X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ry. Serce jej uderzało powoli, miarowo. Otarła wilgotną skórę.
Jakie to smutne, pomyślała. Naga i bez niego w pobliżu...
I w końcu doczekała się. Usłyszała ciche stukanie do drzwi.
- Kto tam? - spytała sennie.
- Jake.
- Wejdz. Otwarte.
Wszedł i zamknął drzwi na klucz.
- Dobrze zrozumiałem? - spytał. - Chciałaś ze mną poroz�
mawiać?
- Tak. Co się stało z Danversem? Słyszałam, jak Lucky mó�
wił, że nie znaleziono nawet ciała. Ale ty nie mógłbyś...
- Oczywiście. Danvers znajduje się teraz w policyjnym are�
szcie. Nie sądziłaś chyba...
czytelniczka
scandalous
WSZYSTKIE TWARZE AGENTKI 123
- Nie, nie - zawołała gwałtownie. - Chociaż... Nie znam cię
aż tak dobrze, Jake. Nie wiem, jak daleko mógłbyś się posunąć,
by się nie zdradzić.
- Robię to samo co ty - powiedział. Teraz, pomyślał, brakuje
tylko, żeby opowiedziała mi, co zaszło minionej nocy między
nią i Luckym. To byłaby kropla przepełniająca czarę goryczy.
Przypomniał sobie jednak, iż to on ją odtrącił i że nie musiała
mu niczego wyjaśniać. Ale wciąż miał nadzieję.
Debbie milczała. Z lękiem czekała na pytania, które na pewno
kłębiły się w głowie Jake'a. Ale on nie mówił nic. Oparty o ścia�
nę, wpatrywał się w nią beznamiętnie.
- Kamienna Twarz - powiedziała cicho.
- Kamienna twarz, kamienne serce - sprecyzował.
- Nie wierzę, Jake.
- Uwierz. To prawda. Czy to już wszystko, o czym chciałaś
mi powiedzieć?
- Nie. Słyszałam dziś rano rozmowę Lucky'ego. Wielka na�
rada odbędzie się jutro w nocy. W bibliotece.
- Będę musiał jakoś tam się dostać. A może ty to załatwisz?
Skoro Lucky ufa ci tak bardzo, że mówi podobne rzeczy przy
tobie...
- Nie mówi. Słyszałam to wszystko przez drzwi między na�
szymi pokojami. On nic o tym nie wiedział.
- Nie wiedział, że ty...? - Wpatrywał się w nią z niedowie�
rzaniem.
- Drzwi zamknęłam na klucz - powiedziała. - I tak było
przez całą noc.
Choć nadal stał z niewzruszoną miną, w jego duszy zagościła
radość. Wszystkie smutki pierzchły, przepadły.
Rozkoszował się widokiem Debbie.
Ją zaś wyraznie drażnił spokój Jake'a. Co on sobie wyobra�
ża?! %7łe kim jest? Zarzucił jej, że sprowokowała go, uwiodła dla
zabawy? No to dostanie nauczkę.
- Czy nie sądzisz, że we właściwy sposób prowadzę tę spra�
wę? - spytała z udawaną skromnością.
czytelniczka
scandalous
124 WSZYSTKIE TWARZE AGENTKI
- Jesteś najlepszą specjalistką od przetrzymywania Lu�
cky'ego na rozżarzonych węglach.
Roześmiała się.
- Lepiej nie mówić o rozżarzonych węglach w takim miej�
scu - powiedziała.
- Też coś. A cóż to jest za miejsce?
- Sauna. Nie byłeś nigdy przedtem w czymś takim?
- Chwała Bogu, nie! To jest chyba jeden z elementów te�
go eleganckiego świata, do którego taki prostak jak ja nie ma
wstępu.
- Rzeczywiście. Zupełnie nie wiesz, jaki strój obowiązuje
w saunie.
- Cóż to może być? Frak i cylinder?
- Nie. Należy rozebrać się zupełnie i pozwolić wniknąć cie�
płu do wnętrza ciała.
- Ja teraz pracuję. Nie jestem tu dla przyjemności.
Po twarzy Jake'a spływały strugi potu. Otarł je chusteczką do
nosa i roześmiał się, gdy spostrzegł, jak niedorzeczny był to gest.
Nie myśląc nawet o tym co robi, sięgnął po ręcznik Debbie
i okrył nim jej nagie ciało.
Przyglądała mu się drwiąco.
- Mogłabyś przestać już się zabawiać - sapnął.
- To nie jest zabawa, Jake.
- No pewnie! Absolutnie przypadkiem właśnie sauna wpadła
ci do głowy jako miejsce do rozmowy.
- Musiałam porozmawiać z tobą w cztery oczy. Innego spo�
sobu nie było.
- No, to już porozmawiałaś. Dziękuję za informacje...
- To jeszcze nie wszystko. Potrzebuję twojej rady. Nie wiem,
jak rozegrać sprawę z Luckym dziś w nocy. Słyszałeś, co powie�
dział o  specjalnej okazji".
- Wyglądało na to, że sama go zachęcałaś - burknął.
- Nie mogę już dłużej trzymać go na dystans - wyjaśniła
poważnie. - Musiałam zmienić taktykę.
- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz.
czytelniczka
scandalous
WSZYSTKIE TWARZE AGENTKI 125
Debbie obróciła się lekko i wsparła na łokciu. Ręcznik zsunął
się zupełnie, odsłaniając jej krągłą pierś.
- Jake? - spytała. - Kto mówił mi, że dla dobra sprawy
wszystkie chwyty są dozwolone?
- Ja.
Uniosła się i dotknęła jego ramienia. Czuła, jak drży z tłu�
mionego z całej mocy pożądania.
- Nie istnieje poświęcenie zbyt wielkie, by wsadzić bestię za
kratki - mruknęła.
- Co masz na myśli?
- Siebie. Ty dowodzisz tą operacją. Ja tylko wykonuję pole�
cenia. Jakie są twoje rozkazy na tę noc, Jake?
Nie odpowiedział. Nie umiał znalezć słów. Znał właściwą
odpowiedz, lecz zagubił gdzieś nagle profesjonalne spojrzenie
na sprawę. Nie było takiej siły, która zmusiłaby go do pchnięcia
Debbie w ramiona innego mężczyzny. Jej delikatne palce sunące
po jego ramieniu otumaniły go do reszty. Chwycił ją za rękę. By
ją powstrzymać. Ale czar trwał.
- Czy po to mnie tu ściągnęłaś? - zapytał. - %7łeby prosić
mnie o zgodę na przespanie się z Driverem?
- No cóż. Być może byłoby to najlepsze rozwiązanie - po�
wiedziała w zamyśleniu. - Spełnienie jego żądań na pewno po�
mogłoby nam najbardziej. Jeśli nie potrafi powściągnąć języka
w gniewie, to pomyśl tylko, co mógłby wygadać w... w szcze�
gólnych okolicznościach. Wsadzenie Lucky'ego Drivera do wię�
zienia przyniesie nam tylko chwałę i zaszczyty.
- I o to właśnie chodzi, tak? Sława! Awans! Kariera...
- Twoja także, nie zapominaj.
- Do diabła z moją karierą! - krzyknął z wściekłością. - Nie
chcę, żebyś poszła z nim do łóżka, rozumiesz?
Radość napełniła serce Debbie, która pomimo to ciągnęła dalej.
- Nie rozumiem, dlaczego? - Wydęła wargi.
- Wiesz doskonale.
- Nie wiem. Kiedyś może wiedziałabym, ale to już minęło.
Prawda, Jake?
czytelniczka
scandalous
126 WSZYSTKIE TWARZE AGENTKI
- Tak - burknął.
- Uważasz mnie za wyrachowaną, zimną podrywaczkę, która
uwiodła cię dla zabawy... dla sportu. Postanowiłeś zatem, może
trochę poniewczasie, pokazać mi, jaki jesteś silny, z jaką łatwo�
ścią potrafisz mi się oprzeć. Bo przecież przyszło ci to z łatwo�
ścią, prawda, Jake?
- Najzupełniej.
- No to nie muszę się tym martwić, tak?
Gwałtownym szarpnięciem ściągnęła z siebie ręcznik. Leża�
ła, przyglądając mu się, naga i piękna jak boginka.
Jake gwałtownie zaczerpnął powietrza. Ich spojrzenia spo�
tkały się. Doskonale wiedział, że przyjście do sauny było szaleń�
stwem, a jeszcze większym - pozostanie. Wszechobecne gorąco
rozbrajało, rozmiękczało wolę. Powinien był natychmiast wstać
i wyjść. Lecz nie mógł tego uczynić. Nie był w stanie się ruszyć,
nie potrafił uciec przed jej spojrzeniem. Trwał w bezruchu jak
zahipnotyzowany.
Leżała nieruchomo, lśniąca od potu. Tylko piersi unosiły
się i opadały gwałtownie. Znał ją dobrze. Była gotowa do mi�
łości.
Usłyszał w głębi duszy ostrzegawczy głos.  Strzeż się jej! Nie
dawaj jej satysfakcji. Nie pozwól, by uwierzyła, że zawsze może
zrobić z tobą, co zechce".
Lecz głos zdrowego rozsądku i tym razem nie zdołał przebić
się przez falę pożądania. W nagłym odruchu wyciągnął rękę i po�
łożył ją na piersi Debbie. Westchnęła cicho i wyprężyła się,
całym ciałem wychodząc mu naprzeciw.
Głos rozsądku zamierał w niezmiernej dali.
- Zdejmij to, Jake - szepnęła, ciągnąc go za bluzę.
Sięgnął po ręcznik, by otrzeć mokrą twarz. I nagle, gdy był
zajęty, wyciągnęła mu bluzę z szortów i próbowała ją z niego
ściągnąć. Przesunęła dłonią po jego piersi. Sunęła powoli, zna�
cząc na skórze rozpalony ślad. Gdy dotknęła paska szortów, był
już całkiem pokonany.
- Czy tego chcesz? - spytał głucho.
czytelniczka
scandalous [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.