[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Rzeczywiście to niezwykła historia - odezwał się jakiś gburowaty głos.
Potężny mężczyzna, który wszedł za panią Pardonstenger, miał twarz buldoga i wielce
złowieszczą minę. George pomyślał, że nigdy nie widział równie odpychającego brutala.
Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie plecami.
- Rzeczywiście niezwykła historia - powtórzył szyderczo. - Ale chyba przejrzeliśmy
waszą grę! - Nagle wyciągnął coś, co przypominało rewolwer niebywałego kalibru. - Ręce do
góry! Ręce do góry, mówię. Bella, przeszukaj ich!
George czytając powieści kryminalne, zastanawiał się często, na czym polegało takie
przeszukanie. Teraz już wiedział. Bella (alias pani Pardonstenger) upewniła się szybko, że ani
on, ani Mary nie ukrywali przy sobie śmiercionośnej broni.
- Wydawało się wam, że jesteście bardzo sprytni, co? - szydził mężczyzna. -
Przychodzicie tu i udajecie niewiniątka. Tym razem popełniliście błąd - poważny błąd.
Wątpię, czy wasi przyjaciele i krewni kiedykolwiek was jeszcze zobaczą. A co? Chciałbyś,
chciałbyś, nie? - zwrócił się do George'a, gdy ten się poruszył. - %7ładnych sztuczek! Zastrzelę
was w okamgnieniu!
- Uważaj, George - powiedziała Mary drżącym głosem.
- Dobrze - odezwał się spokojnie George - będę ostrożny.
- A teraz, marsz! - nakazał mężczyzna. - Bello, otwórz drzwi. Trzymajcie ręce nad
głową, wy dwoje. Pani pierwsza - o tak. Będę szedł za wami. Tędy, przez hol i na górę...
Usłuchali. Cóż innego mogli zrobić? Mary szła po schodach z wysoko uniesionymi
rękami. George za nią. Z tyłu zamykał szereg potężny łotr z rewolwerem w ręku.
Mary weszła na górny podest schodów i skręciła za róg. W tej samej chwili George
gwałtownym kopnięciem znienacka wymierzył cios. Mężczyzna trafiony prosto w brzuch
zleciał tyłem ze schodów. George odwrócił się, skoczył za nim na dół i klęknął mu na klatce
piersiowej. Prawą ręką podniósł rewolwer, który tamten upuścił podczas upadku.
Bella krzyknęła i uciekła przez obite rypsem drzwi. Mary zbiegła ze schodów z twarzą
białą jak papier.
- George, chyba go nie zabiłeś? Mężczyzna leżał nieruchomo. George pochylał się nad
nim.
- Nie sądzę, żebym go zabił - powiedział skruszony. - Ale dostał za swoje.
- Dzięki Bogu. - Oddychała ciężko.
- Doskonała robota - pochwalił się George. - Sporo można się nauczyć od poczciwego
staruszka muła. Mary pociągnęła go za rękę.
- Uciekajmy! - zawołała gorączkowo. - Uciekajmy stąd szybko.
- Przydałoby się coś, żeby tego faceta związać... - zastanawiał się George, pochłonięty
swoimi planami.
- Nie mogłabyś znalezć tu kawałka liny albo sznurka?
- Nie, nie mogłabym - odparła Mary stanowczo.
- Uciekajmy, proszę... Proszę! Jestem taka przerażona.
- Nie musisz się bać - powiedział George, pełen męskiej dumy. - Przecież ja tu jestem.
- George, kochany, proszę... dla mojego dobra. Nie chcę być w to zamieszana. Proszę
cię, chodzmy!
Słowa  dla mojego dobra wypowiedziała tak przejętym głosem, że George zaniechał
swych zamiarów i pozwolił wyprowadzić się z domu. W pośpiechu przeszli podjazdem do
stojącego samochodu.
- Prowadz ty. Czuję, że nie zdołam - odezwała się Mary słabym głosem.
George przejął władanie nad kierownicą.
- Musimy doprowadzić sprawę do końca - powiedział. - Bóg jeden wie, do jakiego
łotrostwa zmierza ten ciemny typ. Jeśli nie chcesz, nie pójdę z tym na policję, tylko zajmę się
sprawą na własną rękę. Aatwo znajdę ich ślad.
- Nie, George. Nie chcę, abyś to zrobił.
- Trafiła nam się przygoda pierwsza klasa, a ty chcesz, żebym się wycofał? Nigdy w
życiu.
- Nie przypuszczałam, że jesteś taki krwiożerczy - powiedziała Mary płaczliwym
tonem. .
- Nie jestem krwiożerczy. To nie ja zacząłem. Co za tupet miał ten gość, żeby grozić
nam rewolwerem! A właściwie, u licha, dlaczego rewolwer nie wypalił, kiedy zepchnąłem
faceta ze schodów?
Zatrzymał samochód i wyciągnął rewolwer z bocznej kieszeni w drzwiach, gdzie
wcześniej go schował. Sprawdziwszy go, gwizdnął przeciągle.
- Nie do wiary! Nie jest nabity. Gdybym to wiedział... Urwał w zamyśleniu. - Mary, to
bardzo podejrzana sprawa.
- Wiem. Dlatego błagam cię, zostaw ją w spokoju!
- Nigdy - powiedział George stanowczo.
Mary wydała westchnienie, które rozdzierało serce.
- Widzę, że będę musiała ci powiedzieć. Najgorsze, że nie mam pojęcia, jak na to
zareagujesz...
- O czym chcesz mi powiedzieć?
- Widzisz, to jest tak... - Urwała. - Uważam, że w dzisiejszych czasach trzeba być
przezorną; dziewczyna powinna więc uczynić wszystko, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o
mężczyznie, którego spotyka.
- Słucham? - powiedział George całkiem zbity z tropu.
- Przede wszystkim dziewczyna powinna wiedzieć, jak mężczyzna zachowa się w
sytuacji krytycznej - czy posiada przytomność umysłu, odwagę i refleks? Brak tych cech na
ogół rzuca się w oczy, gdy jest już za pózno. Sytuacja krytyczna może przecież nastąpić wiele
lat po ślubie... A my, cóż, często wiemy o mężczyznie jedynie to, jak tańczy i czy potrafi
sprawnie złapać taksówkę, gdy pada deszcz.
- Bardzo pożyteczne talenty - zauważył George.
- Tak, ale kobieta pragnie mieć świadomość, że mężczyzna jest prawdziwym
mężczyzną.
- Szerokie, bezkresne przestrzenie, gdzie mężczyzni są mężczyznami - zacytował
George w roztargnieniu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •