[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ariana nie odezwała się ani słowem, gdy wychodzili z przyjęcia oraz
przez całą drogę na górę. Nie powiedziała nic, stając w obliczu tak
obezwładniającej pokusy.
W najmniejszym stopniu nie spodziewała się, że Lazz będzie ją tak
pociągał fizycznie. Może powinna była, skoro przyciągał jej uwagę za każdym
razem, gdy się znalazła w jego obecności, począwszy od piątego roku życia.
Kiedy zobaczyła go wtedy, w pokoju konferencyjnym, coś jej mówiło, że jest
między nimi jakaś dziwna więz. Powiedziała nawet swojemu ojcu, że wydaje
jej się, że Lazz jest tym jedynym. I był.
Tym, przez którego płakała, gdy miała pięć lat.
Tym, który natychmiast do niej zadzwonił, dostawszy jej dziwny list.
S
R
Tym, który za pomocą jednego dotknięcia sprawiał, że drżała.
- Wygląda na to, że już tu ktoś przed nami był - zauważył Lazz, gdy
stanęli w progu apartamentu.
Pewnie, że tak. Kwiaty były dosłownie wszędzie, nie wyłączając
ogromnego łoża, które pokryte było płatkami różnokolorowych róż.
- Nigdzie nie widzę bagażu - mruknęła. - Zadzwonimy po niego?
Lazz uśmiechnął się do siebie.
- Domyślam się, że nikt nie sądził, że do jutra będziesz potrzebować
czegoś innego niż to. - Uniósł leżącą na łóżku jedwabną koszulkę nocną, która
była zupełnie prześwitująca. - Pomóc ci się przebrać? - zapytał uprzejmie,
szczerząc zęby.
O, nieba! Chyba nie zostawili jej z samą suknią ślubną i... tym czymś...
Ariana chrząknęła niepewnie.
- Chyba wspominałam ci już, że moja mama nie wie, że my nie... -
Wzruszyła ramionami. - Jestem pewna, że sądziła, że to romantyczny gest.
Rzucił jej koszulkę na łóżko i zaczął rozpinać guziki smokingu.
- Nie mam nic przeciwko temu. Ani nie jestem urażony. - Zsunął krawat,
rzucił go na ziemię i odpiął pasek u spodni. - A ty nadal nie odpowiedziałaś na
moje pytanie. Na żadne z moich pytań.
Nawet jeśli o coś pytał, jego striptiz tak ją zahipnotyzował, że o
wszystkim zapomniała.
- Słucham?
Pożądliwy uśmiech zakradł się na jego usta. Zciągnął białą koszulę i
rzucił ją na podłogę. Ariana nie mogła oderwać oczu od jego klatki piersiowej.
- Chcesz, żebym ci pomógł się rozebrać? - powtórzył. - Jak szybko
będziemy mogli złamać twój pierwszy warunek?
Ariana słyszała tylko, jak wali jej serce, a w jej głowie była jedna myśl:
S
R
Boże, ależ on jest przystojny! W końcu zmusiła się do spuszczenia wzroku i
racjonalnej odpowiedzi.
- Tak, rzeczywiście potrzebuję pomocy przy zdejmowaniu sukni.
Podeszła do Lazza z takim spokojem, na jaki było ją stać. Zdała sobie
sprawę, że ten na pół rozebrany mężczyzna budzi w niej namiętność, jakiej nie
zaznała jeszcze nigdy w życiu. Nagość jego torsu w zestawieniu z szykownymi
spodniami robiła piorunujące wrażenie. Lazz wyglądał jak model z okładki
magazynu dla mężczyzn. Tyle, że modele nigdy jej nie pociągali...
Obróciła się do niego tyłem i wskazała na szereg guzików sukni.
- Czy mógłbyś je rozpiąć?
- Z przyjemnością. Nadal nie odpowiedziałaś na moje drugie pytanie.
Przesunął dłonią wzdłuż jej szyi, a następnie na chwilę, która zdawała się
trwać całą wieczność, położył ręce na jej ramionach. Nawet przez materiał
sukienki Ariana czuła ich gorący dotyk. Następnie powoli zaczął rozpinać
guziki.
- Odpowiedz brzmi: nigdy - zdołała wydusić. - Nie zamierzam łamać
żadnego z warunków małżeństwa.
- Ani pozwolić mnie na złamanie?
- Nie. - Tak. Szybko i często.
- Jesteś pewna?
Walczyła z drżeniem wywołanym namiętnością. Nie poznawała sama
siebie. Chciała mu się rzucić w ramiona i prosić, by się z nią kochał. Umocnić
tę dziwną więz, jaka była między nimi, pójść za głosem serca. Ale nie może. I
nie zrobi tego.
- Tak.
Ku jej uldze Lazz zaakceptował jej odpowiedz i nie próbował jej
namawiać do czegoś innego, chociaż intuicja podpowiadała Arianie, że akurat
S
R
w tym momencie musiało go to dużo kosztować. Ariana czuła, jak Lazzowi
drżą palce.
- Muszę przyznać, że to mój pierwszy raz - wykrztusił. - Nigdy nie
pomagałem kobiecie ściągać sukni ślubnej - powiedział jakby na
usprawiedliwienie swojej niezdarności.
- Szkoda, że mi to wyznałeś.
- Dlaczego?
- Bo to wywołuje mój smutek.
- Martwi cię, że jesteś pierwszą kobietą, z której ściągam suknię ślubną? -
zapytał z rozbawieniem w głosie. - Pomyślałbym raczej, że sprawi ci to radość.
- Nie jestem twoją prawdziwą panną młodą. Wtedy na pewno by tak było.
Smuci mnie myśl, że kiedyś będziesz miał prawdziwą żonę i że wszystkie te
drobne czynności, które po raz pierwszy powinieneś robić z nią, robisz ze mną.
- Odwróciła się, przyciskając suknię do piersi. Zdaje się, że obracając się do
niego tak gwałtownie, kompletnie go zaskoczyła. Na jego twarzy malowały się
jakieś skłębione uczucia, emocje, których nie potrafiła nazwać. W jego
spojrzeniu była taka dzikość, że się go przestraszyła. - Zdaje się, że nie dość
jasno to wyrażam - wyjąkała speszona. - Zdenerwowałam cię.
- Wyraziłaś to doskonale - powiedział i wskazał, żeby się ponownie
obróciła. - Po prostu jeszcze nie skończyłem.
- Och, oczywiście. - Uczyniła, co kazał, zmuszając się do bezruchu. -
Chodzi mi o to, że te wspomnienia powinny być czymś szczególnym. Nie
chciałabym ich kalać.
Rozpiął ostatni guzik, który znajdował się w okolicy jej talii, ale zamiast
zwolnić Arianę, chwycił ją za biodra i przycisnął do siebie. Zabrakło jej tchu w
piersiach. Gdy jego naga klatka piersiowa oparła się o jej plecy, dosłownie
zamarła. Jej pożądanie sięgnęło zenitu i wypełniło ją naglące pragnienie, by
S
R
poczuć tego mężczyznę w sobie. Czuła, jak mięśnie jego ramion naprężają się,
i wiedziała, że jest podniecony. Była pewna, że Lazz czuje dokładnie to samo
co ona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •