[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdzie jest teraz?
Nie, to niemożliwe. Niles musi się z tym pogodzić. Ale pospieszmy się. Raif bywa niemiły, gdy
każe mu się czekać.
Raif utkwił wzrok w miejscu, gdzie powinny się za chwilę otworzyć drzwi. Słuchał swojego
sekretarza, ale docierało do niego co piąte słowo. Nie mógł się doczekać, kiedy Saham wreszcie
sobie pójdzie. Ryzykuje jak idiota, ale musi spotkać się z Ann. Nie wytrzyma kolejnej nocy bez próby
rozmowy, może pocałunku, a jeszcze lepiej kochania się z nią do rana.
To co prawda poboczna linia brytyjskiej rodziny królewskiej referował sekretarz ale prośba
o spotkanie przyszła z Pałacu Buckingham. Rodzina Walden-Garv ma duże wpływy w Wimber
International i Iris Industrial. Myślałem o prywatnej audiencji, może nawet zaproszeniu na herbatę.
Oczywiście odparł machinalnie Raif.
Audiencja czy popołudniowa herbata?
Wszystko jedno. Sprawdz mój grafik i zdecyduj. Raif podszedł do drzwi, dając sekretarzowi
sygnał, że chce zostać sam. Przypomnij mi jeszcze raz, o kim była mowa?
O markizie Vendich, Wasza Wysokość. Saham skłonił się nisko i wyszedł.
Niemal w tej samej chwili ktoś cichutko zapukał do sekretnych drzwi od strony przejścia. Raif
otworzył je dobrze zamaskowanym przyciskiem. Kalila pomachała mu na pożegnanie i zniknęła
w ciemnym labiryncie, a lekko zdezorientowana i niezwykle seksowna Ann wkroczyła do jego
prywatnego apartamentu. Przez chwilę stali w milczeniu. Raif przypomniał sobie, że kiedyś go
zapytała, czy jest coś, czego nie może mieć. Teraz wiedział, że zna odpowiedz. Nie może mieć Ann,
choć jest jedyną kobietą na świecie, której pragnie.
Jestem głupi wyznał, a Ann roześmiała się.
Powiedziałam ci to już na naszym pierwszym spotkaniu. Skąd nagle ta refleksja?
Jesteś ostatnią kobietą na świecie, o której powinienem myśleć. Jesteś Amerykanką, masz jasne
włosy i niebieskie oczy, ani kropli błękitnej krwi, żadnych koneksji politycznych. Nie jesteś
dziewicą.
Zawsze mi się podobały moje oczy.
Uwielbiam twoje oczy. Kocham twój głos, twoją inteligencję i twoje poczucie humoru.
Wszystkiego tego nie mogę mieć. Mam obowiązki. Związek z tobą, ba, nawet plotki na twój temat
w niewyobrażalny sposób szkodziłyby mojej rodzinie. Mój ojciec umiera.
Wiem.
Będę królem Rayas.
O tym również wiem.
Muszę się szybko ożenić.
Z młodziutką dziewicą z królewskiego rodu. To także rozumiem.
Bardzo mi przykro.
Przestań dramatyzować. Może to naprawdę klątwa Złotego Serca. Kiedy odzyskasz rzezbę,
wszystko się ułoży. Zakochasz się w jakiejś stosownej narzeczonej i będziecie żyli długo
i szczęśliwie.
Aatwo jej mówić. Raif wiedział, że uczucie do Ann jest najprawdziwszą rzeczą na świecie i nie
minie jak ręką odjął. Zwiat nabierał kolorów, gdy był z nią, przygasał, gdy się oddalała. Miał ochotę
rozmawiać z nią na każdy temat, śmiać się i kłócić. Wiedział, że rozumiałaby jego ból z powodu
choroby ojca i lęki związane z władzą.
Spojrzyj na to od dobrej strony rzekła niefrasobliwie. Dopóki klątwa działa, powinniśmy ją
wykorzystać. Nie jestem dziewicą i nie oszczędzam się dla przyszłego męża.
Raif oniemiał z wrażenia. Na widok jego miny Ann przygryzła wargi. Może pozwoliła sobie na
zbyt swobodny żart? Jednak już za chwilę znalazła się w jego objęciach. Uścisk Raifa był mocny
i bezpieczny, na krótko mogą sobie pozwolić na miłość. Pierwszy pocałunek był delikatny, pytający,
ale już wkrótce wewnętrzny ogień przedarł się na powierzchnię.
Nie mogę przestać o tobie myśleć wyznał. Boję się, że cię skrzywdzę.
Tęskniłam. Nie możesz mnie skrzywdzić.
Zostaniesz? Będziesz spała w moich ramionach?
Tak, oczywiście. Jeszcze przyjdzie czas na cierpienie. Znajdzie na nie sposób. Dzisiaj Raif należy
do niej.
Zaniósł ją na rękach do sypialni, położył wśród poduszek na białej pachnącej pościeli. Nie
całował jej teraz, tylko gładził po włosach i rozwiązał pasek od szlafroka. Serce Ann waliło głośno.
Gorąco rozlało się w każdej komórce jej ciała. Chyba niczego w życiu nie pragnęła tak bardzo, jak
teraz tego mężczyzny.
Jego oczy pociemniały, gdy pod szlafrokiem ukazało się ciało przysłonięte tylko cienką jak mgiełka
jedwabną koszulką. Przesuwał wargami po ramieniu i szyi Ann, a sam pospiesznie uwalniał się od
ubrania. Było coś niezwykle erotycznego w dotyku samych ust.
Jestem w baśni z tysiąca i jednej nocy westchnęła. Błądziła spojrzeniem po bogato pozłacanej
kopule sklepienia, lśniących antykach i zdobionych witrażami oknach, za którymi były tylko kwitnące
ogrody i morze.
Jestem mężczyzną, nie tylko księciem. Raif opadł na poduszki i przygarnął ją do siebie.
Wolałabym, żebyś był tylko mężczyzną. Jej zmysły wyczuliły się i rejestrowała każdy jego
oddech, każde uderzenie serca. Kiedy wreszcie zaczną się kochać?
Mijały minuty, każda kolejna dłuższa od poprzedniej.
Raif? Co robisz?
Pięknie pachniesz. Pocałował ją w kark.
Nareszcie. Ale na tym się skończyło. Ann zaczęła się kręcić niecierpliwie, a Raif syknął, jakby się
oparzył.
Nie całujesz mnie.
Wiem.
Dlaczego? Czy coś zrobiła zle?
Nie jestem z kamienia, Ann jęknął.
Chcesz, żebym to ja całowała ciebie? Raif jest pewnym siebie kochankiem, ale Ann nie miała
nic przeciwko przejęciu inicjatywy. Starała się przekręcić, jednak trzymał ją w kurczowym uścisku.
Co się dzieje, Raif?
Staram się zachować resztki samokontroli&
Zaraz, zaraz. Wreszcie spojrzała mu w twarz. W tym tempie do rana nie zaczniemy.
Nie wiem, czy cię dobrze zrozumiałem. Coś mu wreszcie zaczęło świtać. Mam nadzieję, że
myślisz to co ja. Kiedy się zgodziłaś na spanie w moich ramionach, uznałaś to za zgodę na seks?
No chyba sobie żartuje. Pacnęła go w ramię.
A co innego?
Naprawdę chcesz się ze mną kochać?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Pokrewne
- Home
- 007._Cartland_Barbara_ _NajpiÄkniejsze_miĹoĹci_07_ _Znudzony_pan_mĹody
- Niewygodny testament 01 McMahon Barbara Ĺťona wspĂłlnika
- Cartland Barbara NajpiÄkniejsze miĹoĹci 154 Droga ku szczÄĹciu
- Cartland Barbara Nie wyrzekaj siÄ miĹoĹci
- 174.Barbara KrzysztoĹ Karolino, nie przeszkadzaj
- Cartland Barbara Sekrety serca
- C Howard Robert Conan barbarzyĹca
- DELINSKY Barbara Drugie rozdanie
- Cartland Barbara ĹwiÄte szafiry
- CIA Book Of Dirty Tricks
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- onaonaona.keep.pl