[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zgadzasz się?
 Nie, Hank. Nie mam zamiaru zrobić z ciebie męczennika. Co z tego, że
staniesz się wzorem męża, skoro ja będę mieć nieustające poczucie winy?
 Czego więc ode mnie oczekujesz, Susan? Mówisz, że potrzebujesz
mojego wsparcia, a gdy oferuję ci pomoc, ty ją odrzucasz.
 Widzisz, Hank  zaczęła z wahaniem  pragnę takiego małżeństwa, gdzie
obie strony nie dzielą obowiązków siekierą na pół, tylko każdy robi tyle, ile
akurat może. Jest jeszcze coś  dodała  najbardziej zależy mi na tym, żeby znów
mieć do ciebie zaufanie. Muszę uwierzyć, że możemy być szczęśliwi. Nie chcę
żyć w strachu, że któregoś dnia znów mnie opuścisz.
 Przysięgam ci, że to się nie powtórzy.
 Już raz przysięgałeś, nie pamiętasz? Przed ołtarzem. Okazuje się, że
przysięgi nie są żadną gwarancją.
 A może gdybyśmy ustalili wszystkie inne sprawy, to i zaufanie by się w
końcu odrodziło? Jeśli chcesz, spiszemy sporne kwestie oraz to, jak zamierzamy
je w przyszłości rozwiązywać. Na przykład: kto z nas za co odpowiada, kto kiedy
gotuje lub zmywa. Nie będzie żadnych niedomówień, niespodzianek i oskarżeń.
 Wątpię, czy to coś da. Przypuśćmy, że podzielimy domowe obowiązki.
Ale czy fakt, że będziesz odkurzał zgodnie z planem, może wpłynąć na moje
zaufanie? Nigdy nie wątpiłam, że umiesz pracować, natomiast nie wiem, czy
jeszcze potrafisz być wierny.
 Spróbuj mi uwierzyć, Susan  poprosił.  Miał taką pokorną minę, jakiej
nigdy jeszcze u niego nie widziała.  Zacznijmy od tych spraw, które możemy
negocjować i zobaczmy, co z tego wyniknie.
Wciąż nie mogła się zdecydować. Zauważył jej wahanie i rozpaczliwie
usiłował przechylić szalę na swoją korzyść:
 Co chciałabyś ustalić w pierwszej kolejności? Podział obowiązków,
sprawy finansowe...
 Najpierw porozmawiajmy o Kim i Jake u. Oni są najważniejsi.
 Przecież sprawa opieki przestanie być aktualna, jeśli postanowimy zostać
razem?
 Tak, ale to nie zmieni faktu, że mamy wobec nich poważne rodzicielskie
obowiązki  przypomniała.  I spore zaległości. Oboje dopuściliśmy do tego, że
osobiste problemy przesłoniły nam dobro dzieci. Kim i Jake zasługują na więcej
troski z naszej strony. Bez względu na to, czy się pogodzimy, czy rozejdziemy.
 Zwięta racja  przyznał.  Ale co w tej sytuacji powinniśmy zrobić?
 Trzeba opracować coś w rodzaju schematu, żeby każde z nas mogło
spędzać trochę czasu z każdym dzieckiem oddzielnie. Nie chciałabym stracić
tego, co zaczęło mnie łączyć z Kim, a ty z kolei przyznałeś, że pragniesz jakoś
dotrzeć do Jake a.
 Zgoda  przyznał bez dyskusji.  Musimy również częściej robić różne
rzeczy jako rodzinny zespół.
 To prawda. Tylko skąd wezmiemy na to czas?
 Na pewno sobie poradzimy. Sama powiedziałaś, że dzieci są
najważniejsze. Są ważniejsze niż  Gazette i  dodał natychmiast   Seed and
Supplies .
Spojrzała na zegar i dzięki temu udało się jej pozostawić bez komentarza
uwagę Hanka.
 Chyba skończymy na dzisiaj  stwierdziła z ulgą.  Dzieci zaraz wrócą.
 A więc do niedzieli?
 Hank, nie jestem do końca przekonana, czy to skuteczna metoda. Niczego
nie obiecuję.
 Oczywiście  zgodził się szybko.  Ale możemy próbować. Aż do
skutku, dodał w myśli.
W następną niedzielę wyczerpali temat  Dzieci i zabrali się za  Podział
obowiązków , przerobili też  Dochody i wydatki , a na końcu  Sprawy
zawodowe .
 Przyznaj, Susan  nalegał Hank w sześć tygodni pózniej, gdy godzina
negocjacji zbliżała się do końca.  Są sprawy, które zawsze będziemy oceniać
inaczej. Cały czas uważam, że za dużo pracujesz, ale mam zamiar to
zaakceptować  dodał, uprzedzając jej sprzeciw.
 A ja prawdopodobnie muszę się pogodzić z tym, że jezdzisz na beczce
dynamitu.
 To właśnie jest kompromis. Zauważyłaś, że powoli staje się on naszą
specjalnością? Potrafiliśmy osiągnąć porozumienie w tylu sprawach. Ty
zainteresujesz się harcerstwem Kim, a ja nakłonię Jake a, żeby wstąpił do
drużyny skautów. Ten, kto pierwszy wraca do domu, zaczyna gotować obiad. W
każdy wtorek cała rodzina sprząta wieczorem dom, a podział prac odbywa się na
zasadzie losowania. W czwartki po południu rozrywka na świeżym powietrzu.
Będziemy głosować nad wyborem zajęć. Została tylko jedna zasadnicza decyzja.
 To znaczy?
 Kiedy mogę znów zamieszkać z wami?
 Widzisz, Hank...  westchnęła.
 Rozumiem. Mamy do rozstrzygnięcia jeszcze inne kwestie, ale ta jest
obecnie najważniejsza. Co więc postanowiłaś, Susan?
 Jeszcze nie wiem.
 W jaki sposób mógłbym cię przekonać?
 Nie wiem, Hank. Po prostu nie wiem!  Susan, jak zwykle, krążyła
niespokojnie po pokoju, nie mogąc w żaden sposób znalezć sobie miejsca. W
miarę jak porozumienie stawało się coraz bardziej możliwe, jej wątpliwości nie
malały, lecz rosły. Wciąż bowiem nie mogła sobie odpowiedzieć na
najważniejsze pytania: Czy naprawdę chce, żeby Hank wrócił? Czy będzie umiała
zaufać mu tak jak dawniej?
 Daj mi jeszcze trochę czasu, Hank.
 Ile?
 Sama nie wiem. Trudno przecież wyznaczyć jakiś termin.
 Nie sądzisz, że byłoby najlepiej, gdyby nasza rodzina zaczęła wreszcie
funkcjonować normalnie?
 Możliwe  odparła.  Ale jeszcze nie jestem pewna.  Usłyszała
trzaśniecie drzwiczek szkolnego autobusu. Kim i Jake wracali do domu. Była
uratowana. Mogła jeszcze o tydzień odwlec podjęcie decyzji.  Hank, dzieci zaraz
tu będą. Skończymy tę rozmowę w niedzielę, dobrze?
 W piątek  poprawił.
 Co takiego?
 W piątek. To dzień świętego Walentego, czyli Dzień Zakochanych, nie
pamiętasz? Dzieci mają zabawę i nocleg w szkole. A my będziemy mieli całą noc
na dyskusję i pojednanie. No i na celebrowanie tej okazji.
 Całą noc?  powtórzyła niepewnym głosem.
 A jakże, Cukiereczku. Całą noc.
ROZDZIAA 10
Usłyszała pukanie i zaczęła liczyć. Pięćdziesiąt pięć, pięćdziesiąt,
czterdzieści pięć, czterdzieści... Susan postanowiła otworzyć drzwi dopiero
wtedy, gdy skończy. Dzisiejszego wieczoru siła woli i opanowanie mogą okazać
się niezbędne.
Co za szczęście, że zdecydowała się na rozmowę z Lara.
Kiedy w dzień świętego Walentego światło poranka zaczęło się przesączać
przez zasłony w sypialni, Susan biła się jeszcze z myślami. Nie znała odpowiedzi
na dręczące ją pytania, ale postanowiła wybrać rozwiązanie, które wydawało się
najprostsze i najmniej ryzykowne. Miała zamiar zgodzić się na powrót Hanka,
choć bez żadnych gwarancji na przyszłość. Jeśli wszystko między nimi nie ułoży
się tak, jak powinno, wezmą rozwód.
Po południu pojechała do Lary. W głębi duszy liczyła, że Lara przyzna jej
rację. Musiała jednak mieć niezdecydowanie wypisane na twarzy, ponieważ
przyjaciółka zaproponowała inne rozwiązanie. Susan bez namysłu stwierdziła, że
będzie to najlepsze wyjście.
Gdyby tylko udało się jej przekonać Hanka.
 Już myślałem, że zapomniałaś o naszym spotkaniu...
 powiedział Hank, gdy w końcu powitała go na progu. Zaraz jednak
zauważył starannie ułożoną fryzurę Susan, pózniej zaś jego spojrzenie powoli
przesunęło się po prostej, czarnej sukience, która znakomicie podkreślała figurę.
 Ale wygląda na to, że niepotrzebnie się martwiłem.  W głosie Hanka
zabrzmiał niski, szczególny ton, który sprawił, że policzki Susan pokryły się
lekkim rumieńcem.
 Zlicznie wyglądasz, Cukiereczku.
Kosztowało ją to trochę zachodu. Wydeptała prawie dziurę w dywanie,
wyciągając z szafy i odkładając na łóżko kolejne stroje. Zupełnie nie mogła się
zdecydować, co na siebie włożyć. Nie chciała się zanadto wystroić. Hank mógłby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •