[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oczy, dowód słabości, a Cedric otoczył ją ramieniem.
- Nie płacz, siostro! Nie martw się, jeszcze będziesz miała
dzieci. Może nawet niedługo.
Eleanor uśmiechnęła się przez łzy i objęła brata.
- Och, Cedricu, co ja bym bez ciebie zrobiła? - wyszeptała.
- Jaki wzruszajÄ…cy widok!
Ironiczny ton Richarda, stojącego na progu, sprawił, że
odskoczyli od siebie tak, jakby w czymÅ› zawinili, choć dopra­
wdy nie było powodu. Ale Cedric zdążył już zauważyć, ze earla
drażni jego bliskość z siostrą, i chociaż nie rozumiał przyczyny
tego stanu, to nie chciaÅ‚ postawić Eleanor w kÅ‚opotliwej sy­
tuacji.
Eleanor odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™, żeby Richard nie zauważyÅ‚ jej sÅ‚a­
bości.
- Właśnie się żegnaliśmy, panie. Za chwilę wyjeżdżam do
Radcliffe Manor. Wrócę za tydzień - obiecał Cedric.
- Cieszę się, że tymczasem chcesz pozostać w mojej służbie,
bracie. Takie zbrojne ramiÄ™ bardzo mi siÄ™ przyda! Szerokiej dro­
gi! %7łyczę ci, żebyś miło spędził czas z panną Anne,
- Dziękuję. Do zobaczenia, siostro. Przekażę Anne twoje
pozdrowienia.
- Powtórz, że mam nadzieję wkrótce ją zobaczyć. Niech cię
Bóg prowadzi, Cedricu!
- I niech będzie z tobą.
Jeszcze zanim wyszedÅ‚ z komnaty, Eleanor otarÅ‚a Å‚zy, ale Ri­
chard zdążył je zauważyć. Do diabła! Czyżby ta kobieta była
tak zakochana w bracie, że płacze, kiedy brat wyjeżdża na kilka
dni? 1 choć nie mógł wzbudzić w sobie nienawiści do Cedrica,
to jego głos zabrzmiał szorstko:
- Będziesz za nim tęsknić, żono.
- Za Cedrikiem? Może trochę. Ale posłuchaj. To chyba gra
fanfara straży przy bramie! Ktoś nadjeżdża.
Razem zeszli do wielkiej sali, podczas gdy Cedric kończył
się z nimi żegnać.
Wpadł wartownik i zawołał podnieconym głosem:
- Królewski posłaniec! Królewski posłaniec!
Mężczyzna odziany w królewskie barwy, majÄ…cy na ramie­
niu godło Plantagenetów - janowiec, wszedł do wielkiej sali.
SkÅ‚oniÅ‚ siÄ™ nisko i podszedÅ‚szy do Richarda, przyklÄ™knÄ…Å‚, by po­
dać mu zwój pergaminu.
- Kufel piwa dla posłańca! Odpocznij i poczekaj na
odpowiedz. Chodz, żono, wracamy do komnaty.
Eleanor ledwie mogła się doczekać, aż Richard przełamie
królewską pieczęć i zacznie czytać.
- I co? - spytała niecierpliwie. - To nie są złe wiadomości,
prawda?
Richard uśmiechnął się z zadowoleniem.
- Przeciwnie, dobre. Spotkał mnie wielki zaszczyt, żono!
Czy sÅ‚yszaÅ‚aÅ› o nowym orderze, który wprowadziÅ‚ król Ed­
ward? O Orderze PodwiÄ…zki?
- Przez który król ma nadzieję przywrócić legendarne ideały
króla Artura i rycerzy okrągłego stołu?
- Jesteś dobrze poinformowana, żono!
- Co to ma wspólnego z wiadomością przywiezioną przez
posłańca?
- Jestem zaproszony, a nawet wiÄ™cej, dostaÅ‚em rozkaz wstÄ…­
pienia do kapituły tego orderu!
- Ty? Och, Richardzie! Jaki zaszczyt! Co masz zrobić?
- Jechać do Eltham. Król Edward postanowił urządzić tam
w styczniu uroczysty turniej.
- Turniej! - Eleanor nie potrafiła powściągnąć niepokoju. -
Czy będziesz w nim walczył?
Richard znowu spojrzał w pergamin.
- Chyba nie. - Z trudem ukryÅ‚ rozczarowanie. - Tu jest na­
pisane, że w turnieju wezmie udziaÅ‚ dziewiÄ™ciu fundatorów or­
deru. Może dla pozostałych będą jakieś pomniejsze turnieje?
W każdym razie ma być uroczystość związana z ufundowaniem
orderu, a potem uczta.
- Cieszę się twoim szczęściem, mężu. Ale będę za tobą tęsknić,
gdy cię nie będzie.
Richard zerknął na nią pytająco, bo w jej głosie zabrzmiał
szczery smutek.
- Bardziej niż za Cedrikiem? - Pytanie było żartobliwe, ale
odpowiedzi oczekiwał z takim napięciem, że aż go samego to
złościło.
- JesteÅ› moim mężem. Już ci powiedziaÅ‚am, że niczego bar­
dziej nie pragnÄ™, niż mieć ciÄ™ przy sobie! Cedric i ja razem do­
rastaliÅ›my. To jest naturalne, że za nim tÄ™skniÄ™, ale za tobÄ… tÄ™­
skniÄ™ inaczej!
Richard odprężył się i z uśmiechem przyciągnął ją do siebie.
- Wobec tego bÄ™dzie ci przyjemnie dowiedzieć siÄ™, że za­
proszenie rozciÄ…ga siÄ™ również, na mojÄ… żonÄ™ i Å›witÄ™! - PocaÅ‚o­
wał ją czule. - Czy chcesz, żebyśmy wzięli również Cedrica?
- Czy to znaczy, Richardzie, że mam jechać z tobą do Eltham?
- Owszem.
Potwierdził to obojętnie, ale oczy mu się śmiały. I wcale nie
próbował zostawić jej w Wenfrith. Uszczęśliwiona, głośno się
roześmiała.
- Musimy zaraz powiedzieć o tym Cedricowi! Może jeszcze
jest na dole.
- Ano, tak. - Richard śmiał się razem z nią, zapomniawszy
o swoich niepokojach. RozpieraÅ‚a go radość, poczuÅ‚ siÄ™ jak ma­
Å‚y chÅ‚opiec. - DobrÄ… nowinÄ™ trzeba szybko przekazać. DziÅ› wie­
czorem otworzymy nowÄ… beczkÄ™ wina!
Idąc po schodach za żoną, uświadomił sobie, że nie mógłby
się prawdziwie cieszyć, gdyby zostawił Eleanor w domu.
Chciał, żeby była przy nim, potrzebował jej! Był z niej dumny!
Gdzie znalazÅ‚by szlachetnie urodzonÄ… NormandkÄ™, która do­
równaÅ‚aby Eleanor godnoÅ›ciÄ…, odwagÄ… i dobrociÄ…? MógÅ‚ przed­
stawić żonę na dworze bez najmniejszego wstydu. Anglosas czy
Normandczyk, co za różnica, kto się kim urodził? To prawda,
że pochodzenie byÅ‚o ważne, lecz nie ważniejsze od szlachetne­
go charakteru. Nauczyła go tego Eleanor. Król miał rację. Był
naprawdÄ™ najwyższy czas, by ci, którzy zwÄ… siÄ™ Anglikami, za­
pomnieli o dawnych urazach i poczuli siÄ™ jednym narodem.
Tymczasem w wielkiej sali zeszli siÄ™ ludzie Richarda.
Wszyscy wyczuwali, że król nie przysÅ‚aÅ‚by posÅ‚aÅ„ca bez waż­
nego powodu. Cedric rzeczywiście jeszcze nie odjechał, więc
zareagowaÅ‚ na nowinÄ™ dzikim okrzykiem radoÅ›ci. A ludzie Ri­
charda zaczÄ™li czynić miÄ™dzy sobÄ… zakÅ‚ady, kto zostanie wybra­
ny do świty earla i hrabiny.
Podróż ze świtą earla wyglądała inaczej niż podróż córki
kupca. Richard zawczasu wysyÅ‚aÅ‚ posÅ‚aÅ„ców, żeby przygotowa­
li nocleg dla państwa, szukał gościny w zamkach, dworach
i klasztorach po drodze. Eleanor nie musiała dzielić sypialni,
a tym bardziej Å‚oża z obcymi kobietami, lecz spaÅ‚a caÅ‚kiem wy­
godnie, w gościnnych komnatach dawanych do dyspozycji ear-
lowi i jego żonie. Naturalnie trzeba byÅ‚o również znalezć noc­
legi dla okoÅ‚o trzydziestu towarzyszÄ…cych im osób, ale czÅ‚on­
kowie świty nie zawsze mieli aż tyle szczęścia w przydziale
kwater.
Gdy dwanaÅ›cie dni radosnych obchodów Bożego Narodze­
nia dobiegło końca i nastał rok 1348, Richard z Eleanor i całą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •