się gienerał, ale gdym
oświadczył, \e szta-
bowej słu\by nigdy nie pojmę, bom nawykł słu\yć w polu, a mając jednego tylko konia, nie
wystarczę na " ustawiczne posyłki; nakoniec, \e mam zrujnowane zdrowie w skutek
odniesionych ran w Hiszpanii, uwolnił mnie od siebie. Tym nierozwa\nym krokiem, utraciłem
udział w nadgrodach przysłanych przez cesarza dla sztabu gienerała mojego. Przybywszy do
komendy, znalazłem, \e ta się składa zaledwie z GO ludzi, i jest wcieloną do pólku zło\onego
ze szczątków całej lekkiej kawaleryi Francuzkiej, czyli motłochu bez \adnej karności i
porządku, pod dowództwem półkownika du Cotlosquet.
Drugiego dnia mojego przybycia, wypadła nam potyczka dosyć \wawa. Tam, kędy droga z
Magdeburga się rozdziela, po lewej stronie stanęła lekka nasza kawalerya, dwa bataliony
Włoskiej piechoty, 4ry działa. Piechota w czworobokach zartyleryą, zajęła pozycyę na polach
błotnistych, rowami w ró\nych kierunkach poprzerzynanych. Kawalerya rozstawiwszy mocne
pikiety z oficerem od huzarów, w małej wiosce rozlokowała się na wypoczynek. Na drodze na
prawo o małą ćwierć mili, stanęła kawalerya z bateryą pozycyjną i piechotą.. Z rana około lO-
tej godziny, na naszem prawem skrzydle odezwały się działa. Wystąpiliśmy czemprędzej i
ujrzeli nasze placówki umykające i pomięszane z czarnemi huzarami Pruskiemi. Cofnęliśmy
się za wieś i uszykowali w linii za rowem, ale Pruskie huzary poza wsią obiegłszy, i poblizkie
wzgórza konną artyleryą zająwszy, ju\ nas oskrzydlać zaczęli. Postawiono Bogusławskiego z
plutonem na jednem miejscu, mnie na drugiem, rów zaś był szeroki i głęboki. Kiedy huzary za
przybyciem więcej kawaleryi i artyleryi, zabierali się do attaku, półkownik nasz
zakomenderował na pierwszy szwadron:
"formuj kolumnę ściśniętą"; i cofnąwszy się, odsłonił nasze działa i piechotę. Ale nieszczęsny
ten obrót w oczach nieprzyjaciela wykonany, narobił hałasu i nieporządku w naszych szykach,
z czego korzystając Pruska artylerya dała ognia, a kawalerya rzuciła się na mostek przeze mnie
broniony. Wprawdzie ułani moi przywitali ją rzęsistym ogniem, ale niemogąc się oprzeć
przemagającej sile, drapnęli z pola. Pędząc przez pola, od huzarów ścigany, w tę stronę
zmierzałem, z której huk armatni słyszeć się dawał i wnet dostałem się na wzgórek, gdzie
znalazłem vice - króla Włoskiego z całym swoim sztabem. Tymczasem owe dwa bataliony
Włoskiej piechoty o których wspomniałem, otoczone przez chmarę kawaleryi Pruskiej,
pomimo nalegań aby broń zło\yły, uformowały się w czworobok, i do samej nocy na pozycyi
dotrzymywały; wtedy dopiero mając gienerała na swoim czele, nieutraciwszy ani jednego
\ołnierza, ocaliwszy nawet niejednego kawalerzystę, w liczbie których był nasz Rybałtowski,
zwolna do obozu wróciły. Co się zaś tycze naszego półku, wtedy, gdy na mnie na mostku
szar\owali huzarzy, pierzchnął z placu, a niewiedząc dokąd ucieka, wpadł na półk
nieprzyjacielskiej jazdy; ta sądząc, \e to śmiała szar\a, przed uciekającemi uciekła. To widząc
Pruska piechota i artylerya, równie\ cofać się zaczęły, gdy jednak w odwrocie swoim,
przywitały nasz półk rzęsistym ogniem, nu\ wtedy nasze przypadkowe zuchy uciekać ka\den
w swoją stronę. Półkownik wydobywszy się cały z tego popłochu, zaraportował vice - królowi
Włoskiemu, i\ winą tego nieszczęsnego wypadku są ulani Polacy, którzy kolumny jego nie
umieli zasłonić. Nic nam jednak za to nie powiedziano, ka- \den bowiem wiedział jak się rzecz
miała. Po tej potyczce, cały nasz korpus pomaszerował na Magdeburg.
Ostatnich dni kwietnia 1813 roku, półki nasze wzmocnione zostały; poczem od rzeki Saali i
miasta Mertzburga, rozpoczęliśmy nasze operacye militarne, postępując za nieprzyjacielem.
Wtem pewnego dnia, gęste z dział wystrzały oznajmiły nam, \e Napoleon z posiłkami przybył.
W wojsku radość była nadzwyczajna, a ka\den znas zapomniawszy co wycierpiał, ju\ pewien
był zwycięztwa a po niem tak po\ądanego pokoju. Tego samego wieczora gienerał Jaquinot,
dowodzący naszą brygadą, wysłał mnie we sto koni kawaleryi, dla otwarcia kommunikacyi z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •