[ Pobierz całość w formacie PDF ]

którzy spędziwszy całą młodość na wojaczce lepiej od nich znali się na
wojennym rzemiośle, a że w piersiach ich biły prawdziwie węgierskie serca,
chwycili za broń z umiłowania wolności, nie zaś z żądzy łupów. Ani ja, ani
Bercsényi nic o tym nie wiedzieliÅ›my, tymczasem problem ten staÅ‚ siÄ™
39
powszechny we wszystkich oddziaÅ‚ach z Dolnych WÄ™gier. Raporty Károlyiego,
pełne oszałamiających sukcesów, nie pozwalały nam się nawet domyślać
podobnych nastrojów, motywy bowiem działania przez niego przedstawiane,
wydawały się nam słuszne i rozważne. A to dlatego, iż nie znaliśmy wówczas
jeszcze zródła zła, jakie wyszło na jaw następnej wiosny, niosąc ze sobą przykre
i nieoczekiwane skutki. Po wysłuchaniu w mieście Ruszt propozycji
arcybiskupa Kalocsy hrabia Bercsényi doradziÅ‚ praÅ‚atowi, iżby poprosiÅ‚ o glejt
na spotkanie ze mną w celu pertraktacji nad sprawą zawarcia pokoju; wyraziłem
na to zgodÄ™, wyznaczajÄ…c na miejsce obrad miasto Gyöngyös.
Przygotowywałem się do szturmu zamku w Egerze, więc sprowadziwszy z
Tokaju armaty i mozdzierze, w marcu opuściłem zimową kwaterę w Miskolcu.
Zamek ów był obwarowany w dawnym stylu  stare wieże od strony miasta
oraz bardzo wysoki mur obronny w kształcie dwóch rogów zwierzęcych od
strony winnic, który Austriacy zburzyli już przed wojną. Pozostał więc jedynie
trzon twierdzy, zbudowany z solidnych murów. Dowodził tam hrabia
Zinzendorf , miejscowy zaś garnizon był dosyć słaby.
Do Miskolca przybyło z Polski kilku oficerów i inżynierów francuskich wraz
z pewnym szlachcicem, wysłannikiem króla Francji, nazwiskiem Fierville,
wyposażonym w listy uwierzytelniające, tak aby mógł przebywać jako stały
poseł przy mnie z ramienia Francji. Z początku oblężenia zamknięci w twierdzy
Serbowie wraz z nieliczną garstką Węgrów czynili dość śmiałe wycieczki aż do
moich okopów, lecz wobec zaciekłego oporu, z jakim się spotykali, oraz po
stracie najwaleczniejszych żołnierzy zaniechali tych wypadów i spokojnie
siedzieli za murami. Moja armata, dość poślednia, nie była zdolna wyrządzić
starym murom specjalnej szkody; dowiedziałem się jednak od dezerterów z
zamku, że od wstrząsów spowodowanych bombami popękały cysterny i zaczęły
przeciekać, w związku z czym brakowało wody. Toteż miałem wszelkie
powody, żeby przypuszczać, iż garnizon wkrótce będzie zmuszony
skapitulować. Z koÅ„cem marca odjechaÅ‚em do Gyöngös, w asyÅ›cie jedynie mej
osobistej straży, na rozmowy z arcybiskupem. Poleciłem również udać się tam
Bercsényiemu oraz głównym osobistoÅ›ciom komitatów Górnych WÄ™gier. Hrabia
Bercsényi wiele razy wychwalaÅ‚ przede mnÄ… zalety praÅ‚ata oraz jego żarliwość
dla sprawy wolności ojczyzny. Z tego tytułu był on nawet podejrzany w oczach
dworu wiedeńskiego przed moim uwięzieniem. Toteż wybierając na posła osobę
znaną ze swego oddania sprawie i wolności, cesarz Leopold chciał przekonać
naród, że i on pragnie szczerze ją przywrócić. Z tego samego powodu do świty
prałata włączono również Istvana Szirmaya, przewodniczącego trybunału,
niegdyÅ› mego wiÄ™ziennego towarzysza, oraz Pala Okolicsányiego, sÅ‚ynnego
adwokata, również oskarżonego o zmowę z nami.
DziaÅ‚ajÄ…c w porozumieniu z Bercsényim, najwierniejszym z moich przyjaciół
oraz jedynym powiernikiem mych sekretów, miałem zamiar doprowadzić do
zawarcia pokoju umocnionego gwarancjami kilku potęg zagranicznych, aby w
razie usiłowań dworu wiedeńskiego zmierzających do pogwałcenia go wedle
40
swego zwyczaju, gwaranci owi mieli prawne podstawy do przyjścia nam z
pomocą. Z łatwością odkryliśmy, jak daleki był dwór wiedeński od takiego
pokoju. Pierwsze obrady trwały zaledwie kilka dni. W czasie ich trwania
ministrowie cesarza, pragnąc poznać przyczynę tak wielkich rozruchów,
przyrzekali pobłażliwość, przychylność i szczerość oraz niezwykłą
wielkoduszność w przywróceniu wszelkich swobód. Tymczasem ja w
odpowiedzi ograniczyłem się jedynie do zarzutów: wyrzucałem im tylokrotne
łamanie królewskiego słowa, tyle oszukańczych traktatów, tyle szalbierstw,
wreszcie powszechne łamanie prawa. Zażądałem również specjalnych rezolucji
dla naprawienia krzywd, jakie zostały przedstawione w opublikowanym w
moim imieniu manifeście.
W kilka dni po moim powrocie do Egeru przybył do mnie hrabia Simon
Forgách, żupan komitatu Borsod oraz generaÅ‚-major w sÅ‚użbie cesarza. Magnata
tego znałem od najwcześniejszej młodości. Był on jednym z niewielu
wielmożów węgierskich, z jakimi utrzymywałem stosunki. Po złożeniu
przysięgi wierności opowiedział mi o prześladowaniach, jakie go spotkały ze
strony dworu wiedeńskiego z powodu składanych fałszywych doniesień, oraz o
tym, iż wobec powziętych wobec niego podejrzeń miano go właśnie aresztować,
czego uniknął dzięki ucieczce.
Jednakże po zakończeniu owej wojny, i to dopiero w Turcji, wyznał mi, iż
przystąpił do mego stronnictwa za zgodą Józefa, wówczas króla rzymskiego,
który polecił mu wszelkimi środkami odwieść naród od przystąpienia do elekcji
nowego króla oraz skłonić Węgrów, aby zażądali od cesarza Leopolda, jego
ojca, przekazania za życia korony synowi. JeÅ›liby Forgách odkryÅ‚ mi wówczas
swój zamiar, znalazłby we mnie tak jak i w narodzie duże poparcie dla tego
przedsięwzięcia.
Károlyi osiadÅ‚ w zamku w Kismarton (Eisenstadt) i z powodu podejrzeÅ„, o
których wcześniej już wspomniałem, rozproszywszy oddziały z Dolnych Węgier
po części na granicy z Chorwacją, po części z Serbią, we wszystkim słuchał
osób ze stronnictwa Thökölyego, którzy byli raczej zÅ‚odziejami niż oficerami. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •