[ Pobierz całość w formacie PDF ]

psa.
- Kobieta, która przeżyła coś takiego, pewnie nie miała zbyt dobrego mniemania o
mężczyznach - powiedział miękko Sebastian.
- Nauczyła się robić to, co trzeba, by przeżyć.
- Wiedział pan, że planowała opuścić Londyn? Donatelli umknął spojrzeniem w bok.
- Nie. Nigdy o tym nie wspominała.
- Ale wiedział pan, że spodziewała się dziecka.
To nie było pytanie. Ku zaskoczeniu Sebastiana Donatelli otworzył szeroko oczy,
rozchylając usta, jakby w nagłym przypływie lęku.
- Skąd pan wie?!
- Wiem. Kto był ojcem? Pan? - Nie!
- Więc kto? Hrabia Frederick?
- Hrabia Frederick? - Donatelli parsknął krótkim, ostrym śmiechem. - Mało
prawdopodobne. On jest bulgarusem.
Było to archaiczne słowo oznaczające mężczyznę o pewnych starych jak świat
upodobaniach. Sebastian chciał w pierwszym odruchu zaprzeczyć, jednak Donatelli był zbyt
spontaniczny, zbyt łatwy do przejrzenia, by dobrze kłamać. Poza tym jego stwierdzenie
brzmiało wiarygodnie.
- Jeśli to prawda, to dlaczego związał się z Rachel?
- Nie zrobił tego. To był tylko, jak to się mówi, pozór. Płacił za korzystanie z jej
mieszkania i spotykał się tam ze swoim kochankiem, młodym urzędnikiem.
Takie działanie nie było rzadkością, zwłaszcza wśród szpiegów i członków rządu:
tajemnicę skrywało się pod przykrywką innej tajemnicy, tak pieprznej i niegrzecznej, że jej
odkrywca nigdy by nie pomyślał, iż stoi za nią prawda znacznie bardziej niebezpieczna. Jeżeli
zatem ktoś dowiedziałby się o wizytach hrabiego Fredericka w mieszkaniu Rachel York,
natychmiast doszedłby do wniosku, że hrabia wziął sobie młodą aktorkę za kochankę.
Wstrząsające, bez wątpienia, lecz dość powszechne wśród mężczyzn w jego wieku i warstwie
społecznej. Towarzystwo huczałoby od plotek, ale nikomu nawet przez myśl by nie przeszło
dociekać prawdy, która mogłaby zrujnować hrabiego, gdyby przedostała się do publicznej
wiadomości.
Jedyną wadą tego typu rozwiązań było narażenie się na szantaż, ten zaś często
prowadził do morderstwa. Tylko... tylko trudno było sobie wyobrazić, że dżentelmen
gustujący w młodych męskich kochankach podnieciłby się aktem zabójstwa do tego stopnia,
iż gwałciłby ciała zabitych przez siebie kobiet.
Spojrzenie Sebastiana padło na kolejny obraz Donatellego, przedstawiający Rachel
jako przygotowującą się do kąpieli odaliskę. Po raz pierwszy zauważył, że na obrazie jest też
mężczyzna, podglądający ją zza pobliskich drzew pomarańczowych.
- Niech mi pan opowie o Bayardzie Wilcoksie - powiedział nagle Sebastian. -
Twierdził pan, że wpatrywał się w Rachel, chodził za nią jak cień. Czy nigdy się do niej nie
zbliżył?
- Dopiero w ostatnią sobotę. Sebastian spojrzał na niego, zaskoczony.
- W sobotę?
- W  Siódemce na Bond Street. Poszliśmy tam po przedstawieniu, głównie ludzie z
teatru. Koło wpół do dwunastej przyszedł Bayard w towarzystwie kilku znajomych aristos -
anielska twarz Donatellego wykrzywiła się w odrazie na to wspomnienie. - Byli tak pijani, że
ledwo trzymali się na nogach. Opierali się jeden na drugim, śmiali się jak wariaci. Potem
Bayard ujrzał Rachel. Nagle ucichł, odszedł od reszty, oparł się o pobliską kolumnę i wpatrzył
się w nią, jak to miał w zwyczaju. Przyjaciele próbowali go odciągnąć, ale się nie dał. Więc
zaczęli go podpuszczać. Powiedzieli, że pewnie jest jakimś eunuchem, bo tylko stoi i patrzy
na kobietę. Powiedzieli, że gdyby miał jaja, podszedłby do niej i powiedział, co do niej czuje.
- I zrobił to? Donatelli kiwnął głową.
- Pomaszerował prosto do Rachel i powiedział, że chce ją zerżnąć. Dokładnie w tych
słowach. Dała mu pięścią w twarz.
- Co zrobił Bayard?
- Nigdy czegoś takiego nie widziałem. W jednej chwili wychodził z siebie, mówiąc, że
Rachel jest jego boginią, że nie może myśleć o niczym, tylko jak by to było mieć ją nagą pod
sobą. Potem uderzyła go w gębę, a on jakby stał się inną osobą. To znaczy zmienił się na
twarzy - oczy miał zaciśnięte, usta wykrzywione, skórę pociemniałą. Wyglądał jak opętany
przez demony. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •