[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bez wahania wszedł do środka.
Wnętrze kaplicy było znacznie większe, niż można było
przypuszczać, kierując się jej zewnętrznym kształtem. Ry-
cerz zrobił kilka kroków po omacku, potem usłyszał trzask
100
rozpalanego ognia. Mrok rozproszyło światło siedmiu po-
chodni zawieszonych na ścianach.
Jedynym stojącym w kaplicy sprzętem był prosty ołtarz
w kształcie stołu, stojący w głębi. Stamtąd też wzywała po-
mocy przykuta łańcuchem do ściany młoda dziewczyna
w sukni koloru wiosennej trawy
-Rycerzu...!
Bezimienny rzucił się w jej stronę. Miała złote włosy
i wielkie niebieskie oczy, w których odbijał się blask po-
chodni. Końcówką miecza rycerz przeciął okowy krępujące
jej nadgarstki.
- Kto cię tu uwięził, pani? Nie widziałem nikogo. Wszę-
dzie tylko groby z imionami ludzi, którzy przecież żyją.
- Baudemagus rzucił zły czar na nasze miasto.
- Kim jest Baudemagus?
- To czarownik, doradca księcia Malaganta z Gorre.
- Wciąż ten Malagant! - zdenerwował się rycerz. - Dla-
czego cię skrzywdził?
Dziewczyna drżała na całym ciele. Bezimienny zdjął pe-
lerynę i okrył jej ramiona. Podziękowała mu w milczeniu
i uśmiechnęła się nieśmiało. Spojrzenia młodych spotkały
się. Patrzyła na niego tak intensywnie, że zmieszał się
i pierwszy spuścił wzrok.
- A więc widziałeś groby? I przeczytałeś imiona?
-Tak...
Na wspomnienie imienia Ginewry trwoga ścisnęła mu serce.
- Znalazłeś też swoje?
- Nie, zresztą to by nie było możliwe.
- Dlaczego? Czyż nie jesteś rycerzem króla Artura jak
wszyscy, którym wyznaczono tu miejsce wiecznego spo-
czynku?
101 .
- Jestem rycerzem króla Artura - przyznał.
- Zatem twoje imię musi być wyryte na jednym z na-
grobków.
-Mówiłem ci już, że to niemożliwe. A teraz ty odpo-
wiedz mi, dlaczego Malagant cię uwięził.
- Przyglądała mu się chwilę uważnie, a w jej oczach ko-
loru morskiej toni kryło się kolejne pytanie. Nie zadała go
jednak, lecz powiedziała:
- Wstąpiłam przejazdem do Sorelois, by odwiedzić Gale-
hota, syna pana tutejszych włości. Niespodziewanie wczoraj
wieczorem pojawił się Malagant z bandą Saksończyków. Miał
przy sobie złotowłosą brankę, w której od razu rozpoznaliśmy
królową Ginewrę. Galehot jest giermkiem, a jego ojciec - wa-
salem Malaganta, obaj są mu więc winni posłuszeństwo i go-
ścinę. Kiedy jednak Galehot zobaczył, kogo więzi Malagant,
stwierdził, że nie będzie popierał jego nikczemnego postępku,
i kazał mu natychmiast wyjechać. Jak zapewne przypusz-
czasz, Czarny Rycerz nie darował zniewagi. Z zemsty zamie-
rzał zrównać miasteczko z ziemią i byłby to uczynił, gdyby nie
nadjechała pani Morgana z Mordretem i czarownikiem Bau-
demagusem. Morgana zapytała Malaganta o przyczynę jego
gniewu, a kiedy ją wyjaśnił, znalazła inne rozwiązanie. Wi-
dzę Galehocie, że darzysz wielkim szacunkiem króla Artura
i jego rycerzy. Uczynimy ci zatem wielki honor. Niech to mia-
sto stanie się miejscem ich pośmiertnej chwały!". Gestem na-
kazała Baudemagusowi wymówić odpowiednie zaklęcie.
Wiesz, rycerzu, Morgana jest znawczynią czarnej magii. Tym
sposobem Sorelois stało się przyszłym cmentarzem.
- Morgana... - Bezimienny wymówił szeptem jej imię. -
Nie wiesz, pani, dlaczego ona tak nienawidzi Artura? Prze-
cież jest jej bratem!
102
Dziewczyna uśmiechnęła się zagadkowo.
- Nie sądzę, żeby Morgana nienawidziła brata. Nienawi-
dzi swego kochanka.
Bezimienny zmarszczył brwi.
- Co chcesz przez to powiedzieć? Nie rozumiem...
Położyła dłoń na jego dłoni.
- Są sprawy, o których lepiej nie mówić.
Jej palce delikatnie go głaskały. Poruszony tym młodzie-
niec odsunął się gwałtownie.
- Jedzmy stąd. Ten cmentarz mnie przeraża.
- Nie możemy, rycerzu.
-Zaufaj mi. Nie powstrzyma mnie żadna burza, żaden
mur, żadna brama!
Chwyciła go za rękę. Jej oczy płonęły i nie był to już
blask odbijających się w nich pochodni.
- Ufam ci. Jesteś tym, na którego czekałam.
- Czekałaś na mnie?
- Powiedz mi swoje imię - błagała - a będę pewna, że to
naprawdę ty.
Bezimienny był zakłopotany; nie mógł znieść zaborcze-
go wzroku, którym pożerała go dziewczyna. Chciał uwol-
nić się z uścisku, lecz nie wiedział, jak to zrobić, by jej nie
urazić.
- Proś mnie o co tylko zechcesz, lecz nie pytaj o moje
imię i - jedzmy już! - zaproponował.
Powstrzymała go z zaskakującą siłą.
- Dobrze, skoro chcesz, pozwolę ci zataić imię, ale
chwycę cię za słowo.
Przygryzł wargi, zły, że dał się podejść, gdy bez zastano-
wienia powiedział: Proś o co tylko zechcesz."
- Czego więc żądasz? - zapytał nieufnie.
103
- Powiem ci pózniej, jakie jest moje największe życzenie.
Najpierw jednak poproszę, byś zdjął z miasteczka czar rzu-
cony przez Baudemagusa.
- Jak mam to uczynić? Nie jestem czarownikiem.
- Jesteś rycerzem. To wystarczy. Chodz!
Zaprowadziła Bezimiennego do małych żelaznych
drzwi, których wcześniej nie widział z powodu ciemności.
Były tak ciężkie, że dopiero z jego pomocą zdołała je
pchnąć. Gdy się otworzyły, oboje cofnęli się z wrażenia:
z otchłani usłyszeli przesycone lękiem i rozpaczą wołania
mężczyzn, kobiet i dzieci. Skargi, lamenty i rozdzierające
okrzyki boleści dochodziły z położonej pod kaplicą nie-
wielkiej piwnicy, której ściany wyłożone miedzianą blachą
lśniły opromienione krwawym światłem z niewidocznego
zródła.
- Co to ma znaczyć? - zdumiał się Bezimienny.
- Morgana i Baudemagus zamknęli tu demony i duchy
nieszczęśników zmarłych bez pochówku.
Rycerz wziął się w garść i wszedł do piwnicy. Aby nie sły-
szeć przerażających wrzasków, które przeszywały mu serce,
przykrył sobie uszy dłońmi. Na środku pomieszczenia znaj-
dowała się czarna dziura podobna do studni. Bezimienny
z dziewczyną podszedł do samej jej krawędzi. Ostrożnie od-
słonił uszy. Miał wrażenie, że ze wszystkich stron atakują go
niewidzialne, acz obrzydliwe istoty, ocierają się o czoło i szyję,
wciskają się do ust.
- Zejdz do studni, rycerzu, a zły czar pryśnie.
Musiał posłuchać. Nie miał innego wyjścia. Spełnienie
danej obietnicy jest obowiązkiem rycerza.
- Powtarzam, pani, że nie jestem władny stawić czoła
magicznej mocy czarownika. Twoja prośba tego nie zmieni.
104
-A ja ci powtarzam, rycerzu, że zdejmiesz rzucony
przez niego czar. Wystarczy, że znajdziesz klucze.
- Jakie klucze?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Pokrewne
- Home
- Graham Masterton Wojownicy Nocy 01 Wojownicy nocy cz.2
- Glen Cook Black Company 01 Black Company
- Saul John Kronika Blackstone 01 Oko za oko.Lalka
- Anna BrzeziĹska WilĹźyĹska dolina 01 OpowieĹci z WilĹźyĹskiej Doliny
- Heggan_Christiane_ _Nigdy_nie_mow_nigdy
- Jim Butcher Akta Harry'ego Dresdena 01 Front burzowy
- Kroniki brata Cadfaela 01 Tajemnica ĹwiÄtych relikwii Ellis Peters
- Connor Kerry Harlequin Romans i Sensacja 01 Ucieczka w mrok
- 0902. Radley Tessa RĂłd SaxonĂłw 01 Dotrzymane obietnice
- Smith, EE Doc Family D'Alembert 01 The Imperial Stars
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pwpetzworld.pev.pl