[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Na dzwięk dzwonka serce Annie podskoczyło. Po raz
wtóry skoczyło, gdy zobaczyła, jak znakomicie Jared wy-
gląda w dżinsach i sportowej koszulce.
96 MIASTO NADZIEI
 Cześć.  Wyciągnął do niej butelkę różanego wina.
 Powinienem był najpierw zapytać o menu, ale mam
nadzieję, że będzie odpowiednie.
 Tak. Widzę, że już schłodzone.
 Mam prąd, to fantastyczna rzecz.  Uśmiechnął się
radośnie.
 Napijesz siÄ™ przed kolacjÄ…?
 Raczej przy kolacji. Umieram z głodu. Zwykle
przegryzam coś przed wyjściem ze szpitala, ale dziś tego
nie zrobiłem. Jak twoja głowa?
 Dobrze. Po sobotnim pożarze mieliśmy spokój.
Podszedł do niej i odsunął grzywkę z jej czoła. Jego
dotyk i oddech przyprawiły ją o dreszcze.
 Goi siÄ™ Å‚adnie.
 Ja też tak uważam. Za kilka dni zostanie tylko mała
blizna. Moja odznaka odwagi  oznajmiÅ‚a z úsmiechem.
 Taa, tylko nie zdobywaj ich zbyt wiele  ostrzegł
 bo niektórzy nie wytrzymają tego stresu. Masz kor-
kociÄ…g?
Kiedy wyjmował korek i nalewał wino, Annie zaniosła
dania na stół. Błysk w oczach Jareda, gdy spojrzał na
parujące naczynia, sprawił jej ogromną satysfakcję. Ona
była z kolei pod wrażeniem, kiedy odsunął dla niej
krzesło.
Po pierwszym kęsie Jared przymknął oczy i zamru-
czał.
 Gdybyś kiedykolwiek planowała zmianę zawodu,
powinnaś otworzyć restaurację.
 To nic takiego, ale dzięki za komplement. A ty
pewnie byłeś zachwycony, jak wróciłeś do domu i stwier-
dziłeś, że wszystko działa.
 Jasne! Nawet sobie nie wyobrażasz, ile rzeczy
MIASTO NADZIEI 97
uważamy za tak oczywiste, że dopiero ich brak daje nam
siÄ™ we znaki.
 To prawda.  Nie wiedziała, ile radości czerpała
z obecności dziadka, dopóki go nie zabrakło. Na moment
lukę tę wypełnił Brandon, a teraz zostały jej tylko dudy.
Co za ironia, że Jared w ciągu paru dni tak mocno
zaznaczył swą obecność w jej domu!
Gdy oglądała telewizję, przypominała sobie, jak leżał
na jej kanapie i opierał stopy w skarpetkach na małym
stoliku. Wiele wody upłynie, zanim przestanie czuć
w łazience zapach jego wody kolońskiej.
Po tej kolacji Jared będzie spędzał wieczory jak
dawniej, a ona wróci do swoich zwyczajów. Ta myśl
nieszczególnie przypadła jej do gustu. Oglądanie telewi-
zji i gra na dudach nie należą do najbardziej zajmujących
rozrywek. A jednak nie mogła skarżyć się zbyt głośno.
Tego dnia poczyniła znaczący postęp w grze i jeżeli nie
ustanie w wysiłkach, może osiągnąć taki poziom, że
jeszcze zaskoczy Jareda.
 Zanim zapomnę...  Przechylił się na bok i sięgnął
do kieszeni.  Twój klucz.
 Dzięki  powiedziała beztrosko, by ukryć żal.
Jared nałożył sobie jeszcze plasterek pieczeni i trochę
ziemniaków oraz marchewki.
 Jeśli nie otworzysz restauracji, powinnaś przynaj-
mniej pomyśleć o cateringu.
 Dla kogo?
 Dla takich jak ja. Znam mnóstwo facetów, którzy by
dobrze zapłacili za taki posiłek dostarczony pod drzwi.
Wizja dostarczania jedzenia Jaredowi i jakiejÅ› kobie-
cie, może Erice, nie była zbyt miła.
 Nie znalazłabym na to czasu.
98 MIASTO NADZIEI
 Wiem, dużo pracujesz, ale masz wolne week-
endy.
 PracujÄ™ na dwudziestoczterogodzinne zmiany co
drugi dzień, po czwartej dostajemy cztery dni wolne.
Moja przerwa zacznie siÄ™ w czwartek.
 A propos przerw. Przyjaciel Walta Whittakera ma
domek nad jeziorem w Missouri. W piÄ…tek zabiera nas
tam na ryby. Mogłabyś odebrać moją pocztę? Wrócę
w poniedziałek.
Jared wyjeżdża? Jej wolne dni nagle się wydłużyły.
 Bardzo chętnie  odparła.  Co to za okazja?
 Walt chciał się urwać na weekend, a ja mam akurat
wolne, więc chętnie z nim pojadę. Mark Cameron i Justin
St James też się wybierają.
Walt Whittaker był pediatrą, żonatym, z dwójką ma-
łych dzieci. Cameron był lekarzem rodzinnym, a St James
internistą. Annie nie wiedziała, czy ci dwaj nigdy się nie
ożenili, czy byli rozwiedzeni.
 Nie sądziłam, że lubisz wędkować?
 Nie lubiÄ™. Whittaker jest naszym nowym szefem,
więc uznałem, że nie wypada odrzucać zaproszenia.
 Aha. Więc to nie odpoczynek, tylko nawiązywanie
kontaktów.
 Wszystkiego po trochu  przyznał.  A ty? Masz
jakieÅ› plany?
Annie pokręciła głową.
 Wiele osób szuka sobie drugiej pracy na wolne dni,
ale nie ja, chociaż pewnie by należało. Dodatkowe
pieniądze bardzo by się przydały.
 Niedługo powinno zwolnić się miejsce na naszym
oddziale. Może się zgłosisz.
 Owszem.  Rozpływa się pod jednym jego spoj-
MIASTO NADZIEI 99
rzeniem czy dotykiem, więc jak da radę spędzać z nim
całe dni?
 Nie zabierzesz chyba reszty kolacji dla strażaków?
 spytał z nadzieją.
 Nie, zatrzymam specjalnie dla ciebie  odparła
rozbawiona.
Po kolacji uparł się, że pomoże jej pozmywać. Wystar-
czyło zresztą opłukać naczynia, a potem włożyć je do
zmywarki.
 Usiądziemy na balkonie?  zapytała i niemal w tym
samym momencie ktoś zapukał do drzwi.
Jared aż stęknął niezadowolony.
 Oby to tylko nie było nic pilnego.
Za drzwiami stał mały Nate z piłką do bejsbola.
 Umie pani grać?  zapytał.  Brakuje nam dwóch
zawodników zapola.
 Czy trochę nie za pózno?
 Chłopaki chcą poćwiczyć pół godziny.  Zerknął za
plecy Annie.  Cześć, doktorze.
 Cześć, Nate. Jak się masz?
 Dobrze. Nie zagrałby pan z nami?
 No...  zaczÄ…Å‚ Jared.
 Nie musi pan uderzać ani biegać  zapewnił Nate.
 Będzie pan tylko łapał piłki i odrzucał. Proszę. Tylko
pół godziny. Jutro mamy ważny mecz.  Zwrócił się do
Annie.  Ostatnio Horneci nas pobili. Nie możemy
dopuścić, żeby to się powtórzyło.
Annie nie wybaczyłaby sobie, gdyby odmówiła pomo-
cy drużynie Nate a i gdyby na domiar złego przegrali,
a zarazem nie miała ochoty skracać wieczoru z Jaredem.
Spojrzała na swojego gościa.
 Ale uprzedzam, od lat nie grałem w bejsbola.
100 MIASTO NADZIEI
 Nie będziemy się z pana śmiać.
 To rzeczywiście pocieszające.
 Będzie fajna zabawa  rzekła Annie, ciągnąc Jareda
za rękę, gdyż właśnie sobie uprzytomniła, że oto zyskała
wspaniałą szansę pokazania mu, że dzieci to nie przy-
słowiowy kamień u nogi.
 Z pełnym żołądkiem?  Uniósł brwi.  Nie sądzę.
 Przecież mówił, że nie będziesz biegał.
Pięc minut pózniej Annie i Jared dołączyli do rówieś-
ników Nate a, spryskawszy się najpierw środkiem prze-
ciw komarom.
Jared rozejrzał się po boisku.
 Czy oni nie mają ojców?
 Większość tych chłopców pochodzi z rozbitych
rodzin.
 Rozumiem. To może spróbuję swoich sił.
Uszczęśliwiony Nate rzucił mu piłkę. Pod koniec
zapowiadanej półgodziny, która rozciągnęła się do czter-
dziestu pięciu minut, Annie padała z ńog, a Jared został
bohaterem czwórki małych chłopców.
Będzie z niego pierwszorzędny ojciec. Jak to możliwe,
że wybrał samotne życie? Co za strata dla mężczyzny,
który ma taki świetny kontakt z dziećmi. Czy on nie
widzi, że z odpowiednią kobietą u boku może mieć
szczęśliwą rodzinę i spełnić się zawodowo? Co gorsza,
zaczynała sobie wyobrażać, że Jared to mężczyzna z jej
marzeń. Jeśli nie zachowa rozwagi, zrobi coś, czego
obiecała sobie już nigdy nie robić. Zakocha się w niewłaś-
ciwym mężczyznie... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkla.opx.pl
  •