X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ła na łóżku.
Rufus stanął na progu. Był zachwycony, chociaż nie dał
tego poznać po sobie.
- Wyglądasz... odświętnie. Miło mi, że wybrałem dobry
rozmiar i kolor.
- Nie wyglądam w niej zbyt wyzywająco? - spytała drżą�
cym głosem.
- Ani trochę.
- Mógłbyś mnie trochę dopieścić? - szepnęła, wyciągając
ręce. - Są święta...
Przez ułamek sekundy bała się, że odmówi. Nagle jęknął
głucho, podbiegł i porwał ją w ramiona. Nie mógł oderwać
się od jej ust. Zarzuciła mu ręce na szyję i równie gorączkowo
i namiętnie oddawała pocałunki. Wkrótce zabrakło im tchu.
Rufus niecierpliwym ruchem zdjął z niej podomkę i zaczął
125
całować jej szyję, piersi... Osunął się na kolana, wciąż ją
całując.
Nagle przestał. Jo otworzyła oczy i zobaczyła, że przera�
żony patrzy na bliznę na jej brzuchu. Po chwili zerwał się na
równe nogi i odskoczył. Jo drżącymi rękoma podniosła po�
domkę i niezdarnie włożyła.
- O Boże... przepraszam - wykrztusił Rufus chrapliwym
głosem. -Zapomniałem. Jo, nie mogę...
- Oczywiście. Rozumiem. - Odwróciła się i ciężko opar�
ła o toaletkę. - Zostaw mnie samą.
- Posłuchaj...
- Idz! Błagam cię, wyjdz!
W lustrze widziała, że wyciągnął do niej ręce, potem
bezradnie opuścił, odwrócił się i wyszedł.
Pani Fielding miała spędzić drugi dzień świąt z przyjaciół�
ką, więc do córki przyjechała tylko na kawę. Jo czuła, że cały
dzień nie potrafiłaby przed matką udawać. Pół godziny jakoś
wytrzymała. Tym bardziej że wspominali udany wieczór
u państwa Griersonów. Jo rozmawiała z pozorną swobodą.
Zdobyła się nawet na to, że wzięła męża pod rękę, gdy szli
odprowadzić matkę. Z chwilą jednak, gdy samochód zniknął
za zakrętem, odwróciła się i wbiegła do domu. Poszła do
swego pokoju i najwyższym wysiłkiem woli zmusiła się do
przeglądania notatek. Włączyła komputer i zaczęła pisać no�
wą powieść.
W południe Rufus przyniósł herbatę i kanapki. Miała
ochotę wyniośle pogardzić jedzeniem, ale tylko chłodno po�
dziękowała. Gdy zamknął drzwi, rzuciła się na kanapki. Po
południu Rufus przyniósł świeżą herbatę i przypomniał, że są
zaproszeni do Rory'ego i Susannah. Poza tym nie próbował
nawiązać rozmowy.
126
Jo przez całą noc i dzień czuła się zdruzgotana. Tyle ją
kosztowało, żeby poprosić o odrobinę miłości. Przez kilka
chwil nie posiadała się ze szczęścia i miała wrażenie, że
Rufus bardzo jej pragnie. A potem...
Wzdrygnęła się, gdy przypomniała sobie wyraz jego oczu,
wpatrzonych w bliznę na brzuchu. Widocznie ogarnęło go takie
obrzydzenie, że nawet nie mógł jej dotknąć. Pomyślała z gory�
czą, że jej mąż marzy o ideale. Takim, jakim była Claire.
ROZDZIAA DZIESITY
Wydawnictwo  Diadem" odezwało się dopiero w lutym.
Z każdym dniem oczekiwanie stawało się dla Jo coraz trud�
niejsze. W ogóle dni były przykre, ponieważ prawie nie roz�
mawiała z mężem. Próby pojednania spaliły na panewce,
więc oboje zrezygnowali z wysiłków, aby doprowadzić do
zgody.
Jo nie mogła zapomnieć wyrazu twarzy Rufusa oraz tego,
że ją odtrącił. Czuła się tak upokorzona, że najchętniej wszy�
stkie posiłki jadałaby osobno, ale zmuszała się do dotrzymy�
wania mężowi towarzystwa przy kolacji. Wieczorem zabie�
rała do sypialni herbatę i krakersy, dzięki czemu nie musiała
schodzić na śniadanie. Na początku dnia miała najmniej siły
i ochoty, aby uprzejmie lecz bezosobowo rozmawiać przy
stole. Rufus jadł śniadanie sam i od razu wychodził do sądu.
Toteż któregoś dnia bardzo się zdumiała, gdy rano zapukał
do jej sypialni.
- Proszę.
Nie wyglądał zbyt dobrze. Miał mocno podkrążone oczy,
więc widocznie i on zle sypiał. Podszedł do łóżka i podał
kopertę.
- Z  Diademu". Przyniosłem, bo pomyślałem, że pewnie
nie możesz się doczekać. - Uśmiechnął się z przymusem.
- Zresztą, sam też chcę wiedzieć, co napisali.
- Dziękuję - szepnęła zmieszana.
128
- Koperta za mała na maszynopis.
- Rzeczywiście. Ale i tak boję się otworzyć.
- Wolałabyś być sama? - spytał, cofając się do drzwi.
- Nie - zawołała - zostań! Wiem, że zachowuję się śmie�
sznie...
Drżącymi rękoma rozerwała kopertę i szybko przebiegła
wzrokiem list. Zaraz przeczytała go powtórnie, żeby mieć
pewność, że dobrze zrozumiała treść.
- No? - odezwał się Rufus. - Umieram z ciekawości. Co
napisali?
Podała list, mówiąc:
- Zobacz sam. Podoba im się... potrzebne tylko drobne
poprawki.
Rufus pobieżnie przeczytał list i na jego twarzy pojawił
się pogodny uśmiech. Pierwszy od ponad miesiąca.
- Fantastyczna wiadomość. Gratuluję.
Postąpił dwa kroki z taką miną, jak gdyby miał zamiar
pocałować Jo. Nagle zreflektował się i tylko wyciągnął rękę
z listem.
Jo zrobiło się bardzo przykro, więc spuściła oczy, aby
ukryć rozczarowanie.
- Zauważyłeś, że mam do nich jechać?
- Owszem. - Spojrzał na zegarek i westchnął: - Muszę
iść. bo zrobiło się pózno. Jo - dodał niepewnie - może...
pójdziemy na kolację do restauracji? Wypadałoby uczcić taką
okazję.
- Dziękuję - powiedziała cicho, patrząc mu w oczy. -
Cała przyjemność po mojej stronie.
- Gdzie masz ochotę się wybrać?
- Do  The Mitre". - Uśmiechnęła się nieśmiało. - Daw�
no tam nie byłam... właściwie po ślubie ani razu. Chciała�
bym podzielić się z nimi tą dobrą wiadomością.
129
- Załatwione. - W drzwiach przystanął i poprosił: - Za�
dzwoń do mojej mamy. Na pewno się ucieszy.
- Zrobiłabym to bez podpowiadania.
- Nie wątpię. - Patrzył na nią tak, jakby jej widok spra�
wiał mu przyjemność. - Wiesz, wyglądasz znacznie lepiej.
- Dziękuję.
- Do wieczora. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •