[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie powinnaś wierzyć w przeczucia. Jedna rzecz mnie tylko niepokoi.
 Jaka?
 Nie mamy katalogów, \eby wysłać tym ludziom. Zostaliśmy
uszczęśliwieni bez uprzedzenia.
 Wiem.  Umysł Hilary pracował szybko pobudzony nagłym sukcesem.
 Ale będziemy mieć je wcześniej, ni\ ci się zdaje. Pamiętasz tego faceta z roku,
tego, który zało\ył agencję reklamową? Zadzwoń do niego i spytaj, czy nie
mógłby się tym zająć. Ja zacznę spisywać towary.
W ciągu dnia nie było zbyt wielu klientów. Znów wszyscy kierowali się
do sklepu Maca, ale po raz pierwszy nie była tym zmartwiona. Tak zajęła się
pracą, \e zapomniała o zbli\ającej się godzinie zamknięcia i przypomniała sobie
o niej dopiero, gdy do sklepu wtargnęła gromadka nastolatków pod
przewodnictwem Todda i Andrew.
 To Daniel i Curtis  powiedział Todd wskazując na kolegów.  Simona,
Jima i Dylana ju\ znasz. A to moja mama  dodał.
 Cześć, chłopaki.  Hilary uśmiechnęła się.  Przyszliście spróbować
ostrych przypraw?
Andrew ju\ przyniósł słoiczki i buteleczki, które trzymała w małej
lodówce pod ladą.
 Mówią, \e są twardzi  rzekł.  Powiedzieliśmy im, \e mo\emy się o
tym przekonać.
Cała piątka zaczęła wrzeszczeć, gdy Hilary poczęstowała ich odrobiną
pieprzu chili, aby zacząć łagodnie. Potem zaserwowała czerwony barbecue i na
koniec, dla najodwa\niejszych, palącą miksturę z Jamajki, od której oczy
wychodziły na wierzch.
Chłopcy starali się nie okazywać słabości. Hilary śmiała się na widok
czerwonych uszu i załzawionych oczu. Mę\nie wstrzymywali pieczenie
przełyku i dziwili się, \e szczypta proszku lub odrobina sosu posiada tyle mocy.
Roznosząc szklanki z wodą Hilary opowiadała Toddowi i Andrew o stercie
listów.
 Zwietnie  rzekł Todd.  Czeka nas wreszcie fortuna i sława.
 Zachowałabym powściągliwość.
 Przecie\ to wielka rzecz, mamo. Mam przeczucie, \e chwyciliśmy byka
za rogi. Hej, Dylan, chłopaki, spróbujcie tego. Jest zabójcze.
Dylan, zachęcony faktem, \e przełknął poprzednie przyprawy, spróbował
szkockiego pieprzu. Na początku uśmiechnął się z triumfem, potem śmiech
przeszedł w zdumienie, w skruchę, a na końcu w przera\enie. Chwilę pózniej
wił się pod ścianą, a wokół rozbrzmiewał chóralny śmiech.
Hilary te\ się przyłączyła do ogólnej wesołej zabawy. Po chwili zdała
sobie sprawę, \e zawtórował im jeszcze jeden, głęboki głos.
Mac. Nie usłyszała, jak wszedł. Odwróciła się i zobaczyła go w drzwiach,
z dłońmi na biodrach i uśmiechem od ucha do ucha. Za nim, na chodniku,
dojrzała motocykl.
 Dzwonić po stra\ po\arną?
 I po ekipę filmową  odpowiedziała radośnie.
 Nie widziałam takiej sceny śmierci od czasów występów Oliviera w
 Ryszardzie III .
Dylan poprosił o wodę. Todd podając mu szklaneczkę zauwa\ył Maca.
 Cześć, Mac. Poka\ chłopakom, jak to się robi. Mac nasypał sobie na
język niemal pół słoiczka przyprawy, którą odstawił Dylan. Chłopcy odsunęli
się z respektem i Hilary usłyszała ochy i achy, gdy na twarzy nie drgnął mu
nawet jeden mięsień.
 Lata praktyki. Wiele pracy i wyrzeczeń. Nic ponadto.
Został nagrodzony brawami.
 A teraz, jeśli nie macie nic przeciwko temu, chciałbym porozmawiać z
panią na osobności.  Chwycił Hilary pod łokieć i skierowali się do wyjścia.
Ze środka doleciały ich urywki rozmowy.
 To chłopak twojej mamy?
 ...ma własny samolot...  rozpoznała głos Todda  ...lata nim na
Karaiby.
Irytowała się. Dzisiejszy dzień był pełen wra\eń. Od dziesiątej nie mogła
spokojnie odetchnąć. Potrzebowała czasu na zastanowienie, a Mac jej w tym
przeszkadzał.
Spojrzała na niego surowo i powiedziała:
 Nie wiedziałam, \e jesteś pilotem.
 Ee, trochę latałem.  Machnął ręką.  Hilary, muszę z tobą
porozmawiać. Pójdziemy razem na kolację?
Pokręciła głową.
 Przykro mi, Mac. Umówiłam się z chłopcami. W pierwszy dzień roku
szkolnego zawsze chodzimy razem na pizzę. Kiedyś ich w ten sposób
przekupiłam, a potem stało się to rodzinną tradycją. Jeśli chcesz, mo\esz pójść z
nami.
Czy to rozsądne? Nie miała pewności. Wiedziała tylko, \e ma ochotę z
nim być. Jego wahanie wyglądało jak odmowa.
 Chcę z tobą porozmawiać, ale nie w obecności chłopców  powiedział
otwarcie.  Chodzmy więc mo\e na drinka przed kolacją.
 Muszę zamknąć sklep.
 Ile czasu ci to zajmie?
 No...  Zajrzała do środka, gdzie siedmiu nastolatków odkręcało i
zamykało buteleczki.
 Chyba niewiele. Muszę tylko oddać utarg do banku.
 Niech to zrobią Todd i Andrew. Naprawdę muszę z tobą porozmawiać.
Dziś wieczorem wyje\d\am i nie mam za du\o czasu.
Serce zamarło jej ze zdumienia.
 Wyje\d\asz...? Na St. Helene?
Skinął głową, ale jego oczy nadal figlarnie się śmiały.
 Tym razem nie chodzi o \adne plotki. Ale najpierw muszę z tobą
porozmawiać.
Długo się wahała. Wiedziała, czemu czuje się tak niewyraznie  przez
ostatnie osiem godzin finansowe widoki na przyszłość zmieniły się o
dziewięćdziesiąt stopni. Poczuła się bardziej związana z domem.
A jednak chciała wiedzieć, co Mac ma jej do powiedzenia. Skinęła głową
i wróciła do sklepu, aby poprosić Todda i Andrew o zamknięcie  Fortissimo i
odniesienie utargu do banku.
 Dobra jest  powiedział Andrew.
 Nie zapomnij o pizzie  dodał Todd.  Pójdziesz z nami, Mac?
 Przykro mi, chłopcy. Innym razem.
 Ach, mamo, poczekaj chwilę i posłuchaj. Będziemy mieli dziś co
uczcić. Panu Devon tak się spodobało opowiadanie Andrew, \e, po dokonaniu
adaptacji, chce je wystawić w szkolnym teatrze. Niezle, co?
Rozległy się entuzjastyczne okrzyki chłopców, którym wtórował głęboki
glos Maca.
 To naprawdę wspaniale  powiedziała automatycznie, modląc się, aby
nie było słychać dr\enia w głosie.
Jeszcze przed chwilą śmiała się beztrosko razem z chłopcami, teraz
jednak znów nawiedził ją niepokój i musiała być ostro\na. Wiadomość o
wyjezdzie Maca, Hilary powinna potraktować jak zapowiedz odjazdu kogoś, kto
wraca tam, skąd przybył. Mac nie pasował do jej otoczenia i nic nie mo\na było
na to poradzić.
Pojechali do  Domingo .
 Widzę, \e się tu zadomowiłeś  powiedziała Hilary, gdy weszli do
środka.
 To przez jedzenie  odparł Mac. Wskazał stolik w kącie, a Hilary
wyczuła, \e jest trochę zdenerwowany. Jak zwykle był sympatyczny i pewny
siebie, ale w jego zachowaniu dało się zauwa\yć jakąś zmianę.
 O szóstej muszę wrócić do domu, Mac. O co chodzi?
 Przede wszystkim o to.  Podsunął jej krzesło i nachyliwszy się
pocałował ją w miejsce, gdzie szyja łączy się z obojczykiem. Poczuła, jak
zagotowała się w niej krew. Od wczoraj jego dotyk nie stracił nic ze swej magii
i mocy.
 Powinienem mieć u ciebie plus  dodał  bo nie pocałowałem cię na
oczach tego towarzystwa w sklepie.
 I tak zrobiłeś niezłe wra\enie.  Z trudem wypowiadała słowa.  Mac,
co mi chciałeś powiedzieć?
Chyba zrozumiał, \e Hilary nie \yczy sobie, \eby ją znów pocałował.
 Nigdy tego nie robiłem, ale będę mówił jasno i zwięzle. Chcę
porozmawiać o mał\eństwie.
Zobaczył na jej twarzy zdziwienie i nie mógł powstrzymać się od
śmiechu. Starał się w ten sposób rozładować napięcie i nabrać sił przed
ostateczną batalią.
Spodziewał się, \e Hilary równie\ się roześmieje, lecz gdy zobaczył jej
powa\ną minę, pośpieszył z wyjaśnieniem.
 O naszym mał\eństwie. Wiem, \e to tak nagle, ale... ech, do diabła.  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •