[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gilbert odchylił się w fotelu i spojrzał na mnie.
 Co chciałabyś, abym powiedział ci na temat analizy dotyczącej Cherokee go?
 Wszystko, co możesz.
Przez następne czterdzieści minut siedziałam, słuchałam i oglądałam symulacje,
przerywając jedynie, aby upewnić się co do niektórych szczegółów. Gilbert okazywał
anielską wręcz cierpliwość, prowadząc mnie przez gąszcz danych płynących z mieszkania
Desjardinsa.
To, co usłyszałam, sprawiło, że nabrałam pewności, iż Claudel wiedzie nas na manowce.
Rozdział 23
Ekran był pełen niewielkich kropek, przypominających ślady po mgiełce w pokoju
testowym Gilberta. Pomiędzy nimi znajdowały się resztki ciała i kości.
 Patrzymy teraz na część północnej ściany, tuż za krzesłem ofiary. To tak zwany przedni
rozprysk.
 Przedni rozprysk?
 Tak, wziął się ze śrucin, które przeszły przez głowę Cherokee ego. Krew z rany
wlotowej nazywana jest rozpryskiem tylnym. Popatrz tutaj.
Gilbert przebiegł palcami po klawiaturze i kolejny obraz wypełnił ekran. Przypominał
poprzedni ale tworzyła go mniej intensywna mgiełka i brakowało w niej drobin tkanek.
 To ślady zebrane z telewizora. Kiedy śruciny trafiły Desjardinsa, część jego krwi
trysnęła także do tyłu.
 Został postrzelony, kiedy siedział na krześle?
 Tak.
Wpisał kilka następnych komend i obraz na monitorze zmienił się. Teraz oglądaliśmy ten
sam fragment pokoju z telewizorem i krzesłem, ale widziany z boku. Ponad sprzętami biegły
linie krzyżujące się nad oparciem fotela.
 Strzał był na końcu, gdyby Cherokee został zastrzelony od razu, wszystko wyglądałoby
inaczej. Popatrz na to.
Znów obraz pokoju został zastąpiony innym. Tym razem kropki były większe i miały
bardziej zróżnicowane rozmiary.
 To rozprysk o średniej prędkości, pokrywający cały północnowschodni róg mieszkania.
 Ale...
 Poczekaj.
Kolejna klatka, tym razem dostrzegłam kropki odrobinę większe od tych na poprzednim
zdjęciu, ale między sobą prawie nie różniły się wielkością. Gama ich kształtów rozciągała się
od okrągłego do jajowatego.
Kiedy Gilbert oddalił perspektywę obrazu, dostrzegłam, że większa część tego rozprysku
układała się w długą zakrzywioną linię z pojedynczymi kropkami po jej obydwu stronach.
 To obraz z sufitu.
 Sufitu?
 Tak. Nazywamy go wzorcem pozostałościowym. Bierze się z krwi wyrzuconej z
powierzchni szybko poruszającego się obiektu, podobnego do mojego patyka. Kiedy
napastnik macha bronią, zadając gwałtownie cios, a pózniej szybko ją wycofuje, aby
zaatakować ponownie, większość krwi odrywa się od powierzchni narzędzia zbrodni przy
ruchu do tyłu, ale jej niewielka część skapuje przy ponownym uderzeniu.  Gilbert wskazał
na krople leżące w centrum śladu.  Te rozpryski pochodzą od ruchu do tyłu.
Pózniej zwrócił mą uwagę na kilka kropek leżących wzdłuż brzegu łuku.  A te od ciosu
w dół.
Przez chwilę musiałam to przetrawić.
 Chcesz powiedzieć, że zanim został zastrzelony, ktoś go pobił?
 To jeden z pięciu śladów, które zdołaliśmy zidentyfikować. Zakładając, że jedynym, a
przynajmniej pierwszym, zródłem rozprysków krwi są uderzenia tępym narzędziem, to ilość
śladów równa się ilości uderzeń plus dwa.
 Dlaczego?
 Nie będzie śladów krwi po pierwszym uderzeniu. Przy drugim krew jest dopiero
zbierana przez broń i odrzucana, kiedy napastnik wykonuje zamach do trzeciego ciosu.
 Rozumiem.
 Nisko na ścianie odnalezliśmy rozprysk krwi padającej ze średnią prędkością, na
podobny trafiliśmy na śmieciach w rogu.
W miarę jak Gilbert wpisywał następne komendy, na ekranie monitora pojawiały się
kolejne linie na wysokości około pół metra nad podłogą.
 Moim zdaniem, pierwszy cios dosięgnął go w pobliżu rogu pokoju, Cherokee upadł na
podłogę, a potem został uderzony jeszcze kilka razy. Następnie, ktoś podniósł go, posadził w
fotelu i zastrzelił.
 Czym go bito?
Gilbert wydął usta.
 Hmmm. To już nie moja działka.
 Po co kogoś okładać tępym narzędziem, jeśli pózniej i tak zamierza się go zastrzelić?
 To już zdecydowanie nie moja działka.
 Czy gdyby ktoś go ciągnął, nie pozostałyby jakieś ślady?
 Napastnik mógł zatrzeć. Poza tym, w całym pokoju było aż lepko od krwi, którą na
dodatek zadeptali nasi ludzie. Część śladów mogła zostać zniszczona przez naszych.
 Płomienie także mogły mieć swój wpływ.
 Tylko w przypadku dywanu. Możemy przeprowadzić badania z luminolem, ale jego
wyniki nie zmienią tego, co mówią rozpryski.
Myślałam o jego słowach, kiedy po chwili milczenia dodał:
 Jest coś jeszcze.
 Co takiego?
Znowu stukot klawiszy i na ekranie pojawił się rozprysk w postaci mgły utworzonej z
drobinek krwi pędzących z dużą prędkością. Część chmury jednak znikła, jak gdyby ze
wzorca wycięto jakiś szablon.
 To obraz ze ściany za głową ofiary.
 Wygląda, jakby ktoś użył szablonu do zrobienia tego.
 To tak zwany wzorzec pusty. Pojawia się, kiedy na drodze kropli krwi znajduje się
jakaś przeszkoda, a potem zostanie usunięta.
 Co to było?
 Nie mam pojęcia.
 Ktoś z naszych coś zabrał?
 Nie wiem.
Wróciłam szybko do swojego biura. W głowie huczały mi słowa Dorseya, a przed
oczyma miałam obrazy z komputera Gilberta.
Amatorska robota. Temu, kto załatwił Cherokee ego, morderstwo to ujdzie na sucho.
Chwyciłam za telefon i wystukałam numer. Sekretarka Jacquesa Roy powiedziała mi, że
poleciał do Val-d Or i nie wróci przed poniedziałkiem. Zniecierpliwiona zadzwoniłam do
Claudela. Ani on, ani Quickwater nie byli osiągalni. Pomyślałam o wysłaniu informacji na
pager, ale po raz kolejny uznałam, że nie była to aż tak nagląca sprawa. Ograniczyłam się do
pozostawienia wiadomości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •