[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tyle ci daje zmywanie? - rzekła Jordanne ze śmiechem. - Może nawdychałeś się za dużo oparów z
detergentu.
Na drugi dzień, po rannym dyżurze w przychodni i popołudniowej operacji Roberta, zjedli kolację u
Jordanne.
W piątek przed południem, po wyjściu ostatniego pacjenta przyjętego w ramach praktyki prywatnej,
ktoś zapukał do gabinetu Jordanne. Nim się odezwała, wszedł Alex.
- Właśnie to dostałem - oznajmił, podając jej kopertę.
- Przyszła poczta? Czy jest list o...
- Przyszła, ale o tamtym zapomnij. Czy wiesz coś o tym? Jordanne wzięła kopertę i od razu
rozpoznała pismo matki.
- Zaproszenie na przyjęcie z okazji rocznicy ślubu rodziców, na przyszłą sobotę. - Była tak samo
zaskoczona jak Alex. I tak samo ściągnęła brwi. - Nie wiedziałam, że zostaniesz zaproszony.
Wiedziałam tylko o przyjęciu. Mama planowała je od lat.
- Więc nie mówiłaś rodzicom, żeby mnie zaprosili?
- Nie. Zamierzałam tylko zabrać cię ze sobą.
- To dlaczego dostałem zaproszenie?
- Wiedzą, że się spotykamy, i moja matka pewnie nie chciała, żebyś poczuł się pominięty, ale ja nie
prosiłam jej, żeby cię zaprosiła.
- Ale ja nie znam twoich rodziców.
- Nie? To dziwne. Przyjaznisz się z Jedem od tak dawna.
- Mam wielu przyjaciół i kolegów, a nie znam ich rodziców.
- Może usiądziesz? - zaproponowała.
- Nie chcę siadać. - Zaczął przechadzać się po gabinecie. - Więc twoi rodzice wiedzą o nas.
- Tak. - Zdawało mi się, że mieliśmy rozwijać znajomość powoli.
- Czy powiedzenie o nas rodzicom coś przyśpiesza?
- To się toczy za szybko, musimy porozmawiać.
- Dobrze, więc może usiądziesz - zaproponowała.
- Nie - odparł zdecydowanie. - Tutaj nie możemy rozmawiać. Może wybierzemy się gdzieś na
kolację?
- Gdzieś? - To coś poważnego, pomyślała. W tym tygodniu jedli kolację albo u niego, albo u niej, a
kiedy chciał z nią  porozmawiać", zapraszał ją do restauracji. Znów zaczęło w niej narastać
podejrzenie, że Alex chce z nią zerwać. Sądził widocznie, że w miejscu publicznym nie zrobi mu
sceny. - Hm, ale musimy być pod telefonem - powiedziała ze ściśniętym gardłem.
- Będziemy mieli przy sobie komórki.
- W takim razie przyjedz po mnie po siódmej.
- Mam posiedzenie podkomisji, które zwykle się przeciąga.
- Spojrzał na zegar. - Wybierasz się do Instytutu Sportu?
- Tak, ale najpierw skończę notatkę o ostatnim pacjencie i podyktuję list.
- Idę na zebranie do szpitala. Do zobaczenia wieczorem.
- Cmoknął ją na pożegnanie. Pod drzwiami zatrzymał się. -Masz zamiar dziś rozmawiać z
Cooperem? - Tak.
- Możesz się z tym wstrzymać?
- Dlaczego? %7łebyś ty się ze mną wybrał? Sama z nim sobie poradzę. - Szorstkim tonem osłaniała
swą wrażliwość.
- Nie o to chodzi.
- On łączy tych ośmiu sportowców i sądzę, że wie, co się dzieje. Rozmowa z nim na pewno coś
wyjaśni.
- Skąd pewność, że udzieli ci wyjaśnień?
- Uważasz, że powinnam zaczekać?
- Takie mam przeczucie.
- A więc odwołam to spotkanie.
- Dziękuję. Do zobaczenia wieczorem.
Odsunęła od siebie myśli o wieczornej rozmowie. Skupiła się na projekcie badawczym, który stawał
się coraz bardziej
intrygujący. Przeczytała od nowa informacje zebrane od uczestników badań, gorączkowo szukając
jakiegoś tropu, którym mogłaby podążyć. Po kilku godzinach litery zaczęły skakać jej przed oczami
i rozbolała ją głowa. Ból głowy przypisała swoim wysiłkom, by nie myśleć o Aleksie. Zamknęła
gabinet na klucz i dla rozprostowania nóg przeszła się do biblioteki.
- Cześć - powitała ją Sky. - Właśnie miałam do ciebie dzwonić. Jest dla ciebie paczka.
- Tak? Mam nadzieję, że to coś miłego.
- Chyba ta nowa książka, którą zamówiłaś.
- Znakomicie.
- Och, i jeszcze to. - Sky podała jej wyniki badań krwi.
- Dziękuję. - Jordanne odłożyła je na bok i otworzyła paczkę. - Czas najwyższy - mruknęła,
wyjmując książkę. Przekartkowałą ją i zamknęła. - Czy te zdjęcia rentgenowskie, które mi niedawno
przesłałaś, dostarczył kurier?
- Tak.
- Pamiętasz który? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •