[ Pobierz całość w formacie PDF ]

usłyszała łomotanie do drzwi frontowych i wołanie:
 Sophie! Wpuść mnie! Wybiegła do przedpokoju, wołając:
 Mam gościa.
Jago w mgnieniu oka ocenił sytuację.
 Co tu się dzieje? Nic ci się nie stało?
 Nie.
 Hmmm, wątpię.  Wszedł do pokoju, stanął przed Glenem i groznie syknął:  Pan
znowu tutaj?  Przez ramię spojrzał na Sophie.  Czy ten osobnik cię skrzywdził? Mów
prawdę.
 Nie uderzyłem jej  warknął Glen.  Sama się przewróciła.
 Sophie, czy to prawda?
 Tak.
 Powiedz dokładnie, jak było.
 Spadłam z kanapy.
 Przypadkowo  dodał Glen, cofając się do drzwi.
 Chwileczkę, panie Taylor. Sophie, co ten pan tu robi?
 Przyjechał się oświadczyć.
 I?
 Dałam mu kosza i wybuchła sprzeczka.
 Podczas której spadłaś z kanapy?  Znowu groznie spojrzał na Glena.  Coś mi się
zdaje, że pani Marlow nie mówi całej prawdy. Pan ją napadł, broniąc się, doznała obrażenia,
za które pan jest odpowiedzialny. Zgadłem?
 Mylisz się  zaprotestowała Sophie.  To był naprawdę przypadek.
 Jestem skończonym durniem  wybuchnął Glen, przyglądając się im uważnie.  Teraz
widzę, że pan jest nie tylko jej adwokatem.  Zaśmiał się szyderczo.  %7łyczę ci powodzenia,
koleś. Sophie jest zimna jak lód, więc...
Jago zacisnął pięści.
 Przestańcie!  zawołała Sophie.  Glen, wynoś się stąd raz na zawsze! Jago, zamknij za
nim drzwi, bo ja... nie mam siły.
Pobiegła do łazienki, chwilę posiedziała ze zwieszoną głową, po czym umyła twarz i
poszła do kuchni. Przyłożyła do policzka paczkę mrożonego groszku.
 Poszedł?  zapytała, gdy Jago stanął na progu.
 Tak. Teraz powiedz mi prawdę. Czy ten łajdak chciał siłą zmusić cię...
 Ależ skąd  przerwała.  Nic podobnego. Spadłam z kanapy, naprawdę...
 Ale wyrywałaś się?
 Przestań mnie przesłuchiwać  zniecierpliwiła się.
 Boli mnie głowa.
 Dobrze, że wróciłem.
 Bardzo dobrze, ale właściwie po co?
 Intuicja mi podpowiadała, że coś ci grozi. No i faktycznie. Miałem ochotę znokautować
Taylora.
 Chyba po tej awanturze już więcej nie wróci. Jago zamknął jej dłoń w swojej.
 Mówiłem już, że można wnieść skargę... Albo zrobimy inaczej. Poproszę Charliego,
żeby posłał Taylorowi urzędowy list.
 Jakiego Charliego?
 Radcę prawnego Charlesa Langhama Smitha, mojego młodszego brata. Niech wyśle
Taylorowi oficjalne pismo z żądaniem, żeby trzymał się z dala od ciebie. I uprzedzi o
ewentualnych konsekwencjach prawnych.
 Zauważył, że zbladła.  Kochanie, co ci jest?
 yle się poczułam. Najlepiej będzie, jeśli się położę.
 Wejdziesz na piętro o własnych siłach?
 Oczywiście.
 Nie jestem taki pewien. Zostanę, dopóki nie położysz się do łóżka. Potem wrócę do
domu.
 Dziękuję. I przepraszam.
Z trudem weszła po schodach, na półpiętrze odwróciła się i blado uśmiechnęła.
 Zaraz się kładę, więc możesz spokojnie iść. Nic mi nie będzie.
 Przynieść ci gorącą herbatę? Nie bój się, wejdę do sypialni tylko po to, żeby podać ci
filiżankę.
 Dziękuję, bardzo chętnie się napiję. Zostawiła uchylone drzwi, włożyła piżamę i usiadła
na łóżku, oparta o poduszki.
 Będę miała pięknie podbite oko  powiedziała, gdy Jago wszedł z tacą.
 Niestety. Jak się czujesz?
 Trochę mi huczy w głowie, ale ogólnie niezle. Czemu przyniosłeś tylko jedną filiżankę?
Nie napijesz się ze mną?
 Czekałem na zaproszenie pani domu.
 Więc zapraszam.  Spojrzała na niego błagalnie.  Zostań jeszcze trochę. Proszę.
 Dobrze.
Wrócił z filiżanką i paczką wafelków.
 Pomyślałem, że może coś przegryziesz.
 Bardzo chętnie. Dziękuję.
Nalał herbaty, wyłożył wafelki na spodeczek i rozejrzał się w poszukiwaniu krzesła.
 Usiądz na łóżku.
 Wolę stać.  Przyjrzał się jej badawczo.  Pozwól mi wezwać lekarza. Naprawdę
możesz mieć wstrząśnienie mózgu.
 Daj spokój. Wyśpię się i będę zdrowa jak ryba. Dobrze, że zostałeś. Przepraszam cię za
żenującą scenę. Na pewno idąc do Laingów, nie spodziewałeś się takiego zakończenia dnia...
 Przestań mówić  przerwał stanowczo.  Jeśli moja obecność cię krępuje, pójdę do
domu.
 Nie, proszę cię, zostań jeszcze trochę.
 Dobrze wiesz, że zostanę, jak długo zechcesz. Prawdę powiedziawszy, wolałbym nie
zostawiać cię samej.
 Nic mi nie będzie.
 Mógłbym spać na kanapie.
 Jeśli naprawdę chcesz zostać, to w pokoju obok jest wygodne łóżko.
 Kanapa jest bezpieczniejszym rozwiązaniem.
 Boisz się, że jestem lunatyczką?
 Nie, ale... Najlepiej będzie, jeśli pójdę do siebie. W każdej chwili możesz zadzwonić.
 Dobrze  zgodziła się ze smutną miną.
 Czujesz się gorzej?
 Nie, nerwy mi wysiadają.
 Wobec tego zostanę. Wyśpij się porządnie, a jeśli rano będziesz osłabiona, wez wolne.
 Dziękuję ci za moralne wsparcie i życzę dobrej nocy.
 Dobranoc.  Pocałował ją w zdrowy policzek.  W razie potrzeby głośno wołaj.
Nad ranem musiała pójść do łazienki i ledwo stamtąd wyszła, zderzyła się z Jagonem.
 Gorzej ci?  zaniepokoił się.
 Nie.
 Cała się trzęsiesz.
 Nie jest mi zimno. Ty też drżysz.
 Nie z zimna, więc lepiej pójdę, zanim...
 Zanim co?
 Powinienem wrócić do siebie.  Porwał ją w ramiona.  Sophie...
 Przepraszam, to moja wina.
 Twoja wina?
 Wcale nie zawiodły mnie nerwy. Powiedziałam tak, bo chciałam, żebyś został.
 I tak bym cię nie zostawił. Kochanie, dałbym wszystko, żeby przez całą noc trzymać cię
w ramionach i... Ale jesteś osłabiona, więc wrócę do siebie.
ROZDZIAA PITY [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •