[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jest w roku kilka takich dni, kiedy ludzie uwa\ają, \e powinni być szczególnie
ostro\ni. Bo w te właśnie dni, a zwłaszcza w następujące po nich noce wszelkie złe siły
wychodzą z ukrycia.
 Złe?  zapytała Sassa z Ludzi Lodu.  Jak to?
Och, jak zdołam jej wytłumaczyć coś takiego? zastanawiała się Theresa. Te dzieci
przecie\ dorastają w otoczeniu duchów i traktują je jak przyjaciół.
 Dawniej ludzie byli bardzo przesądni  rzekła wymijająco.  Wszystkiego się
obawiali. Wierzyli, \e w ciemnościach kryją się okropne stworzenia, \e trzeba się mieć na
baczności i robić wszystko, by nie zetknąć się z mieszkańcami podziemi. No có\, z tych tak
zwanych niebezpiecznych dni trzeba wymienić wieczór Valborgi, czyli po niemiecku
Walpurgisnacht, noc Walpurgi, trzydziestego kwietnia. Wtedy wychodzą na świat istoty
zajmujące się czarami, tak ludzie opowiadali. Wiedzmy i inne takie stworzenia. Gorzej jest
jednak w noc środka lata, tę noc, do której się właśnie zbli\amy. Po norwesku nazywano ją
Jonsoknatt, w innych krajach nocą sobótkową albo nocą świętojańską. Ja znam ją jako
Johannisnacht. Ludzie wierzyli, \e wtedy wszystko w naturze budzi się do \ycia, równie\ to,
co nie powinno. A ten, kto tej nocy przebywa poza domem, musi chronić się amuletami i
zaklęciami, by nie wpaść we władzę niewidzialnych sił.
 Ale\ ludzie byli głupi  stwierdziła Berengaria.
 Oczywiście! W Skanii, w Szwecji, znajdował się na przykład wielki kamień, zwany
Maglehen. Wierzono, \e niekiedy nocą unosi się on w górę, a pod nim tańczą elfy. Tego
rodzaju kamienne bloki znajdują się równie\ na Islandii. W niektórych krajach za najbardziej
niebezpieczną noc w roku uwa\ana jest noc Wszystkich Zwiętych, następująca po pierwszym
dniu listopada. Poza tym obchodzona bywa noc świętej Aucji, która wypada trzynastego
grudnia. Wtedy po świecie błądzą gromadami ró\ne duchy. Rzecz jasna, taką wyjątkową porą
jest równie\ noc wigilijna, dawniej wierzono, \e zmarli odprawiają wtedy nabo\eństwa po
kościołach. No i jeszcze dzień, w którym wszystkie czarownice wyruszają na sabat na górze
zwanej Blokksberg. I tak dalej. Wracając jednak do nocy świętojańskiej, to wią\e się z nią
piękna tradycja. Młode dziewczyny wychodzą wieczorem, by zebrać siedem rodzajów
kwiatów, najlepiej u rozstaju dróg. Kładą je sobie potem pod poduszkę. Nikomu nie nale\y
mówić, \e się te kwiaty zebrało. Ludzie powiadają, \e w nocy przyśni się takiej pannie
kawaler, za którego wyjdzie za mą\.
 To ja tak zrobię!  zawołała Sassa pospiesznie.
 I ja te\  przyłączyła się Siska, czarująca mała księ\niczka z Królestwa Ciemności.
Siedziała przytulona do Theresy, którą uwielbiała, i wpatrywała się w nią swoimi ogromnymi
szarymi oczyma. Theresa zawsze na widok Siski odczuwała tkliwość w sercu. Co mogłabym
uczynić dla tego dziecka? zastanawiała się. Wiem, \e znakomicie jej się powodzi u Sassy i jej
dziadków, Ellen i Nataniela. Wiem te\, \e Berengaria jest jej  starszą siostrą i idolem, ale
człowiekowi robi się smutno na myśl o tym, co musiała w \yciu przejść! Mała córeczka
wodza, która miała zostać zhańbiona i zamordowana przez owładniętych \ądzą mę\czyzn z
własnego plemienia, a potem zło\ona w ofierze. Po tym wszystkim nigdy chyba nie będzie
mogła wrócić do kraju dzieciństwa.
Zresztą do tej pory mała nie okazywała najmniejszej tęsknoty za rodzinnym krajem.
Zapomniała o swoich manierach księ\niczki, rzadko ju\ wspominała, \e w rodzinnej osadzie
była boginią. Mimo to człowiek chciałby coś dla niej uczynić.
Berengaria rzekła wyniośle:
 Ja te\ tak zrobię. Dobrze byłoby wiedzieć.
O, ty zawsze dasz sobie radę, pomyślała Theresa. Chłopcy w mieście Saga ju\ dawno
kręcą się koło twojego domu. Siska znajdzie wielbicieli za parę lat, mogę to zagwarantować.
Jest przecie\ taka śliczna.
Gorzej ma się sprawa z Sassa, najmłodszą. Marco dokonał cudu, usuwając brzydkie
blizny z jej twarzy, ale dziewczynka pozostała nieśmiała, więc głupi młodzi chłopcy pewnie
nie zauwa\ą, jaka jest ładna.
Ale ona ma jeszcze dość czasu. Być mo\e z latami nabierze pewności siebie. Ju\ teraz
jest du\o lepiej ni\ wtedy, kiedy razem z Mórim, Dolgiem i członkami Ludzi Lodu przybyła
do Królestwa Zwiatła. Uff, nigdy nie nauczę się, \e Dolg nazywa się teraz Dolgo, to imię na
zawsze pozostanie dla mnie obce. Zresztą wiem, \e inni te\ się na to jego nowe imię z\ymają.
Czy nie mogą Włosi nazywać go sobie Dolgo, a my pozostać przy swoim przyzwyczajeniu i
zwracać się do niego per Dolg? Muszę porozmawiać o tym z Ramem. I oczywiście równie\ z
Dolgiem.
Dziewczęta miały tysiące pytań w sprawie niewidzialnych istot. Theresa musiała
siedzieć i opowiadać im o huldrach i wiedzmach, o gnomach, trollach i innych takich, ale jej
myśli krą\yły zupełnie gdzie indziej.
Bardzo się martwiła o Mirandę. Wiedziała, \e dziewczyna rozmawia teraz z Ramem
na temat mo\liwości podjęcia nowej podró\y na zewnątrz. Ona się nigdy nie podda. Czy
świadomość, \e w pośpiechu pracują nad nowym otworem w murze, nie mo\e jej
wystarczyć?
Ale dla Mirandy liczyła się ka\da minuta. Theresa wiedziała zresztą dlaczego. Jeden
dzień tutaj to w Królestwie Ciemności dwanaście dni. Dla młodej dziewczyny zakochanej w
mę\czyznie stamtąd ró\nica czasu musiała być udręką.
Na dawnym, zewnętrznym świecie opowiadanie o istotach natury nie było \adną
sztuką. Ale co mo\na mówić komuś, kto wie, \e takie istoty naprawdę istnieją? Przecie\ te [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •