[ Pobierz całość w formacie PDF ]

krzesło. Kogo próbowała oszukać? To się nie uda. Nie mo\e się udać. Za chwilę mę\czyzna,
którego kocha, wyjdzie stąd i na zawsze opuści jej \ycie.
 Pomyślałam, \e powinniśmy porozmawiać.
 Nie sądzisz, \e ju\ dość mi powiedziałaś? Zcisnęła kurczowo dłonie, oparła je na
podołku.
 Nie byłam z tobą szczera.  Nie odpowiedział, a gdy spojrzała w górę, dostrzegła na
jego twarzy zniecierpliwienie. Ciągnęła jednak dalej:  Gdy widzieliśmy się po raz ostatni,
powiedziałeś, \e mnie kochasz, a ja zaprzeczyłam, \e darzę cię jakimkolwiek uczuciem. Có\,
to nie była prawda....  Odchrząknęła. Do licha, jej głos brzmiał okropnie piskliwie.  Po
prostu zakochałam się w tobie.
Zapadła niezręczna cisza, która zdawała się rozciągać w nieskończoność. Fleur wznosiła
modły do niebios, by Darcy coś powiedział, cokolwiek, byle złagodzić napięcie. Lecz on stał
nieruchomo i tylko wpatrywał się w nią.
 Co chcesz, \ebym z tym zrobił?  Gdy wreszcie się odezwał, a\ podskoczyła, ale jego
słowa odarły ją z resztek złudzeń.
 Pomyślałam... \e mo\e zechcesz rozpocząć wszystko od nowa...
 Zapomnij o tym! Mam dość tego pokazywania, na co mnie stać. Wszystko, co robiłem,
okazało się nieskuteczne. Dlaczego myślisz, \e teraz będzie inaczej? Nadal jestem tym
samym człowiekiem, i widzę, \e ty równie\ się nie zmieniłaś.
 Skrzywił się z wyrazną drwiną.
 Co chcesz przez to powiedzieć? Szerokim gestem pokazał pokój.
 Nadal grasz albo \yjesz w świecie fantazji. Nie jestem pewien, która wersja jest
prawdziwa. Jeśli naprawdę chciałaś porozmawiać, czemu po prostu do mnie nie wpadłaś?
 Popatrzył na nią z niesmakiem.  No tak, to byłoby zbyt nudne... Potrzebujesz
nieustannych wyzwań i podniet, bez dreszczyku emocji po prostu nie istniejesz. Przykro mi,
moja droga, ale ju\ mnie to nie interesuje.
 Nie rozumiesz? Zmieniłam się.  Jej głos był zaledwie szeptem, zaś po policzku
spłynęła samotna łza.
 Zostaw ten popis dla kogoś, kogo to zaciekawi i podnieci.  Obrócił się na pięcie i
wyszedł, pozostawiając ją zalaną łzami.
Liv była wspaniałą przyjaciółką. Starała się pocieszyć Fleur, proponując coraz to nowe
rozrywki. Bezskutecznie. Dopiero po miesiącu od sromotnej klęski w galerii sztuki, Fleur
stwierdziła, \e czas przestać się mazać i \yć dalej. Na początek umówiła się z Liv na lunch.
 Hej, ślicznotko! Oto cappuccino, które zamówiłaś.  Billy mrugnął do niej, stawiając na
stoliku kawę z pianką, a Fleur zdobyła się na uśmiech.
 Dzięki, Billy.
 Dawno cię nie widziałem. Zało\ę się, \e rzuciłaś mnie dla jakiegoś innego faceta.
 Nie \artuj. Kto inny potrafiłby zaparzyć taką kawę?  Wypiła łyk, upajając się
znakomitym smakiem i aromatem.
 Wszystkie tak mówią.  Przewrócił oczami.  Lepiej ju\ wrócę do pracy. Miło cię znów
widzieć, cukiereczku.
Czy rzeczywiście tak długo stroniła od ludzi? Na szczęście dzięki pieniądzom, które
zarobiła u Darcy ego, na najbli\sze miesiące była zabezpieczona finansowo, ale czy naprawdę
minęło a\ tyle czasu, odkąd umówiła się z kimś na lunch?
 A to ci dopiero, ty tutaj?  Liv opadła na przeciwległe krzesło, mimowolnie udzielając
odpowiedzi na rozterki Fleur.
 Chyba nie trwało to a\ tak długo?
 Maleńka, nawet grizzly na krócej zapadają w sen zimowy!
 Nie zapadłam w sen zimowy, tylko leczyłam złamane serce, a to coś zupełnie innego. 
Fleur udało się nawet zachichotać, co stanowiło najlepszy dowód, jak daleką drogę przebyła.
 A tak w ogóle, co słychać?  Liv przestała się uśmiechać. Wrzuciła dwie kostki cukru
do kawy i zamieszała.
 Lepiej. Dzięki tobie.
 Tak wiele nie zrobiłam.
 Zrobiłaś dość. Dzięki, Liv. Przyjaciółka zarumieniła się.
 Ty te\ mi pomogłaś.
 Coś ty?
 Dałam sobie spokój z romansami. śycie jest zupełnie inne ni\ je w nich opisują. Po
prostu jest do bani!
Fleur uśmiechnęła się szeroko.
 To, \e między mną i Darcym się nie uło\yło, nie oznacza, \e ka\dy romans musi
kończyć się klapą.
 Ale wy tak do siebie pasowaliście...  Speszona, Liv nie dokończyła zdania.  Lepiej o
tym nie mówmy. Jakie masz plany? Jest coś nowego na widoku? Fleur skinęła głową.
 Kilka dni temu dostałam mail. Pewna firma wchodzi na rynek, proponują mi, \ebym
zajęła się polityką kadrową.
 Brzmi niezle. Wezmiesz to?
 Chyba tak...  Fleur, mieszając fusy w kawie, popadła w posępną zadumę. śadna praca
jej nie pociągała, bo ka\da kojarzyła się z ostatnim zleceniem, a wtedy powracały
wspomnienia o Darcym. Znów czuła się jak na rozpędzonej karuzeli.
 Myślę, \e powinnaś przyjąć zlecenie. Potraktuj to jak receptę na pozbycie się
niechcianego baga\u.
Liv miała rację. Musi przestać rozczulać się nad sobą, sprawić, by jej \ycie wróciło na
właściwe tory. Dość ju\ straciła czasu.
 Jutro rano odpowiem na ich mail.  Głośne wypowiedzenie tych słów roznieciło w niej
iskierkę entuzjazmu. Z Darcym Howardem czy bez niego, dzień toczy się za dniem i trzeba [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •