[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wyścigi w rejonie sto trzy? Niech im będzie, co mi za różnica. Co mi do głowy strzeliło, żeby się
tak idiotycznie zachować, Boże drogi, masochizm czy co? Co teraz? Co ja mam teraz zrobić? Tak
okropnie, tak rozpaczliwie nienawidzę być nieszczęśliwa!
I nagle zbuntowałam się. Nie będę nieszczęśliwa! Dość tego. Dość tej rozpaczy, tych głupich
tragedii i groteskowych nieszczęść! Od dziś kończę na wieki z lirycznymi uczuciami! %7ładnych
nadziei, precz z nadzieją, jedno się kończy, drugie zaczyna, klin klinem, ale już! O Boże, natychmiast
ześlij klina!&
Nagle przypomniałam sobie tego klina i poczułam, jak zaczyna mnie ogarniać nieopanowana
nienawiść do człowieka, który stał się przyczyną wszystkiego, który mnie nie uratował od sercowego
nieszczęścia i który, na domiar złego, wystawił mnie rufą do wiatru. I dokonawszy tego wszystkiego
zdematerializował się, unikając mojej zemsty. Ach, dzika nienawiść to jest uczucie, które znakomicie
dodaje wigoru&
Zapaliłam papierosa i ożywiona nagle tą nienawiścią pogrążyłam się w ponurych
rozpamiętywaniach&
Wbrew znalezieniu się w stanie skrajnej nędzy, następnego dnia do Rady Narodowej na Woli
jechałam taksówką. Nie miałam ani czasu, ani nastroju zawracać sobie głowy komunikacją miejską.
Rezultatem nocnych rozmyślań było podłe i nieszlachetne postanowienie: będę piękna, będę zła, będę
łamać serce, komu tylko zdołam, a w szczególności niektórym osobnikom. Ja mam złamane, to i oni
wszyscy też niech mają połamane.
Siedziałam obok kierowcy, mściwie rozmyślając o tym łamaniu. Wgłębi duszy kłębiły mi się
plany i zamiary mrożące krew w żyłach. Byłam kontra świat!
Przed skrzyżowaniem Nowego Zwiatu ze Zwiętokrzyską wpadł mi w oko przechodzący przez
ulicę bardzo wysoki facet. Ciemne włosy, znajoma sylwetka& Szedł z kobietą i natychmiast
pomyślałam, że teraz wykorzystam okazję i przyjrzę się mojej byłej rzekomej rywalce. Spojrzałam i
zdziwiłam się nadzwyczajnie. Jak to, wiek, strój, ogólny wygląd tej pani zupełnie me to, czego się
mogłam spodziewać! Przecież to wręcz nie ta sfera! O ile wiem, ten człowiek uznaje towarzystwo
wyłącznie pięknych kobiet, co mu się stało, że z czymś takim idzie po ulicy?
Szybko wróciłam wzrokiem do faceta. Byliśmy akurat tuż przy mm i bardzo wyraznie dojrzałam
twarz. Ach, wielki Boże!!!&
Piorunujący widok oszołomił mnie i pozbawił refleksu. Siedziałam jak słup soli, nie będąc nawet
w stanie odwrócić głowy i obejrzeć się za człowiekiem, w którego istnienie przestałam już wierzyć.
Tym razem nie mogło być mowy o pomyłce. To był on, to była twarz, która na zawsze utkwiła mi w
pamięci, którą miałam przed oczami, oświetloną blaskiem nastrojowej lampki w dramatycznym
momencie w moim własnym domu! Ach, nie mogło być bardziej sprzyjającej chwili, w której
powinnam go spotkać!
Mowę, zmysły oraz zdolność ruchu odzyskałam dopiero na Zwiętokrzyskiej, po skomplikowanym
skręcie w lewo Zdolności myślenia nie, więc jeszcze przez chwilę nie wiedziałam, co mam zrobić.
 Niech pan zawróci!  krzyknęłam z rozpaczą do kierowcy i w tym momencie przypomniałam
sobie, że nie mam pieniędzy.  Nie, niech pan zatrzyma!
Nie, no jakie zatrzyma, bzdura, przecież piechotą za nim nie będę leciała&
 Nie, jedz pan, jedz pan!
Co zrobić?! Zajechać mu drogę?&
 Niech pan skręci w lewo, w byle którą ulicę! Prędzej!
Nie, też zle, bez sensu, dojadę do Wareckiej, tam jest jeden kierunek ruchu w przeciwną stronę&
 Nie, niech pan nie skręca!
 Niech się pani zdecyduje, co ja mam robić  powiedział zdenerwowany kierowca, który na
zmianę hamował, zrywał i wyrzucał oba kierunkowskazy, zależnie od moich sprzecznych okrzyków.
 Już się glina na nas patrzy.
Beznadziejne, zginie mi& Kretynka bez refleksu! Zwiadomość braku pieniędzy ogłupiła mnie do
reszty.
 Jedz pan  powiedziałam ponuro i z wściekłością.  Zaraz mnie szlag trafi.
 To w końcu dokąd?
 Jak to dokąd! Na Wolę&
Równie dobrze mogłam jechać do Chin albo do piekła, cel podróży stał mi się absolutnie
obojętny. Straciłam zainteresowanie dla wszystkiego, co nie było tym człowiekiem. Jak to, więc on
żyje, istnieje, chodzi sobie beztrosko po świecie! A ja już przestałam w to wierzyć, zaniechałam
poszukiwań! Jak mogłam! Ucieleśniona tajemnica, kurczę blade!
Błyskawicznie stanęło mi przed oczami wszystko, co mnie spotkało od momentu, kiedy po raz
pierwszy usłyszałam przez telefon urzekająco piękny głos, i ogarnęła mnie zimna furia. Obudzona już
wczoraj w moim sercu nienawiść wybuchła teraz wspaniałym płomieniem. Gwałtownie
utwierdziłam się w przeświadczeniu, że to on jest winien wszystkiemu, on jest przyczyną mojego
wygłupu w hotelu  Warszawa i mojej klęski sercowej. Wciągnął mnie w jakąś idiotyczną grę, w
której cały czas przegrywam i którą w jakimś otumanieniu kontynuuję nie wiadomo po co. Ach, teraz
wiem, po co! Teraz go znajdę, choćbym miała poświęcić na to resztę życia! Mam przez niego plamę
na honorze, zemszczę się i zmyję tę plamę albo umrę!
Nie miałam najmniejszych złudzeń co do tego, że na sam jego widok straciłam zdrowy rozsądek,
ale nic mnie to nie obchodziło. Zacięłam się, że go odnajdę. Ponieważ, wnosząc z dotychczasowych
doświadczeń, nie ma na to rozsądnej metody, będę szukać nierozsądnymi metodami. Będę pytać o
niego każdego, kto mi tylko wpadnie pod rękę, będę dzwonić do obcych ludzi po kolei, według
książki telefonicznej, ktoś go przecież zna, do diabła! Zawrę znajomość ze wszystkimi taksówkarzami
w mieście, z bileterami w kinach i w teatrach, obejdę wszystkie komendy dzielnicowe MO!! Znajdę
go, jak Bóg na niebie, obojętne, teraz czy po latach! A jak go znajdę, to niech go ręka boska ma w
swojej opiece!
W radzie narodowej patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem, ale nie zwróciłam na to większej
uwagi. Na nic już nie zwracałam uwagi. Zanim wróciłam do pracy, zdążyłam przemyśleć mnóstwo
rzeczy. Zdawałam sobie sprawę z tego, że dostałam się w jakieś błędne koło. Gdyby nie pierwotne
niepowodzenia sercowe, nie nawiązałabym tej znajomości. Gdyby nie okropne wydarzenia, które z
niej wynikły, nie strzeliłabym tego straszliwego byka w hotelu. Gdyby nie ten beznadziejny wygłup,
nie zapłonęłabym teraz taką nienawiścią i pragnieniem zemsty i nie zacięłabym się w takim
szaleńczym uporze. Na domiar złego natknęłam się na niego akurat w chwili, kiedy duszę szarpała mi
świeża wściekłość i rozpacz. Doprawdy, wszystko złożyło się na to, żeby mnie z tym człowiekiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •